czwartek, 29 maja 2014

Rozdział 10: "Prefekt."

Lily była prze szczęśliwa, że wraca do Hogwartu. Sprawdzała po raz ostatni czy wszystko spakowała, na samym wierzchu ułożyła starannie szatę z wyszytym godłem Gryffindoru z przypiętą do piersi odznaką Prefekta. Była z siebie taka dumna, nie mogła się doczekać kiedy pochwali się przyjaciółkom. Popatrzyła na kołdrę na której spała ruda, puchata kulka. Pogłaskała kocicę po głowie i uśmiechnęła się do swojego prezentu. Nagrodą od rodziców, za dobre oceny i za uzyskanie tytułu prefekta. Chwyciła przygotowane ubrania i zamknęła się w łazience.
★★★
-Hej James.
-Witaj Saro- odparł. Oboje byli zmieszani, no może Sara trochę bardziej niż James. Wcześniej po prostu by go przytuliła, teraz wydawało jej się to głupie, niewłaściwe. On też nie starał się jako zbliżyć, rozładować napiętej atmosfery.
-Pisałam do Ciebie- rzekła, w końcu się przełamując.
-Tak? Wiesz ja byłem u ciotki, taka stara wariatka, czarownica żyjąca bez magii i w ogóle. Może sowy tam nie dolatywały, straszne zadupie- tłumaczył niezdarnie. Rue pokiwała głową na znak, że rozumie.
-Potter!
Usłyszeli i odwrócili się.
-O cześć, Evans- powiedział i poczochrał włosy. Lily na ten gest przewróciła oczami.
-Czy mógłbyś na przyszłość nie zasypywać mojego domu listami? Nie życzę sobie takiego nagabywania o randkę!
-Oj Evans, dramatyzujesz- mruknął.
-Daj mi spokój, tak po prostu- warknęła i odeszła.
-Zadupie powiadasz?
Na dźwięk ostrego jak sztylet, głosu Sary James spuścił głowę. Nie wiedział co powiedzieć, w głowie kołatały mu myśli o przeprosinach ale czy ona zrozumie. Tego nie był pewien. Podniósł wzrok ze swoich butów i spojrzał w błękitne oczy dziewczyny, nie potrafił wydusić słowa.
-No co? Wielki Pan Potter nagle zaniemówił?
-Saro, to nie tak. Ja...- zawiesił głos, żadna z wymówek, które miał w zanadrzu nie były wystarczająco dobre.
-Ty co?
Nie doczekała się jednak odpowiedzi. Prychnęła. W oczach zalśniły łzy.
-Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi- rzuciła na odchodnym.
Złapał ją za rękę, ale ją wyrwała.
-Saro...- poprosił, sam nie wiedząc o co.
-Odwal się, Potter.
Odeszła, zostawiając go na peronie. Jego wzrok odprowadził ją do pociągu. Jakoś to załatwi, kupi jej paczkę lodowych myszy i będzie po sprawie, ewentualnie skrzynkę. Zamyślił się, przecież są przyjaciółmi.
Jak wiele może skomplikować jeden pocałunek- westchnął.
Powiódł spojrzeniem po witających się uczniach. Zobaczył Evans stojącą w tłumie i rozmawiającą z Dorcas, Remus pomagał im włożyć kufry do wagonu. Wcześniej nie poświęcił jej tyle uwagi ale teraz bardzo dokładnie się przyjrzał. Nie urosła dużo, jednak przyjemnie się zaokrągliła tu i ówdzie, nabrała bardziej kobiecych kształtów, jej włosy w słońcu mieniły się miedzią i złotem, były krótsze niż w czerwcu, wydawało mu się, że przybyło kilka piegów na jej twarzy, choć może mu się tylko wydawało.
Czyżby aż tak bardzo w ostatnim czasie zwracał na nią uwagę, że zapamiętał tyle istotnych szczegółów?
Potrząsnął głową, żeby odgonić tą niedorzeczną myśl. Przecież to był tylko zakład.
★★★
-Cześć!- pisnęła Dorcas i rzuciła się na szyję Alicji.
Powitaniom nie było końca. Dziewczyny zanim jeszcze wsiadły do pociągu już zaczęły sobie opowiadać o wakacjach. Remus bardzo usłużnie pomógł wszystkim czterem z bagażami. Kiedy rozsiadły się w przedziale Alicja zachwycała się chłopcami w gorącej Hiszpanii, pięknymi, ciepłymi i niezwykle czystymi plażami morza Egejskiego w Grecji i koloseum w Rzymie. Zwiedziła mnóstwo miejsc a wszystko uwieczniła, swoją własną ręką, więc pokazywała małe obrazki i dokładnie tłumaczyła kiedy i gdzie dany narysowała.
-Żałuję tylko, że nie byliśmy w Paryżu, podobno wieża Eiffla jest wspaniała- westchnęła.
Przyjaciółki pokiwały zgodnie głową, po cichu każda zazdrościła takiej wycieczki. Drzwi przedziału otworzyły się i zajrzała do nich głowa Remusa.
-Lily nie zapomniałaś o czymś?
Evans pisnęła i zaczęła grzebać w kufrze, po chwili wyciągnęła odznakę i pokazała dziewczynom. Wszystkie cztery zaczęły wydawać nieartykułowane dźwięki. Lupin popatrzył na tą scenę i wyobraził sobie jak James i Syriusz podskakują w miejscu i piszczą w ramach gratulacji, parsknął śmiechem.
-Oj no, już idę- odparła zarumieniona Lily, opatrznie rozumiejąc jego powód radości. Przypięła sobie do piersi odznakę i powędrowała za nim do przedziału, w którym miało odbyć się zebranie.
★★★
-Jakieś pomysły na powitanie nowego roku szkolnego?
-Ja mam jeden, ale trzeba poczekać na Remusa.
-A co powiecie na to, żeby zobaczyć jak się mają nasze koleżanki?- spytał Syriusz.
Jamesowi zaświeciły się oczy na ten pomysł, Peter mruknął tylko na znak zgody. Całą trójka wybrali się na poszukiwania.
-O cześć, Rue.- Syriusz zajrzał do przedziału, w którym siedziała ścigająca drużyny wraz z Amelią i kilkoma Puchonkami. Ta jednak nie zaszczyciła go nawet spojrzeniem i ostentacyjnie odwróciła głowę w stronę okna.
-A tej co?- spytał Jamesa, kiedy mijali kolejne przedziały.
-Nie pytaj- odparł tamten.
Black wzruszył ramionami.
-Depulso- powiedział.
Ktoś z całej siły uderzył w ścianę wagonu. Kilka głów powychylało się z przedziałów, zaciekawił ich dźwięki na korytarzu.
-Cześć Smarkerusie- krzyknął James.- Vingardium Leviosa.
Snape zaczął szybować nad głowami uczniów.
-Wygląda jak nietoperz- zauważył ktoś z gapiącego się tłumu.
-Faktycznie- przyznał mu rację Syriusz. Po chwili Severus latał wraz z wyczarowanymi uszami jak u gacka.
-Zostawcie go!
-No proszę, znalazła się i panna Evans.- James wyszczerzył zęby w uśmiechu na widok zdenerwowanej twarzy dziewczyny.
-Puśćcie go! Gryffindor traci po 20 punktów i macie tygodniowy szlaban u Filcha!
-Phy. Tylko Prefekci mogą dawać szlabany, Evans.- zakpił Black.
-Tak się składa, że jestem Prefektem- odparła z dumą i wskazała na odznakę.
Obaj spojrzeli pytająco na Remusa, który stał z boku i przyglądał się całemu zajściu. Pokiwał w odpowiedzi.
-No, masz szczęście Smarku. Spadaj.
Potter opuścił Ślizgona i popatrzył ja ten szybko odchodzi, przepychając jakiś pierwszorocznych.
-Rozejść się, albo też dostaniecie szlaban- warknęła Evans, a głowy uczniów pochowały się w przedziałach.
-Dzięki za pomoc, Remusie- zakpiła i skierowała się w stronę przyjaciółek. Remus poczerwieniał. W duchu przyznał jej rację, powinien zaingerować w takich wypadkach. Ciężko mu będzie pogodzić obowiązki prefekta z obowiązkami Huncwota.
★★★
-Skreet Rita.
Kiedy dziewczynka została przydzielona do Ravenclawu, a dyrektor wygłosił swoją mowę powitalną.
-Amciu!- krzyknął Syriusz, kiedy pojawiły się na stołach półmiski z jedzeniem.
Kilka osób zachichotało. James uświadomił sobie, że Syriusz czasem ma dobre pomysły, kiedy tak się ucieszył na widok jedzenia. Jemu samemu zaczynało już burczeć w brzuchu.
Po uczcie powitalnej, kiedy wszyscy nowi i starsi uczniowie napełnili brzuchy jedzeniem, prefekci zebrali pierwszorocznych i odprowadzili do Pokojów Wspólnych. Remus bardzo się starał i próbował odpracować wcześniejszą wpadkę w pociągu. Lily przyglądała mu się podejrzliwie, ale nie zauważyła nic niepokojącego. Kiedy tylko zniknęła na schodach prowadzących do dormitoriów dziewcząt, Remus pognał ile sił w umówione miejsce.
★★★
-Myślicie, że przyjdzie?
-Przecież Evans go nie uwiąże na smyczy- odparł James.
Siedzieli pod gobelinem i czekali na Remusa, mieli do wykonania kilka zadań i rzucenie zaklęć aby jutro rano Hogwart został należycie powitany przez Huncwotów. Syriusz oparł się o ścianę i obracał w dłoni różdżkę.
-Co z Evans?- skierował pytanie do przyjaciela.
-A co ma być?- zdziwił się czarnowłosy. Poprawił okulary na nosie i wpatrywał się w nową wersję mapy, dużo elementów na niej brakowało. Żaden jednak już nie ośmielił się niczego na nią nanosić, pozostawili to w rękach Remusa.
-Dajesz sobie z nią spokój?
-No co ty, umówi się ze mną- odparł z pewnością w głosie. Syriusz przytaknął, jednak nie był aż tak przekonany jak James. Rozmowę przerwało przybiegnięcie Lupina, który ledwo łapał oddech.
-To, co trzy zaklątka i spać?- ucieszył się Syriusz
-Cztery i musimy zrobić to jednocześnie- poprawił go Remus.
-Czyli ja też?- zająknął się Peter.
-Tak ty też- potwierdził jego największe obawy Remus.
-Luniu dawaj- ponaglał go Syriusz. Ziewnął ostentacyjnie.
-Już, już, trochę cierpliwości. No Peter, nie łam się na trzy cztery!
Śmignęły cztery różnokolorowe strugi światła i nic szczególnego się nie wydarzyło.
-Peter! Co znów spartoliłeś!?- krzyknął James, na wystraszonego Pettigriewa.
-Ni...ni..nicccc- jęknął kuląc się w sobie.
-Cicho! Udało się, musimy poczekać zanim ożyją- uspokoił go Lupin. Zawrócili w stronę wieży Gryfonów.
★★★
Dzięki tajemnym przejściom znaleźli się pod portretem Grubej Damy w kilka minut. Po drodze spotkali Rose, która wracała z sowiarni.
-Podajcie hasło- zagrzmiała kobieta i spojrzała z oczekiwaniem na uczniów. Popatrzyli na siebie. Do tej pory nikt jakoś specjalnie nie przejmował się, że nie znają hasła.
-Ale zaraz zaraz, nie wszyscy naraz!
Alberini udała, że ich uciszał.
-Czyli, że nie mamy wejściówki?- spytała.
-Nooooooooooo- Jamesa przeciągnął ostatnie i pierwsze słowo swojej długiej wypowiedzi.
-Przecież jesteś prefektem!- zaprotestował Syriusz, spojrzał w stronę Remusa.
-Lily się dowiadywała, miała mi potem powiedzieć ale wyleciało mi z głowy- odparł zmieszany swoją niewiedzą.
-Trudno. Czyli biwakujemy na skwerze?- Rosario nie wyglądała na zmartwiona, wyczarowała koc i usadowiła się wygodnie na podłodze. Huncwoci przysiedli koło niej.
-To, co robimy?
-Czekamy- stwierdził Remus.
-Kto gra w durnia?- Blondynka wyciągnęła kart, Huncwotom pozostało przyłączyć się. Gruba Dama zniknęła z obrazu, poszła zawiadomić Godryka, którego portret wisiał w Pokoju Wspólnym, aby jakoś pomógł biednym uczniom zwłaszcza, że wśród nich był ten przystojny, przesympatyczny brunet.


2 komentarze:

  1. Kocham twój blog. To co piszesz jest piękne i nie przestawaj. To, że nie ma komentarzy to nie oznacza, że tego bloga nikt nie czyta. Ja czytam i nie przestanę :D

    OdpowiedzUsuń
  2. A jednak nie było nic o wakacjach Evans i Blacka. Ale nie szkodzi, nadrobiłaś wszystkim innym! :-) Kurde, przepraszam, że to mówię, to nie jest żadna wada Twojego opowiadania, czy coś takiego, ale ja po prostu nie lubię Twojej Lily :D. Tzn. taka za sztywna jest, jak dla mnie. Może to dlatego, że nie lubię takich bardzo sztywnych osób. Fajne jest to i oryginalne, że ona sama nie ugina się pod namową innych, nie czuje nic do Jamesa (oprócz wstrętu - prawidłowo) no i generalnie to Twoja mocna strona, że jak już zbudujesz czyiś charakter, to trzymasz się go i potem wszystko wychodzi super :-). No, ale ja mam nadzieję, że Evans trochę wyluzuje i spuści z tonu :-)
    James to świnia. Naprawdę świnia. Tak mi się szkoda zrobiło tej Sary biednej. Niby sama go pocałowała i wiedziała, że nic z tego, bo Rogacz był raczej bierny, ale na jeden list mógł odpisać... No i dobrze mu tak, że się na niego obraziła. Ale oczywiście musiał mnie wkurzyć tym stwierdzeniem, że kupi jej lodowe myszy i po sprawie. Czyli James nadal jest szczeniakiem :-). I prawidłowo :-). Nie lubię, gdy ktoś na siłę go wybiela w opowiadaniach :-). Cholernie mi się podoba to, że Jamesowi zaczyna się podobać Evans, ale nie chce się do tego przyznać :-).
    Musieli na sam początek roku, jeszcze w pociągu dorwać Smarkerusa :D. Ale musieli mieć miny, gdy dowiedzieli się, że Evans faktycznie jest prefektem :D. Hahah, boskie to było :D.
    Oj, ale widzę, że zapowiada się konflikt na linii Evans-Lupin. Znając jej upór i dumę i sztywność, to biednemu Remusowi będzie się obrywać za niespełniane obowiązki prefekta :-). Ładnie to w ogóle ujęłaś - obowiązki prefekta vs. obowiązki Huncwota :-).
    Zauważyłam, że James i Syriusz ciągle o coś mają pretensje do Glizdogona i mam do nich o to żal. Niby go nie lubię, ale jednak jest ich przyjacielem i według mnie działa to na ich minus, że tak go traktują. No w każdym razie nie podoba mi się ich zachowanie, może Remus im kiedyś zwróci uwagę?
    Hahahah, Gruba Dama podkochująca się w Potterze <3 GENIALNE <3 hahahah :D Kocham Cię, normalnie Cię kocham za te Twoje pomysły, geniuszu! :-*

    OdpowiedzUsuń