Lily była prze szczęśliwa, że wraca
do Hogwartu. Sprawdzała po raz ostatni czy wszystko spakowała, na
samym wierzchu ułożyła starannie szatę z wyszytym godłem
Gryffindoru z przypiętą do piersi odznaką Prefekta. Była z siebie
taka dumna, nie mogła się doczekać kiedy pochwali się
przyjaciółkom. Popatrzyła na kołdrę na której spała ruda,
puchata kulka. Pogłaskała kocicę po głowie i uśmiechnęła się
do swojego prezentu. Nagrodą od rodziców, za dobre oceny i za
uzyskanie tytułu prefekta. Chwyciła przygotowane ubrania i zamknęła
się w łazience.
★★★
-Hej James.
-Witaj Saro- odparł. Oboje byli
zmieszani, no może Sara trochę bardziej niż James. Wcześniej po
prostu by go przytuliła, teraz wydawało jej się to głupie,
niewłaściwe. On też nie starał się jako zbliżyć, rozładować
napiętej atmosfery.
-Pisałam do Ciebie- rzekła, w końcu
się przełamując.
-Tak? Wiesz ja byłem u ciotki, taka
stara wariatka, czarownica żyjąca bez magii i w ogóle. Może sowy
tam nie dolatywały, straszne zadupie- tłumaczył niezdarnie. Rue
pokiwała głową na znak, że rozumie.
-Potter!
Usłyszeli i odwrócili się.
-O cześć, Evans- powiedział i
poczochrał włosy. Lily na ten gest przewróciła oczami.
-Czy mógłbyś na przyszłość nie
zasypywać mojego domu listami? Nie życzę sobie takiego nagabywania
o randkę!
-Oj Evans, dramatyzujesz- mruknął.
-Daj mi spokój, tak po prostu-
warknęła i odeszła.
-Zadupie powiadasz?
Na dźwięk ostrego jak sztylet, głosu
Sary James spuścił głowę. Nie wiedział co powiedzieć, w głowie
kołatały mu myśli o przeprosinach ale czy ona zrozumie. Tego nie
był pewien. Podniósł wzrok ze swoich butów i spojrzał w błękitne
oczy dziewczyny, nie potrafił wydusić słowa.
-No co? Wielki Pan Potter nagle
zaniemówił?
-Saro, to nie tak. Ja...- zawiesił
głos, żadna z wymówek, które miał w zanadrzu nie były
wystarczająco dobre.
-Ty co?
Nie doczekała się jednak odpowiedzi.
Prychnęła. W oczach zalśniły łzy.
-Myślałam, że jesteśmy
przyjaciółmi- rzuciła na odchodnym.
Złapał ją za rękę, ale ją
wyrwała.
-Saro...- poprosił, sam nie wiedząc o
co.
-Odwal się, Potter.
Odeszła, zostawiając go na peronie.
Jego wzrok odprowadził ją do pociągu. Jakoś to załatwi, kupi jej
paczkę lodowych myszy i będzie po sprawie, ewentualnie skrzynkę.
Zamyślił się, przecież są przyjaciółmi.
Jak wiele może skomplikować jeden
pocałunek- westchnął.
Powiódł spojrzeniem po witających
się uczniach. Zobaczył Evans stojącą w tłumie i rozmawiającą z
Dorcas, Remus pomagał im włożyć kufry do wagonu. Wcześniej nie
poświęcił jej tyle uwagi ale teraz bardzo dokładnie się
przyjrzał. Nie urosła dużo, jednak przyjemnie się zaokrągliła
tu i ówdzie, nabrała bardziej kobiecych kształtów, jej włosy w
słońcu mieniły się miedzią i złotem, były krótsze niż w
czerwcu, wydawało mu się, że przybyło kilka piegów na jej
twarzy, choć może mu się tylko wydawało.
Czyżby aż tak bardzo w ostatnim
czasie zwracał na nią uwagę, że zapamiętał tyle istotnych
szczegółów?
Potrząsnął głową, żeby odgonić
tą niedorzeczną myśl. Przecież to był tylko zakład.
★★★
-Cześć!- pisnęła Dorcas i rzuciła
się na szyję Alicji.
Powitaniom nie było końca. Dziewczyny
zanim jeszcze wsiadły do pociągu już zaczęły sobie opowiadać o
wakacjach. Remus bardzo usłużnie pomógł wszystkim czterem z
bagażami. Kiedy rozsiadły się w przedziale Alicja zachwycała się
chłopcami w gorącej Hiszpanii, pięknymi, ciepłymi i niezwykle
czystymi plażami morza Egejskiego w Grecji i koloseum w Rzymie.
Zwiedziła mnóstwo miejsc a wszystko uwieczniła, swoją własną
ręką, więc pokazywała małe obrazki i dokładnie tłumaczyła
kiedy i gdzie dany narysowała.
-Żałuję tylko, że nie byliśmy w
Paryżu, podobno wieża Eiffla jest wspaniała- westchnęła.
Przyjaciółki pokiwały zgodnie głową,
po cichu każda zazdrościła takiej wycieczki. Drzwi przedziału
otworzyły się i zajrzała do nich głowa Remusa.
-Lily nie zapomniałaś o czymś?
Evans pisnęła i zaczęła grzebać w
kufrze, po chwili wyciągnęła odznakę i pokazała dziewczynom.
Wszystkie cztery zaczęły wydawać nieartykułowane dźwięki. Lupin
popatrzył na tą scenę i wyobraził sobie jak James i Syriusz
podskakują w miejscu i piszczą w ramach gratulacji, parsknął
śmiechem.
-Oj no, już idę- odparła
zarumieniona Lily, opatrznie rozumiejąc jego powód radości.
Przypięła sobie do piersi odznakę i powędrowała za nim do
przedziału, w którym miało odbyć się zebranie.
★★★
-Jakieś pomysły na powitanie nowego
roku szkolnego?
-Ja mam jeden, ale trzeba poczekać na
Remusa.
-A co powiecie na to, żeby zobaczyć
jak się mają nasze koleżanki?- spytał Syriusz.
Jamesowi zaświeciły się oczy na ten
pomysł, Peter mruknął tylko na znak zgody. Całą trójka wybrali
się na poszukiwania.
-O cześć, Rue.- Syriusz zajrzał do
przedziału, w którym siedziała ścigająca drużyny wraz z Amelią
i kilkoma Puchonkami. Ta jednak nie zaszczyciła go nawet spojrzeniem
i ostentacyjnie odwróciła głowę w stronę okna.
-A tej co?- spytał Jamesa, kiedy
mijali kolejne przedziały.
-Nie pytaj- odparł tamten.
Black wzruszył ramionami.
-Depulso- powiedział.
Ktoś z całej siły uderzył w ścianę
wagonu. Kilka głów powychylało się z przedziałów, zaciekawił
ich dźwięki na korytarzu.
-Cześć Smarkerusie- krzyknął
James.- Vingardium Leviosa.
Snape zaczął szybować nad głowami
uczniów.
-Wygląda jak nietoperz- zauważył
ktoś z gapiącego się tłumu.
-Faktycznie- przyznał mu rację
Syriusz. Po chwili Severus latał wraz z wyczarowanymi uszami jak u
gacka.
-Zostawcie go!
-No proszę, znalazła się i panna
Evans.- James wyszczerzył zęby w uśmiechu na widok zdenerwowanej
twarzy dziewczyny.
-Puśćcie go! Gryffindor traci po 20
punktów i macie tygodniowy szlaban u Filcha!
-Phy. Tylko Prefekci mogą dawać
szlabany, Evans.- zakpił Black.
-Tak się składa, że jestem
Prefektem- odparła z dumą i wskazała na odznakę.
Obaj spojrzeli pytająco na Remusa,
który stał z boku i przyglądał się całemu zajściu. Pokiwał w
odpowiedzi.
-No, masz szczęście Smarku. Spadaj.
Potter opuścił Ślizgona i popatrzył
ja ten szybko odchodzi, przepychając jakiś pierwszorocznych.
-Rozejść się, albo też dostaniecie
szlaban- warknęła Evans, a głowy uczniów pochowały się w
przedziałach.
-Dzięki za pomoc, Remusie- zakpiła i
skierowała się w stronę przyjaciółek. Remus poczerwieniał. W
duchu przyznał jej rację, powinien zaingerować w takich wypadkach.
Ciężko mu będzie pogodzić obowiązki prefekta z obowiązkami
Huncwota.
★★★
-Skreet Rita.
Kiedy dziewczynka została przydzielona
do Ravenclawu, a dyrektor wygłosił swoją mowę powitalną.
-Amciu!- krzyknął Syriusz, kiedy
pojawiły się na stołach półmiski z jedzeniem.
Kilka osób zachichotało. James
uświadomił sobie, że Syriusz czasem ma dobre pomysły, kiedy tak
się ucieszył na widok jedzenia. Jemu samemu zaczynało już burczeć
w brzuchu.
Po uczcie powitalnej, kiedy wszyscy
nowi i starsi uczniowie napełnili brzuchy jedzeniem, prefekci
zebrali pierwszorocznych i odprowadzili do Pokojów Wspólnych. Remus
bardzo się starał i próbował odpracować wcześniejszą wpadkę w
pociągu. Lily przyglądała mu się podejrzliwie, ale nie zauważyła
nic niepokojącego. Kiedy tylko zniknęła na schodach prowadzących
do dormitoriów dziewcząt, Remus pognał ile sił w umówione
miejsce.
★★★
-Myślicie, że przyjdzie?
-Przecież Evans go nie uwiąże na
smyczy- odparł James.
Siedzieli pod gobelinem i czekali na
Remusa, mieli do wykonania kilka zadań i rzucenie zaklęć aby jutro
rano Hogwart został należycie powitany przez Huncwotów. Syriusz
oparł się o ścianę i obracał w dłoni różdżkę.
-Co z Evans?- skierował pytanie do
przyjaciela.
-A co ma być?- zdziwił się
czarnowłosy. Poprawił okulary na nosie i wpatrywał się w nową
wersję mapy, dużo elementów na niej brakowało. Żaden jednak już
nie ośmielił się niczego na nią nanosić, pozostawili to w
rękach Remusa.
-Dajesz sobie z nią spokój?
-No co ty, umówi się ze mną- odparł
z pewnością w głosie. Syriusz przytaknął, jednak nie był aż
tak przekonany jak James. Rozmowę przerwało przybiegnięcie Lupina,
który ledwo łapał oddech.
-To, co trzy zaklątka i spać?-
ucieszył się Syriusz
-Cztery i musimy zrobić to
jednocześnie- poprawił go Remus.
-Czyli ja też?- zająknął się
Peter.
-Tak ty też- potwierdził jego
największe obawy Remus.
-Luniu dawaj- ponaglał go Syriusz.
Ziewnął ostentacyjnie.
-Już, już, trochę cierpliwości. No
Peter, nie łam się na trzy cztery!
Śmignęły cztery różnokolorowe
strugi światła i nic szczególnego się nie wydarzyło.
-Peter! Co znów spartoliłeś!?-
krzyknął James, na wystraszonego Pettigriewa.
-Ni...ni..nicccc- jęknął kuląc się
w sobie.
-Cicho! Udało się, musimy poczekać
zanim ożyją- uspokoił go Lupin. Zawrócili w stronę wieży
Gryfonów.
★★★
Dzięki tajemnym przejściom znaleźli
się pod portretem Grubej Damy w kilka minut. Po drodze spotkali
Rose, która wracała z sowiarni.
-Podajcie hasło- zagrzmiała kobieta i
spojrzała z oczekiwaniem na uczniów. Popatrzyli na siebie. Do tej
pory nikt jakoś specjalnie nie przejmował się, że nie znają
hasła.
-Ale zaraz zaraz, nie wszyscy naraz!
Alberini udała, że ich uciszał.
-Czyli, że nie mamy wejściówki?-
spytała.
-Nooooooooooo- Jamesa przeciągnął
ostatnie i pierwsze słowo swojej długiej wypowiedzi.
-Przecież jesteś prefektem!-
zaprotestował Syriusz, spojrzał w stronę Remusa.
-Lily się dowiadywała, miała mi
potem powiedzieć ale wyleciało mi z głowy- odparł zmieszany swoją
niewiedzą.
-Trudno. Czyli biwakujemy na skwerze?-
Rosario nie wyglądała na zmartwiona, wyczarowała koc i usadowiła
się wygodnie na podłodze. Huncwoci przysiedli koło niej.
-To, co robimy?
-Czekamy- stwierdził Remus.
-Kto gra w durnia?- Blondynka
wyciągnęła kart, Huncwotom pozostało przyłączyć się. Gruba
Dama zniknęła z obrazu, poszła zawiadomić Godryka, którego
portret wisiał w Pokoju Wspólnym, aby jakoś pomógł biednym
uczniom zwłaszcza, że wśród nich był ten przystojny,
przesympatyczny brunet.
Kocham twój blog. To co piszesz jest piękne i nie przestawaj. To, że nie ma komentarzy to nie oznacza, że tego bloga nikt nie czyta. Ja czytam i nie przestanę :D
OdpowiedzUsuńA jednak nie było nic o wakacjach Evans i Blacka. Ale nie szkodzi, nadrobiłaś wszystkim innym! :-) Kurde, przepraszam, że to mówię, to nie jest żadna wada Twojego opowiadania, czy coś takiego, ale ja po prostu nie lubię Twojej Lily :D. Tzn. taka za sztywna jest, jak dla mnie. Może to dlatego, że nie lubię takich bardzo sztywnych osób. Fajne jest to i oryginalne, że ona sama nie ugina się pod namową innych, nie czuje nic do Jamesa (oprócz wstrętu - prawidłowo) no i generalnie to Twoja mocna strona, że jak już zbudujesz czyiś charakter, to trzymasz się go i potem wszystko wychodzi super :-). No, ale ja mam nadzieję, że Evans trochę wyluzuje i spuści z tonu :-)
OdpowiedzUsuńJames to świnia. Naprawdę świnia. Tak mi się szkoda zrobiło tej Sary biednej. Niby sama go pocałowała i wiedziała, że nic z tego, bo Rogacz był raczej bierny, ale na jeden list mógł odpisać... No i dobrze mu tak, że się na niego obraziła. Ale oczywiście musiał mnie wkurzyć tym stwierdzeniem, że kupi jej lodowe myszy i po sprawie. Czyli James nadal jest szczeniakiem :-). I prawidłowo :-). Nie lubię, gdy ktoś na siłę go wybiela w opowiadaniach :-). Cholernie mi się podoba to, że Jamesowi zaczyna się podobać Evans, ale nie chce się do tego przyznać :-).
Musieli na sam początek roku, jeszcze w pociągu dorwać Smarkerusa :D. Ale musieli mieć miny, gdy dowiedzieli się, że Evans faktycznie jest prefektem :D. Hahah, boskie to było :D.
Oj, ale widzę, że zapowiada się konflikt na linii Evans-Lupin. Znając jej upór i dumę i sztywność, to biednemu Remusowi będzie się obrywać za niespełniane obowiązki prefekta :-). Ładnie to w ogóle ujęłaś - obowiązki prefekta vs. obowiązki Huncwota :-).
Zauważyłam, że James i Syriusz ciągle o coś mają pretensje do Glizdogona i mam do nich o to żal. Niby go nie lubię, ale jednak jest ich przyjacielem i według mnie działa to na ich minus, że tak go traktują. No w każdym razie nie podoba mi się ich zachowanie, może Remus im kiedyś zwróci uwagę?
Hahahah, Gruba Dama podkochująca się w Potterze <3 GENIALNE <3 hahahah :D Kocham Cię, normalnie Cię kocham za te Twoje pomysły, geniuszu! :-*