Witam Was.
mała obsuwa, bo rozchorowałam się.
Podaję
link do qizu, który znalazłam na Facebooku. Dla mnie jest banalny i
dla Was pewnie też, ale może ktoś będzie chciał:) Pochwalcie się
w komentarzach wynikiem:)
☆☆☆
Remus
wracał samotnie z gabinetu McGonagall. Syriusz od razu po
opuszczenia królestwa nauczycielki transmutacji oznajmił, że ma
umówione spotkanie. Peter mruknął coś o pracy dodatkowej i
szybkim krokiem się oddalił. James natomiast dostał gratisowe
zadanie przez swój niewyparzony język. Zdenerwowana Minerwa
wygłosiła pół godzinne kazanie o braku możliwości ich
resocjalizacji. Zagroziła całej czwórce, jak zawsze wydaleniem ze
szkoły, a następnie tylko Potterowi wyrzuceniem z drużyny.
Rezolutny Rogacz odparł z uśmiechem, że na pewno tego nie zrobi,
bo zależy jej aby Puchar Quidditcha znów stał w gabinecie. Nie
wiedzieć czemu, prawda ją zirytowała, a Rogaty został sortując
kartoteki uczniów. Choć dostali dwutygodniowy szlaban, Lupinowi
humor dopisywał. Postanowił, że przestanie tak bardzo się
wszystkim przejmować. Nie mógł całe życie przepraszać za to, że
istnieje. Choć gryzły go wyrzuty sumienia, że wybrykami z
przyjaciółmi zawodzi zaufanie rodziców, Dumbledore`a i
McGonagall, to nie potrafił zrezygnować z dowcipkowania.
Postanowił, że odrobi prace domowe.
Skierował swoje kroki w stronę wieży Gryfonów po potrzebne
materiały, a następnie miał zamiar udać się do biblioteki. Tam
mu się najlepiej uczyło, wśród zapachu książek i ciszy mąconej
tylko przerzucaniem kartek lub skrobaniem piór po pergaminie. Idąc,
mijało go wiele osób, co znaczyło, że dzisiejsze, ostatnie
zajęcia dobiegły końca. Jego wzrok bezwiednie przyciągnęła
brązowa czupryna. Wydała mu się dziwnie znajoma, układająca się
w delikatne fale.
Czyżby?
Niemożliwe...
A może jednak? Zapatrzył się za
oddalającą postacią. Nie wiedząc, co tak naprawdę go do tego
skłoniło, ruszył za dziewczyną.
— Natalie! — krzyknął. Wydawało
mu się, że lekko drgnęła, słysząc jego głos, ale na pewno się
nie zatrzymała.
— Nat!
Tym razem żadnej, nawet najmniejsze
reakcji. Przyspieszył jeszcze bardziej. Nie patrząc, gdzie idzie,
wpadł na przypadkową osobę.
— Przepraszam — powiedział, miał
zamiar nie zachować się po dżentelmeńsku i zostawić potraconą
dziewczynę. Widząc jednak, że jest sporo młodsza, szybko
pozbierał jej notatki, prawie siłą wepchnął w ręce i mamrocząc
po raz kolejny przeprosiny, się rozejrzał. Po Natalie nie został
nawet ślad. Nie wiedząc co począć ze sobą dalej, obrał
poprzedni kierunek, który został przerwany nagłym pojawieniem się
szatynki. Całą drogę do wieży rozglądał się uważnie, ale nie
zobaczył nic interesującego. Wpadł tylko do dormitorium, chwycił
torbę i ignorując Petera, mówiącego coś do niego, pognał do
biblioteki. Przez cały czas po głowie krążyła mu myśl, że
przecież jakieś spisy uczniów w zamku muszą być.
Zawsze najpierw znajdował dogodne
miejsce do nauki, potem szedł po potrzebne pomoce. Tym razem swoje
kroki skierował wprost do Pani Pince. Bibliotekarka wytłumaczyła
mu, że oczywiście są dostępne roczniki, ale tylko absolwentów,
więc ta opcja odpadała. Spis wszystkich uczniów przebywających na
terenie zamku obecnie ma Dumbledore, a poszczególnych domów
opiekuni. Podziękował i przysiadł na najbliższym krzesełku
zastanowić się co począć dalej.
Do Gryffindoru na pewno nie należała,
o ile to w ogóle była Natalie. Mógł zapytać Flitwicka, Sprout
lub Slughorna czy w ich domach jest taka osoba, ale musiałby
wyjaśnić, po co mu to. Jego zainteresowanie dziewczyną, wraz z
opinią Huncwota nie wzbudziłoby zaufania wśród wychowawców.
Pozostawał gabinet dyrektora. Oczywiście mógł poczekać do
kolacji i uważnie przestudiować każdy stół, ale prawda była
taka, że dzięki ich dowcipowi i ten posiłek mógł się nie odbyć
według zwyczaju. Pół godziny temu był niezwykle dumny z ich
wybryku, teraz żałował. Zaczął się zastanawiać czy Dumbledore
uwierzy w całą historię. Skoro tak mu się podobała, to, czy jest
szansa, że mógł ją mijać prawie miesiąc na korytarzu i nie
zwrócić na nią uwagi?
Uderzył głową w blat ławki, za co
został zganiony przez opiekunkę biblioteki.
A gdyby tak?!
Popukał się w czoło i zerwał z
miejsca, drzwi za nim trzasnęły. Pince znów zasyczała, czego on
już nie mógł usłyszeć.
★★★
Lily szła spokojnym krokiem w stronę
biblioteki. Zobaczyła Remusa biegnącego w jej stronę, dobrze się
składało, bo chciała go zapytać o raport dla Minerwy.
— Remusie — zaczęła, ale on tylko
wykonał nieartykułowany gest rękami i popędził dalej, prawie ją
taranując. Stwierdziła, że przebywanie z Potterem i Blackiem mu
zupełnie nie służy i zaczyna robić się tak samo dziwny, jak
pozostała dwójka. Postanowiła, że zapyta go o to później, albo
nawet jutro, kiedy odzyska w pełni władze umysłowe. Zrezygnowała
z kontemplowania nad dziwnym zachowaniem Lupina i jej myśli
przekierowały się na inny tor. Zatrzymała się i podejrzliwym
wzrokiem zmierzyła drzwi na prawo od niej. Prowadziły one do
pamiętnej komórki na miotły. Tej samej, w której nie tak dawno
została pocałowana. Starała się nie chodzić tędy sama, ale nie
mogła przecież pozwolić, aby paranoja nią rządziła. Wiele razy
wieczorami zastanawiała się nad tym, co się tu wydarzyło. Kilka
razy doszła do wniosku, że to jednak ten imbecyl, bo skąd wzięłaby
się jej kotka. Innym razem twierdziła, że to musiał być ktoś
inny, a Cleopatra zjawiła się tam przypadkowo. Przecież Rogacz
mógł ją dopaść wcześniej i zaczarować. Jeśli jednak nie był
to Potter, to pozostawało pytanie: Kto? Czasem myślała, że może
jakiś chłopak czekał na inną dziewczynę, a ona niechcący się
napatoczyła. Pocałunek był przypadkiem, zupełnie nieskierowanym
do niej, a teraz ktoś chodzi ze świadomością, że całował się
na przykład z Mary McDonald, notabene najładniejszą dziewczyna w
szkole. A ona się tym zadręcza. Niepewnie przeszła koło drzwi, a
gdy je minęła i nic się nie wydarzyło, odetchnęła z ulgą.
Widzisz idiotko, nie ma czego się bać -
mruknęła sama do siebie. Delikatnie się uśmiechnęła.
Jej radość była przedwczesna,
ponieważ ktoś złapał ją od tyłu, zatka usta i znów wciągnął
do schowka. Szarpała się i próbowała krzyczeć, ale miała to
uniemożliwione. Napastnik podniósł jej ręce do góry i
unieruchomił mocnym uściskiem. Czuła jego oddech na swoim
policzku.
Czyżby się wahał? Zabrał rękę z
jej ust, ale nie zrobił nic więcej. Evans stała sparaliżowana i
czekała co będzie dalej. Poczuła delikatnie muśnięcie ust na
swoich, które się pogłębiło. Nie wiedzieć czemu podobało jej
się, oddała pocałunek, przecież nie musiała być zawsze taka
zasadnicza, jakby powiedział Potter. Delikatnie przygryzł jej
wargę, a potem chłopak ją puścił.
— Kim jesteś? — spytała w
ciemność. Odpowiedziała jej głucha cisza.
Drżącą ręką wyciągnęła różdżkę
z kieszeni szaty. Niepewnie wyszeptała „Lumos”. Z końca
magicznego patyka rozbłysł blask. Dokładnie przeszukała
pomieszczenie, które wydawało się puste, ale nikt nie wychodził,
tego była pewna.
— Pokaż się — poprosiła
delikatnie. Wciąż żadnej reakcji, o ile jeszcze tu był.
Powoli podeszła do drzwi i nacisnęła
klamkę. Wyszła bez problemu, nikt jej nie zatrzymywał. Chwiejnym
krokiem doszła do najbliższej łazienki, ochlapała twarz zimną
wodą i spojrzała w lustro na wypieki, które wcale nie ozdabiały
uroczo jej policzków. Jednego była pewna. Nie była to pomyłka ani
wtedy, ani teraz.
★★★
Przestudiował mapę wszerz i wzdłuż.
Nie znalazł kropki z nazwiskiem Natalie Swan. Wiedział, że mógł
ją przeoczyć, bo była to pora, w której mnóstwo ludzi
przemieszczało się między pokojami wspólnymi, wielką salą, a
błoniami. Zrezygnowany postanowił przeczekać te pół godziny i
pójść na kolację. Może tam uda mu się ją odnaleźć?
Ani w drodze na kolację, ani podczas
powrotu, ani nawet podczas posiłku, który jednak się odbył, nie
udało mu się wypatrzeć dziewczyny o czekoladowych włosach. Zaczął
planować wyprawę do gabinetu Dumbledore`a i ćwiczyć przemowę,
którą miał go uraczyć. Prosił Merlina, aby ten okazał swoją
łaskę, i dyrektor uwierzył w jego czysto koleżeńskie zamiary
względem dziewczyny.
Zobaczył machająca rękę przed
swoimi oczami i rozejrzał się, szybko mrugając.
— Łapa do Lunatyka! Odbiór!
— Co się stało? — zapytał
zdziwiony.
— Zakochałeś się?
— Co pozwoliło ci wysnuć tak
niedorzeczną teorię? — zapytał zmieszany.
— Gapisz się w tę mapę jak Rogaty
w zdjęcie rudego diabła.
— Wypraszam sobie! — Usłyszeli
głos Jamesa z łazienki.
Syriusz tylko przewrócił oczami i
mruknął:
— Taaaa jasne. To jak? Wchodzisz w
to?
— W co?
— W gacie Glizdy! Tłumaczę ci od
piętnastu minut nowy plan! — zirytował się.
Lupin bezradnie popatrzył na Petera,
szukając u niego wsparcia. Ten zaczął żywo gestykulować, jednak
nic z tego nie mógł zrozumieć.
— Wybierasz się z nami do gabinetu
Dumbla po tę książkę o
animagach i
legilimencji
. Wiesz,
żebyśmy mogli z chłopakami porozumiewać się podczas pełni bez
potrzeby zamiany w człowieka.
Lunatykowi rozbłysły oczy.
— Pewnie! — powiedział szybko,
stanowczo i niezwykle ucieszony.
— Ty się dobrze czujesz — zapytał
zbity z tropu Black. Przyłożył rękę do czoła przyjaciela i
udał, że go parzy. Był przygotowany na przynajmniej godzinne
przekonywanie Lunatyka, o potrzebie zdobycia książki.
— Jak najbardziej — odparł. — To
kiedy idziemy?
— Kiedy zechcesz! — krzyknął
uradowany Łapa i zatarł ręce z uciechy.
Potter wyszedł z łazienki i rzucił
się na swoje łóżko, zaczęli planować odwiedziny u dyrektora.
★★★
Kiedy wyszli z dormitorium, Pokój
Wspólny świecił pustkami, ogień w kominku dogasał, a zegar
wskazywał prawie drugą godzinę. Otworzyli delikatnie portret, na
którym pochrapywała Gruba Dama, tym razem im się upiekło, bo nie
obudzili zrzędliwej staruszki. Peter pod postacią szczura
podróżował na ramieniu Remusa, ten z kolei stłoczony był pod
peleryną wraz z pozostałymi Huncwotami. Bez problemów, bo James
cały czas patrolował korytarze na mapie, doszli do gabinetu
dyrektora. Nie przemyśleli całego planu, bo żaden z nich nie znał
hasła do jego pokoju.
— To, co wracamy? — szepnął
Peter, który znów stał się mężczyzną.
— Ani mi się śni! — odpowiedział,
ku wielkiemu zdziwieniu reszty, Remus.
— Cytrynowe dropsy.
Chimera ani drgnęła.
— Feniks.
— McGonagall to niezła laska.
— Łapo, opanuj się!
— Zawsze warto spróbować.
Pół godziny później skończyły się
im pomysły. Innego wejścia nie było, a przynajmniej oni go nie
znaleźli, choć wątpili, żeby Dumbledore był tak nierozważny i
wybrał pomieszczenie z kilkorgiem drzwi.
— I co teraz?
— Podpytamy McGonagall jutro i
wrócimy.
Remus zamyślił się, ale nie potrafił
na ten moment wymyślić nic bardziej sensownego. Z ogromnym żalem
zaczęli się wycofywać.
★★★
Dni mijały powolnym, pełnym nauki
tempem. Huncwotom nie udało dowiedzieć się hasła, a Remus nie
zdobył się na odwagę, aby iść i zapytać wprost o jedną z
uczennic. Zaczął myśleć, że miał zwykłe zwidy, a dziewczyna,
którą widział, nie była w żadnym wypadku Natalie. Może to ktoś
podobny, w końcu szatynek było na pęczki w szkole. Kilka razy
próbował sobie dać z tym spokój i przestać rozglądać się na
każdym posiłku. Zauważył, że zna lepiej rozkład siedzenia
dziewczyn z innych domów niż ze swojego. Choć bardzo próbował,
nie mógł wyrzucić z pamięci, jej zachowania, gdy pierwszy raz ją
zawołał. Przysiągłby, że zareagowała na swoje imię.
Podobnie Lily wciąż rozmyślała o
wydarzeniach w schowku na miotły. Nikomu o tym nie powiedziała, ale
wierzyła, że jeśli nie wygada się dziewczynom, jej głowa
eksploduje od natłoku myśli. Najgorsze w tym wszystkim było to, że
jej się podobało i często łapała się na tym, że nie miałaby
nic przeciwko, aby sytuacja powtórzyła się kolejny raz. Rozglądała
się dyskretnie po Wielkiej Sali, ale oprócz Severusa posyłającego
jej tęskne spojrzenie i Pottera głupkowato się szczerzącego nie
znalazła nic interesującego ani niezwykłego. Zamieszała w
budyniu, który wybrała jako posiłek na obiad i odstawiła od
siebie talerz. Stwierdziła, że kolejny raz postara się
przekierować myśli na prace domowe, tak jak to zawsze robiła, gdy
miała problem.
★★★
Rosario popatrzyła jak Derek macha do
niej jak opętany. Wykonywał dziwne gesty, których pewnie nikt nie
zrozumiał. Ona doskonale odczytała to jako: „Spotkajmy się na
błoniach po zajęciach”. Przytaknęła w odpowiedzi. Na co Krukon
wyszczerzył się i siadając, rozlał na siebie zupę. Westchnęła
i przewróciła oczami, gdy obserwowała, jak podrywa się,
przeprasza osoby najbliżej siedzące i stara się naprawić szkody.
Wstała od stołu i wraz z resztą dziewczyn poszła do pokoju
wspólnego. Rozsiadły się na kanapach, ona standardowo wyciągnęła
nogi i położyła je na stoliku. Zignorowała zgorszone spojrzenie
Lily i zrobiła ogromnego balona z gumy. Wyciągnęła podręcznik do
zaklęć, w którym miała schowane czasopismo, zaczęła czytać.
Zdecydował się raz na zawsze
wyjaśnić, co między nimi jest, o ile według dziewczyny cokolwiek
było. Byli na randce, całowali się, a potem oprócz wymiany kilku
grzecznościowych „cześć” nie wydarzyło się nic, co
wskazywałoby na relacje panujące między nimi. Alicja nie ułatwiała
mu niczego, a on był zbyt nieśmiały, aby wprost zapytać, aż do
dziś. Zależało mu na niej, wciąż o niej myślał, a odkąd ją
pocałował, robił to dwa razy częściej. Jeśli nie miał u niej
szans chciał to raz, a dobitnie usłyszeć i nie błaźnić się po
raz kolejny. Poza tym wiedział, jak Katrin się stara, a on
świadomie trzymał ją na dystans wzdychając do Bones. Oczywiście
nigdy nie byłby zdolny do wykorzystania żadnej dziewczyny i nie
traktował Adams jak zamiennik, ale gdyby wiedział, że nie ma na co
liczyć od Ali, może wtedy spróbowałby wyleczyć się z miłości
do niej. Wciąż żył nadzieją, czekał na znak, że i ona coś do
niego czuje. Przeklinał w myślach swoja pierdołowatość, jak to
nazwał Syriusz. Chłopak tłumaczył mu coś o byciu męskim i
silnym oraz przytaczał anegdotę, jak to przodkowie łapali kobiety
za włosy i zaciągali do jaskini. Jeśli się było Syriuszem
Blackiem, można było pozwolić sobie i na to, natomiast
przeciętniak taki jak on mógł co najwyższej pomarzyć, że taka
dziewczyna jak Alicja zechce łaskawie wejść do jego jaskini.
Odwlekał tę rozmowę, najdłużej jak się dało i wzdychał jak
kretyn do jej portretu, który nadal tkwił w portfelu. Wiedział, że
zachowuje się mało męsko, ale nic na to nie mógł poradzić.
Zakochał się i już. Wyłamywał palce, patrząc jak Alicja wraz z
dziewczynami odrabia lekcje. Raz kozie śmierć- pomyślał. Ruszył
w ich stronę.
Rosario nawijała długie, cienkie,
czarnoniebieski pasemka na palec zatracając się w tekście ze
świata mody i urody. Do ich stolika podszedł Longbottom, co
oderwało jej wzrok od gazety.
— Zgubiłeś się? — spytała
Alicja. Za co Lily kopnęła ją niezbyt dyskretnie pod stolikiem.
— Musimy porozmawiać — odparł
śmiertelnie poważnie, co wywołało napad śmiechu u Bones. Tym
razem dostała sójkę w bok od Dorcas.
— No dobra — odparła łaskawie.
Popatrzył na nią wyczekująco. — Mów. — Zachęciła go.
— Na osobności.
Przewróciła oczami.
— Choć.
Złapała go za rękę i przenieśli
się na stojące w koncie pufy. Idealne do prywatnych rozmów.
Długo się nie odzywał i Ala straciła
nadzieje, że coś wypłynie z jego ust.
— Co jest między nami? — wydukał
w końcu.
A jednak- pomyślała z ironią. Już
myślała, że zejdzie się im do kolacji.
— A jesteśmy jacyś my?
— Myślałem, że po tej randce coś
się zmieniło.
— No pewnie — burknęła
— zabrałeś mnie raz do Hogsmeade i mam paść przed tobą na
kolana?
— Oczywiście, że nie. — Szybko ją
zapewnił.
— To, czego oczekujesz?
— Chcę, żeby coś między nami
było.
— I usiłujesz to osiągnąć,
ignorując mnie? — wtrąciła.
— Nie ignoruję!
Prychnęła.
— Idziemy na randkę, całujesz mnie,
a potem traktujesz jak Lily czy Dorcas. Tak okazujesz
zainteresowanie? Czy nasłuchałeś się Blacka i jego teorii podrywu
na głupka?
Zamyślił się. Znów przez swoja
nieśmiałość zrobił dwa kroki do tyłu, mając tak wiele.
Powinien kuć żelazo puki gorące.
— Tak myślałam — skwitowała i
wstała.
Złapał ją za rękę i posadził z
powrotem. Westchnęła. Zaczynał ją irytować. W myślach liczyła
od stu do jednego, aby nie udusić go gołymi rękoma. Koło
siedemdziesięciu dwóch Frank odezwał się, gromadząc w sobie całe
pokłady odwagi, jakie był w stanie wykrzesać.
— Zostaniesz moją dziewczyną? —
wyszeptał, zanim znów nieśmiałość i strach przed odrzuceniem
wygrały z wolą walki.
Przez chwilę myślał, że nie
usłyszała, jednak widząc jej zszokowaną minę, nie miał już
wątpliwości co do kolejnego zbłaźnienia się w jej oczach. Czuł,
jak coś w okolicach serca, pęka na pół.
— Przepraszam, nie powinienem —
zaczął.
— Tak — odparła i obdarzyła go
najpiękniejszym uśmiechem, na jaki było ją stać.
Przez chwilę nie dowierzał w
prawdziwość jej słów. Uszczypnął się jak zawsze, gdy działo
się coś wspaniałego, a on nie był pewien czy to nie jego sny znów
sobie żartują.
— Serio?! — spytał z
niedowierzaniem.
— Tak — potwierdziła.
— Ale naprawdę?
— Longbottom, bo zaraz się rozmyślę.
Porwał ją w ramiona i okręcił się
wokół własnej osi. Zapiszczała z uciechy, jego euforia szybko i
jej się udzieliła.
— Ale jest parę warunków —
zaznaczyła. Postawił ją i przyjrzał się z zainteresowaniem.
— Śmiało.
— Żadnego kontrolowania ani
rozkazywania. Mogę spotykać się z kim chcę i kiedy chcę.
— Czy to tyczy się też facetów?
— Tak.
— Wykluczone — stwierdził. —
Żadnych wolnych związków.
Parsknęła śmiechem.
— Gamoniu. Chodzi o to, że nie
będziesz robił scen, bo rozmawiałam z kimś o pracy domowej.
— Dobra, rozmowy o pracy domowej
odpuszczę.
— Ale nie o to...
Machnął ręką, żeby kontynuowała,
zanim zaprotestowała
— Nie spędzam z tobą stu procent
wolnego czasu.
— Okej, tylko dziewięćdziesiąt
dziewięć.
— Ale! — Znów zaprotestowała.
— Kontynuuj, świetnie nam idą te
negocjacje. — Ucieszył się i puścił jej oko. Teraz gdy usłyszał
magiczne „tak” z ust ukochanej był o wile śmielszy i
rozluźniony.
— Nie rozmawiasz z Adams. —
Zaznaczyła dobitnie.
— I tak nigdy nie przepadałem za
Mary. — Doskonale wiedział, że chodzi jej o Kat, ale przecież
ona też nie grała czysto. — Jeszcze coś? — zapytał z miną
niewiniątka.
Zmrużyła oczy. Chciała zobaczyć,
jak dalece będzie mogła sobie pozwalać, a okazało się, że
przegrała z kretesem.
— Codziennie kwiaty — warknęła
obrażona.
— Na większe okazje — odparł
spokojnie.
— Słuchaj, bo ja się rozmyśliłam...
kiepski z ciebie kandydat.
— Za późno! — Roześmiał się i
przyciągnął ją do siebie.
— To jak będzie z tą Adams? —
spytała i odsunęła się, żeby nie dać mu się pocałować.
— Przy tobie nie ma najmniejszych
szans. — Przyłożył prawą rękę do piersi, a lewą podniósł w
geście przysięgi. Przewróciła oczami, ale się uśmiechnęła.
Tym razem nie protestowała, gdy ich usta się zetknęły.
Lily, Dor i Ros siedziały, starając
się wychwycić jakikolwiek strzępek z rozmowy. Albertini kręciła
na kanapie i ubolewała, że nikt nie wpadł na to, jak podsłuchiwać
zakochane pary.
— Trzeba by było zrobić jakieś
uszy na kablu czy coś. — Kombinowała.
— Które same będą skradać się do
podsłuchiwanego — podszepnęła z ironią Lily.
— Dokładnie rudzielcu! Daję
dziesięć galeonów temu, kto to opatentuje!
— Spróbuj sama, zaoszczędzisz —
stwierdziła Meadowes.
Rosario zamyśliła się, by zaraz
potrząsnąć głową i odegnać pomysły.
— Nieeeee. Niech ktoś mający więcej
wolnego czasu się tym zajmie. — Zdecydowała i odwróciła się w
stronę Franka i Alicji. — Patrzcie! — pisnęła — Całują
się!
— Najwyższy czas — skwitowała
Lily z uśmiechem.
★★★
Słońce świeciło i ogrzewało
błonia, wiał lekki, ciepły wiaterek. Liście na drzewach zaczęły
tracić zieleń, ustępując miejsca odcieniom pomarańczu, czerwieni
i brązu. Jesień tego roku była wyjątkowo łaskawa dla uczniów,
pozwalała, aby jak najdłużej cieszyli się dobrodziejstwem, jakim
było spędzanie wolnego czasu na świeżym powietrzu.
Pogoda sprzyjała również lataniu na
miotle. Zawodnicy ostro trenowali przed jutrzejszym meczem. Sara
zgrabnie podała kafla do nowej zawodniczki, Annabeth. Była w
czwartek klasie. Niezwykle silna i dobrze zbudowana dziewczyna pełna
energii oraz uśmiechu od razu przypadła do gustu reszcie drużyny.
Wraz z Rue po kilku treningach rozumiały się niemal bez słów, a
wszelkie kombinacje wychodziły im perfekcyjnie. Po zdobyciu
trzydziestego gola w godzinę obie stwierdził, że mają dosyć i
jeśli kapitan chce, aby zagrały w jutrzejszym spotkaniu, to idą do
szatni. Nigel niechętnie
się zgodził, dzięki czemu trzygodzinny trening oficjalnie uznano
za zakończony. Sara i Ann przybiły sobie piątkę, i ramię w ramię
ruszyły do niewielkiego budynku znajdującego się koło stadionu.
Był on w kształcie kwadratu podzielony na cztery równe części, a
każda z nich na część damską i męską. Czworo drzwi
przyozdabiało to godło, do którego należała szatnia. Pchnęły
te z lwem otoczonym szkarłatem oraz złotem i pognały pod
prysznice, dalej dyskutując. W męskiej części James i reszta
chłopaków przekomarzali się, żartowali i toczyli bitwę na mokre
ręczniki. Mieli taką drużynową zasadę, że po każdym meczu i
treningu razem wracają. Jak prawdziwy zespół. Kierując się do
zamku omawiali taktykę na jutrzejszy mecz z Krukonami. Potter
nieznacznie zwolnił i zrównał się z ociągającą Rue.
— Jak tam?
— Świetnie — odparła.
Zapanowała niezręczna cisza. Ona szła
i wpatrywała się w swoje buty, on przyglądał się wszystkiemu
wokół.
— Jim nie musimy rozmawiać na siłę.
— Ale ja wcale nie chcę na siłę —
zaprotestował i podrapał się ręką po głowie w zakłopotaniu.
Zatrzymała się, więc i on zmuszony
był zrobić to samo. Podniosła wzrok i napotkała spojrzenie
brązowych tęczówek Pottera.
— Wiesz, co do ciebie czuje, nie
potrafię tego zmienić, choćbym bardzo chciała. Nie żyję
złudzeniem, że któregoś dnia przyjdziesz i wyznasz mi miłość.
— Saro — wtrącił, jednak ona go
uciszyła.
— Traktuj mnie jak dawniej, a ja nie
będę wyobrażać sobie za wiele. Po prostu po przyjacielsku jak
kiedyś. I nie wracajmy do tej rozmowy po raz enty.
— Skoro tak chcesz.
— Marzę o tym — mruknęła z
ironią pod nosem. — No to jak tam z Evans?- zagaiła głośniej.
— Podoba mi się — stwierdził
ostrożnie i kopnął kamień, który potoczył się po dróżce i
wpadł w kępkę trawy.
— Tylko? — drążyła.
— No dobra, bardzo mi się podoba.
Kolejny kamyk potoczył się i znalazł
niedaleko poprzedniego.
— To, czemu zachowujesz się jak
kretyn? Nie można jakoś normalnie? Spróbuj ją poznać!
— Wiem, że jej ulubiony kolor to
biały, używa perfum o zapachu konwalii, kompie się w czekoladowym
płynie, nie lubi się malować, na śniadanie jada naleśniki z
dżemem truskawkowym, uwielbia zaklęcia i kocha eliksiry. —
Przerwał na wspomnienie buziaka, jakim go obdarzyła, gdy podarował
jej bransoletkę. — Boi się wysokości, bo kiedyś spadła z
drzewa, na które weszła, ma siostrę, która jej dokucza, bo
zazdrości magicznych zdolności i do dzisiaj przeżywa, że Snape
nazwał ją szlamą. — Wyrecytował na jednym tchu.
— Dość! Dość! Zwracam honor.
Jesteś psychopatą. — Roześmiała się, jednak ukucie żalu
pozostało.
— ROGACZ! ROGATY! — Syriusz
krzyczał znad jeziora, widząc przyjaciela.
— ZARAZ! — odkrzyknął i zanim
zdążył się odezwać, Sara uprzedziła go.
— Leć, ale pijemy piwo
wieczorem.
— Stoi.
Pobiegł do Blacka. Rue popatrzyła za
oddalającą się sylwetką chłopaka, musiała przyznać, że nie
przypuszczała, iż Potter tak zaangażował się w relacje z Evans.
Westchnęła i ruszyła do zamku, kontynuując zabawę Jamesa.
Kolejny kamień wylądował za dróżką, ten jednak był daleko od
poprzednich.
James zmierzył Syriusza rozbawionym
spojrzeniem. Black klękał przed nim, dzierżąc w rękach mini
motor. Jego proszący wzrok mógłby zmiękczyć chyba nawet serce
McGonagall.
— Ale przecież wiesz, że ja z tobą
zawsze! — odparł Potter.
Arystokrata wyszczerzył się i
podniósł z klęczek, otrzepując zapiaszczone spodnie.
— To na co czekamy? — spytał z
błyskiem w oku.
Pierwsza!
OdpowiedzUsuńSuuuuper
OdpowiedzUsuńIiiiiiiiiiiiiiii
OdpowiedzUsuńMoja story się powtórzyła piszczałam i latałam po moim pikoju; ))
Xddd Roździał poprostu PIKNY i już Cię męcze o kolejny:*
Twój Anonimowy Rogaś♥
B
OdpowiedzUsuńO
S
K
I
E
!
!
!
Rogatko, dlaczego ty tak pięknie piszesz? Ja potem po nocach nie śpię...;)
Rozdział cudowny! Nareszcie Frank i Ala razem! Taaaaaaaaak się cieszę!:D Cudnie, cudnie, cudnie!
I mega wywód Jamesa o Lily, to było świetne, jak zaczął to wymieniać.:)
,,Oświadczyny" (heheh:D) Syriusza - ja bym się zgodziła bez zastanowienia, nawet jeśli znając jego upodobania jeździłby jak wariat.;)
No i dalej nie wiem, kim jest ,,całuśnik ze schowka" (heheheheh, ale mam dobry humor po tym rozdziale;D), więc będę się musiała jeszcze do nastepnego rozdziału nerwować, o ile jest takie słowo.;)
Strasznie dzisiaj słodzę, ale to jest wręcz za i d e a l n e.:*
Tak więc czekam na następny rozdział jak zwykle z przeogromną niecierpliwością.
Życzę mnóstwo weny. I powrotu do zdrowia.:)
W quizie mam 100%.:)
Całuski:*
Teoretyczna
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńHihihihihihihihi! Ala i Frank wreszcie nareszcie i w końcu razem.
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać,że nie miałam bladego pojęcia kim jest Sara i musiałam chwilę pogłówkować. Na swoją obronę powiem, że sobie przypomniałam! Sama!
Dobra co do tajemne go wielbiciela Lily to chyba to jest Severus ale głowy sobie ne dam uciąć. Powiem ci szczerze, że mam nadziej że to ktoś zupełnie nowy ponieważ nie przepadam za Severusem z lat młodości. Za to lubię go z czasów Harry'ego.
Wynik to 13\13 chociaż uważam że powinno być 14\13. Wiesz już za samą miłość a te pytania to tak dodatkowo.
James jest taki kochany. Ten monolog o Lily jest taki Jamesowaty dokładnie taki jaki kofam.
No co mogę jeszcze powiedzieć? Że rozdział mi się podobał? To chyba już wiesz.
W takim razie zdrowia i ... nooo tego jak to się nazywa... ciasta czekoladowego. Ono jest dobre na wszystko. Jestem prawie pewna ,że to jest potwierdzone naukowo.
Przytulaski
Dosia
Witaj przeczytałam już wcześniej, ale jakoś nie miałam weny na komentowanie. Napadły mnie demony i zesłały okropne choroby ("nie chce mi się" i "zrobię to jutro") które zresztą trzymają się mnie do dziś. Pomimo to postanowiłam być dzielna i w końcu wziąć się w garść :D I oczywiście skomentowanie twojego rozdziału było na pierwszym miejscu, bo gdzieżby indziej! Kto by się przejmował nauką, czy zadaniami domowymi:D Ale do rozdziału!
OdpowiedzUsuńWidzę, że szykuje się bardzo ładna intryga z Lunatykiem w roli głównej. W końcu jakoś trzeba nagrodzić to, że nareszcie prawie zrozumiał, że nie może się przejmować wszystkim. Choć pewnie zmieni się to jeszcze nie raz albo nie, a raczej oby to szło w tę lepszą stronę. Zobaczymy jak to wszystko dalej się potoczy, skoro teraz był gotowy włamywać się do gabinetu dyrektora. "Zakochałeś się? Co pozwoliło ci wysnuć tak niedorzeczną teorię?" Ta, jasne, yhm, zaginaj prawdę dalej Luniaczku :D W każdym razie będzie ciekawie, nawet jeśli żadna z moich teorii się nie spełni :)
Nękasz nas tym tajemniczym gościem od całowania w komórce na miotły! To niesprawiedliwe! My się tu trudzimy, a w naszych głowach powstają coraz to bardziej skomplikowane domysły. Chociaż też myślę, że to Snape przez moją głowę przechodzi również miliony innych opcji. Tylko Jamesa omijam, bo wydaje mi się, że nie zrobiłby czegoś takiego. Chociaż.. Z drugiej strony zdecydowanie sprzeciwiam się temu, żeby Smarkerus wywoływał w Lily takie uczucia! Inaczej (tym razem na stronę Jamesa) to w końcu on jest Huncwotem i zna wszelkie tajemne skróty i to by tłumaczyło to znikanie, chociaż idąc tym tropem skoro to jest tylko w jednej komórce to może ktoś odkrył tajemne przejście tylko tam, a może to jest jedyna komórka do, której jest tajemne przejście? I ja takich teorii mam więcej i to wszystko przez ciebie! No tak po prostu nie może być. Zasypujesz milionami zagadek, a my knujemy w naszych umyślikach teorie spiskowe. Co to to ma być!? :D
W sumie to jak tak czytam o Dereku to coraz bardziej zaczynam myśleć, że jest męską wersją mnie. Nie wiem (a przynajmniej, przyznaję się bez bica, nie pamiętam) jak wygląda, ale mentalnie staje mi się coraz bliższy i myślę, że jesteśmy na prawie tym samym stopniu ciapowatości :D
Dzielny Frank w końcu zebrał się na odwagę. Cudownie przedstawiłaś ich negocjację.
Gratuluję Sarze, że potrafi być z kimś kogo kocha jako przyjaciele. O ile rzeczywiście go kocha, ale to inna sprawa...
Ostatnia sprawa, którą zostawiłam na koniec ( zresztą ty tez) Taki smaczek i wisienka na torcie. Syriusz i jego motor! Świetna scena i bardzo syriuszowa. Na tyle, że w mojej głowie od razu pojawił się obraz tego co opisałaś, a także ich jazdy i tego jak podczas tej jazdy się bawili np. czarując osoby i rzeczy. Może tutaj to nie brzmi zachęcająco, ale w mojej głowie wygladało śiwetnie :D
Krótko mogę tylko powiedzieć, że kocham to co piszesz i nie mogę się doczekać kolenych rzeczy. Jednak przez opowiadanie nawet nie w treści, ale jakoś się odczuwa twoje zmęcznie. I z tego powodu jest mi strasznie smutno, bo nie chcę, żebyś cierpiała, a juz tym bardziej była zmęczona! (wiesz jakby co, to dawaj znak i zasadzimy się na cholerę grypę ;) ). Quiz 100%. I dziękuję ci za to, że nadal z nami jesteś i cały czas dajesz nam cząstkę świata, który kreujesz, a wraz z tym także cząstk siebie. Trzymaj się ;)
ROZDZIAŁ CUDOWNY !!!! Ogólnie wszystko było świetnie napisane, brak błędów.James oczywiście rozwala system swoim wywodem o Evans. Oświadczyny bym bez mrugnięcia okiem przyjęła. ... no i czekam na next oczywiście ��
OdpowiedzUsuń~Luxy
Hejo! Jestem tu nowa, ale przeczytałam bloga w kilka dni :) szczerze mówiąc, szukałam czegoś o Blacku, ale stanęło na tym, że znalazłam się u Ciebie ^^ zachęcił mnie nagłówek i ilość rozdziałów - kocham taką wolną akcję.
OdpowiedzUsuńWeny!
Ireth
Wiesz co, uwielbiam twojego bloga!!!
OdpowiedzUsuńJest to mój pierwszy komentarz! ;)
Świetnie piszesz, nie próbujesz na siłę przyspieszać akcji i wielbię dowcipy Huncwotów i cały humor z nimi związany, który wymyślasz!
Ach, te ich żarty...
Wiem, ze nie wnoszę nic nowego swoim wywodem, ale powiem ci tylko tyle że uwielbiam większość bohaterów! I oczywiście kibicuję Jily <3 Mam nadzieję, że w tej komórce to James, chociaż musiałby być niezwykle szybki w takim razie. :D xD Severus byłby rozczarowujący (przynajmniej dla mnie), a wprowadzenie zupełnie nowego bohatera byłoby nieco trudne, nie sądzisz?
Przepraszam:
- ostatnio nie mam weny na komentarze :/
- moja wypowiedź jest trochę bardzo niespójna ;)
Pozdrawiam,
~Arya
PS oczywiście życzę masy weny!!! :D
Kiedy będzie następny rozdział???
Cześć.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Remus powoli odsuwa od siebie wyrzuty sumienia. W jego sytuacji to całkiem zrozumiały, że jest rozdarty wewnętrznie, ale ile można samemu się gnębić?
Merlinie, niezła desperatka z tej Lily skoro krąży przy komórce na miotły i tylko czeka, aż ktoś ją do niej zaciągnie i pocałuje :p
Środek rozdziału trochę się poplątał, bo w jednej chwili piszesz o Dereku i Rosario, a zaraz potem o Franku i Alicji bez żadnego przejścia, trochę to było dezorientujące. Później posypały się błędy takie jak "choć" i "koncie", więc raz, dwa, trzeba to poprawić :) Tak czy inaczej, cieszę się, że Frank i Alicja NARESZCIE się zeszli. Uzupełniają się i są słodcy.
Szkoda mi Rue, mam nadzieję, że też sobie kogoś znajdzie, no bo ile można cierpieć przez nieszczęśliwą miłość?
Z pozdrowieniami,
Eskaryna
Hejka! Niedawno trafiłam na twój blog i jest NIESAMOWITY. Uwielbiam go!! Przez dwa dni przeczytałam wszystkie rozdziały i naprawdę nie mogę się doczekać następnych. Mam nadzieję, że wyjaśni się kim jest ten "nieznajomy", który "atakuje" (wiem, jak to brzmi xD) Lily, bo jestem cholernie ciekawa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dalszej weny,
Łapcia
Twój blog jest niesamowity. Przepraszam, że nie komentowałam, ale trafiłam tutaj niedawno. Pisz czym prędzej!
OdpowiedzUsuńŻyczę weny.
NiebieskaOrlica
aka
BiałaWilczyca
:#
czyżbyś zawiesiła bloga? Minęło już 38 dni od tamtego rozdziału!
OdpowiedzUsuńCo się dzieje? :(
Pozdrawiam
i
życzę weny.
NiebieskaOrlica
aka
BiałaWilczyca
Witaj.
OdpowiedzUsuńBlog nie jest zawieszony. Mam problemy zdrowotne i muszę trochę więcej czasu poświęcić sobie niż blogowi. Staram się pisać nowy rozdział ale nie zawsze moje samopoczucie mi ma to pozwala. Dziękuję za komentarz. Mam nadzieję, że niedługo uda mi się coś dodać.
Pozdrawiam Rogata
Czeeeeść!
OdpowiedzUsuńNie mam bladego pojęcia jakim sposobem umknął mi Twój rozdział. Jak mogłam przegapić takie cudeńko?! Wchodzę sobie przez linki i patrzę, a tu rozdział, którego nie czytałam! Do tego dodany niemal 2 miesiące temu... Wybacz mi...
Przyznam się bez bicia, że przez tak długi okres wyleciało mi z głowy parę bohaterów. Kompletnie nie pamiętam kim jest Natalie... Jedynie co mi przyszło na myśl, to dziewczyna z wakacji Remusa, ale nie dam sobie ręki uciąć, czy faktycznie była tam wtedy jakaś dziewczyna, ale po napisaniu komentarza, na pewno się cofnę, by się przekonać. Tak samo nie pamiętam kim jest Sara, tutaj mam całkowitą pustkę... Nic mi do głowy nie przychodzi, ach, ja to mam beznadziejną pamięć. Obiecuję poprawę!
Jedyne co mnie strasznie zmieszało i zdezorientowało było nagłe przejście z Rosario i Dereka na Franka i Alicję. Tutaj pogubiłam się bardzo i przez chwilę nie rozumiała, o kim jest mowa. Tak to wszystko jest świetne!
Trlalala Ali i Frank są razem, awwww <3 Widzę tęczę i jednorożce! Frank taki nieśmiały a tu takie nagle z buta wjeżdża z zapytaniem "Czy zostaniesz moją dziewczyną". No, no, no, wielki szacun Longbottom XD A potem jaki pojedynek na to, kto wygra lepsze warunki, hihihi ;3
Kim jest ten tajemniczy gościu ze schowka? Coraz bardziej uważam, że może mieć on jakieś psychopatyczne problemy, albo (TAK XD) jest taki brzydki, że można się przewrócić. Ale proszę, błagam na kolanach, niech to nie będzie Snape, bo wtedy szczena opadnie mi na podłogę. Smarkerus miałby budzić takie uczucia u Lily?! O NIE!!! Chociaż z drugiej strony James, posuwa się do aż tak bardzo zdesperowanych decyzji, kurczę tego też jakoś bardzo nie chcę... Ale znowu ktoś inny... oj, nie, nie pragnę, bo James miałby konkurenta XD HAHAHAHA ale dopiero byłby jaja, gdyby to był taki Syriusz czy Peter XDDD O BOŻE, HAHAAHAHAHA XDD Każdy normalnie jest podejrzanym.
Jamesik taki słodki obserwator, hihi <3 Ciekawe czy on ją obserwuje przez lornetkę, normalnie prawdziwy detektyw. Ciekawe czy zawędrował już do jej majtek czy rozmiaru stanika XD James moim bogiem! <333 Syriusz też!!! Ten jego motorek *o*
Podsumowując, uwielbiam Twoje rozdziały i niecierpliwie czekam na nowiutki! Weny, zdrowia i pogody ducha!
Pozdrawiam, Livv {dryfujaca-lilia.blogspot.com}
Trzymaj się kochana, powrotu do zdrowia życzę!Mam nadzieję, że to nic poważnego <3 Kocham twoje opowiadanie i z utęsknieniem czekam na kolejny rodział xoxo
OdpowiedzUsuńJestem,
OdpowiedzUsuńJuż nie przepraszam za spóźnienie, bo zrobiłam to pod poprzednim rozdziałem, więc od razu przejdę do treści.
Remus jest taki kochany, widać że ta Natalie mu się spodobała, skoro chciał się nawet włamać do gabinetu dyrektora, żeby się czegoś o niej dowiedzieć.
(Ugh, piszę na telefonie i cały czas nie trafiam w klawisze i muszę co chwilę cofać i poprawiać... zaraz się załamię. Jest gorzej niż kiedykolwiek, zazwyczaj jakoś sobie z tym radzę).
Jestem tak strasznie ciekawa, kto całował tam Lily. Muszę to wiedzieć. Muszę. Ale zaczynam myśleć, że to nie James, bo mi to do niego nie pasuje. Ale jeśli to nie on, to dlaczego Evans się to podoba? Jakim prawem? :D
Jeśli to Snape, to James powinien mu dokopać. Zdecydowanie. Nie trzymaj nas już tak długo w niepewności, proszę.
Dobrze, że sprawa z Alicją i Frankiem się tak skończyła. To było kochane, ale już się bałam, że Alicja się nie zgodzi.
I na koniec James i Rue. Nie wiem, kim ona jest, bo zaczęłam czytać tego bloga gdzieś w okolicach 30 rozdziału i jeszcze nie nadrobiłam poprzednich. Tak samo nie wiem, kim jest Natalie, ale wydaje się tajemnicza. A wracając do Rue, dobrze, że stara się zachowywać normalnie, ale to pewnie dla niej trudne, jeśli czuje cos do Jamesa. Tym bardziej, że on jest tak mocno zakochany w innej.
No nic. Mam nadzieję, że w kolejnym rozdziale dowiem się, kim jest tajemniczy "Pan Całus". :D
Pozdrawiam gorąco i życzę weny.
Optimist
Kocham Twojego bloga ma wszystko co lubię w historii Lily i Jamesa. Kiedy czytałam o "tajemniczym ze schowka" to byłam przekonana, że to Snape ale teraz już nie jestem taka pewna☺. Poza tym martwię się że tak długo nie ma nowego rozdziału (zaległości nadrobiłam w jeden dzień) nie mogę się doczekać. Błagam nie torturuj ludzi i napisz coś 😀. Życzę miłego dnia i mnóstwa weny. Twoja Huncwotka
OdpowiedzUsuńJuż Lipiec, a rozdziału jak nie było tak nie ma :( Rozumiem, że byłaś chora, ale przyszłam na bloga już po kilku miesiącach i nadal nic ;( Z niecierpliwością czekam na bloga, ponieważ zakochałam się w nim. Znalazłam 10 innych, ale były o wiele słabsze od tego. Co myślę o tym rozdziale, spróbuje napisać w następnym rozdziale. Mam nadzieję, że w końcu dodasz rozdział. Miłych wakacji życzę :*
OdpowiedzUsuńIskra :)
Supeeer blog!!! Daj więcej Syriusza i nie męcz tej Sary. Kibicuję Severusowi i mam nadzieję, że w schowku to był on :). No nic weny i zdrówka życzę :) i udanych wakacji
OdpowiedzUsuńBlog naprawdę ekstra, mam nadzieje, ze nie przestałaś pisać :) dużo weny i wgl, żeby blog się rozwijał czy jak to się tam mówi. Czekam na 47 rozdział
OdpowiedzUsuńDotychczas myślałeś/-aś, że magia istnieje tylko w filmach i książkach? Nie wierzyłeś w czary ani inne zjawiska paranormalne? Myliłeś/-aś się! Magia, którą znasz z historii o Harrym Potterze jest na wyciągnięcie ręki! Jeśli chcesz...
OdpowiedzUsuń...transmutować wrogów w szczury i inne gady...
...zmieniać wodę w wino...
...warzyć eliksiry...
...obcować z magicznymi stworzeniami...
...być Pazdanem Quidditcha...
...to nie czekaj dłużej, tylko zapisz się do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Winsford i uwierz, że marzenia się spełniają!
[www.winsford.xaa.pl]
I jeszcze nie wiadomo czy to Severus napada na Lily. Jeśli to będzie on to mam najdzieję że Ruda skopie mu tyłek! Jejku, uwielbiam twojego bloga i nie mogę doczekać się następnych rozdziałów!Życzę mnóóóstwa weny i mam nadzieję że wkrótce pojawi się coś nowego :) ~d
OdpowiedzUsuńJak to się stało, że już skończyłam czytać 40 rozdziałów? Kiedy to minęło? D:
OdpowiedzUsuńMasz świetnego bloga, zawsze chciałam taki mieć, no ale cóż - nie wyszło :'D
Chciałam tylko przypomnieć, że masz tu grono przyjaciół, którzy czekają, aż się odezwiesz, bo się martwimy XD
Życzę ci dużo, dużo, dużo weny i czasu na pisanie ^^
Bardzo podoba mi się twój blog. Kiedy następny rozdział ?
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się twój blog. Kiedy następny rozdział ?
OdpowiedzUsuńMyślę,że to już koniec bloga. Dziękuje za te wszystkie rozdziały :)
OdpowiedzUsuńSuper blog!Naprawdę,jesteś mega pomysłowa!A niektóre teksty sprawiają,że zaczynam się śmiać jak głupia:) Ledwo wczoraj odkryłam ten blog i już przeczytałam wszystkie rozdziały!Pozdrowionka dla wszystkich fanów Harry'ego Pottera i Huncwotów:)
OdpowiedzUsuńBłagam napisz coś jeszcze 😭😭😭
OdpowiedzUsuńBędziesz tu jeszcze? Luella
OdpowiedzUsuńBędę na pewno! Rozdział zaczęty, niestety mam remont w domu i brak dostępu do pc, a laptop się popsuł jak na złość.
UsuńPostaram się jak najszybszej!
Rogata!
UsuńOdskocznio moja od rzeczywistości!
Od zjebanego (za przeproszeniem)
FRIENDZONE!
Od kompleksów i anoreksji!
Od braku przyjaciół!
GDZIE JESTEŚ?!
zrozum że twoje opowiadania dają mi siły
Proszę daj mi jej trochę
Czekam na next, a to jest jak wieczność ;( kiedy następny rozdział? Ten blog był pierwszą opowieścią o Huncwotach i za nimi tęsknie!
OdpowiedzUsuńKurczę, Rogata, kiedy w końcu coś napiszesz?! Co chwilę wchodzę na twój blog, żeby sprawdzić czy coś napisałaś! A co do gościa, który całuje Lily w schowku, to może ten Puchon wspomniany kilka rozdziałów wcześniej? Mam również nadzieję, że Remus odnajdzie tą swoją Natalie, albo znajdzie sobie jakąś inną dziewczynę. Wiem, że ludzie którzy piszą fanfiction o huncwotach zwykle nie piszą za dużo o Peterze, ale napisz trochę o nim, proporcjonalnie do tego, ile piszesz o Potterze. Więcej Syriusza, UWIELBIAM go, ale na razie go z nikim nie swataj.Przepraszam, że nie zrobiłam akapitów, ale nie zwróciłam na nie uwagi:) Życzę dużo weny oczywiście!:)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńcudownie było tu wrócić, po mimo że już wgl nie piszę nadal kocham czytać opowiadania Jily. :)
OdpowiedzUsuńRogatko, jesteś tu? Żyjesz? A będziesz tu jeszcze?
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJeeeezu, ten blog to życie hahah. James jest taki uroczy, mogę się założyć, że ten ze schowka to Snape (raz go lubię, a drugi już nienawidzę... to wszystko przez ciebie! hahah). Trochę żal mi Sary, ale mam nadzieje, że prędzej czy później kogoś sobie znajdzie. Niewyobrażalnie bym chciała że Ros była z Derekiem <3 on jest taki uroczo ciamajdowaty (tak bardzo podobny do mnie... XD). Ktoś tu oszalał ;) Remus zaczyna mieć obsesję na punkcie tej Natalie hah. Zaczynam się bać o Dor ;/ zwłaszcza po tej jej akcji z samookaleczeniem się... Alicja i Frank Oooo Boże zdecydowanie moja ulubiona para <3. W ogóle to w większości opowiadań itp. Mary była przyjaciółką dziewczyn a tu taka miła odmiana, że jej nie ma ;) cieszę się bo zawsze działała mi na nerwy XD.
OdpowiedzUsuńA tak wracając do bloga to świetnie piszesz i mimo małych błędów to sama historia zachwyca i nie da się oderwać od czytania (przynajmniej w moim przypadku hahaha). Aaaa wracając do James'a ten jego wykład o tym co wiem o Evans <3 so cute. Ja chcę juz kolejny rodział! Rogata pośpiesz się hahah <3
Rogasiu ten blog to wszystko, zbierz proszę swoje siły i napisz coś, wszystko jedno co ,byle było, więcej nie dam rady żyć bez tego bloga.....
OdpowiedzUsuńSkarbie,pisz dla nas więcej, kochamy Cię i tego fanfica <3 jestem uzależniona od czytania tego...
OdpowiedzUsuńHej Rogaczowa, to znowu ja
OdpowiedzUsuńja naprawdę nie chceę być natrętna ale już nic nie piszesz pod ponad siedmiu miesięcy!!!!!
Nie na Ci tu już prawie 7 miesiecy! Nie mogę się doczekać następnego ff, kończ go i dodawaj! Myślę, że powinnaś rozwijać się pod względem pisania, bo świetnie Cu to wychodzi, czekam na rozdział.
OdpowiedzUsuńNie masz przypadkiem jakiegoś konta na SameQuizy? Ponieważ widziałam tak ff z paroma wątkami (odrobinę zmienionymi tzn. zamieniono Rosario na Jane) i się zastanawiałam czy ktoś to po prostu ukradł i zmodyfikował na swoją korzyść czy po prostu ty napisałaś nową historię o Huncwotach ale na tamtej właśnie stronie.
OdpowiedzUsuńP.S. przepraszam za tak nie logiczne zadania powyżej XD
Moja Droga, już tyle czasu na Ciebie czekamy, kiedy pojawisz się z nowym rozdziałem?:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko,
Neithiria.
Ach, no i swoim blogiem zniszczyłaś mi życie XD. Nie mogę czytać innych blogów o Huncwotach bo żadne nie są tak ciekawe i zabawne jednocześnie jak Twój. Uwielbiam Twoje opowiadania. Codziennie paczam czy nie ma nowego rozdziału. Czytałam wszystko po kilka razy. Chodziłam niewyspana bo po nocach czytałam Twoje jak je określasz "wypociny" (poza tym są one najlepsze ze wszystkich) i śmiałam się jak głupia z tekstów Syriusza ;). Jak czytałam Harrego Pottera to nienawidziłam Petera z całego serca. Ty pokazałaś go z innej, lepszej strony. Bardzo lubię wątek Rosario-Derek. Chciałam to napisać jakoś elegancko, ale walnę prosto z mostu : NIE MOGĘ ŻYĆ BEZ TWOJEGO BLOGA!!! :) :) :) Loffciam, pozdrawiam Cię i wszystkich, którzy uważają tak jak ja.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z komentarzem powyżej, ten blog zniszczył mi życie... W dodatku osoba, która kazała mi go przeczytać nie ostrzegła mnie, że trwa na nim cisza!! Jest to jedne z najlepszych blogów jakie czytałam! Postacie są cudowne, związki rozwijają się w odpowiednim tempie, każdy ma swoje 5 minut(choć nie, czekam jeszcze na 5 minut Derka! <3) i co najważniejsze, nie zapominasz o magii! (bardzo często Hogwart używane jest wyłącznnie jako tło dla telenoweli :() Uwielbiam ciebie i twoją twórczości, dowiedziałam się o blog niedawno, ale już zdążyłam przeczytać go dwukrotnie. Myślę, że gdyby wysłać to do Pani Rowling,to zgodziłaby się, żeby twoja historia stała się oficjalnym prequelem! Mam nadzieję, że niebawem tu wrócisz <3
OdpowiedzUsuńNiedawno trafiłam ma bloga i przeczytałam już. Normalnie zakochałam się. Niemoge doczekać się następnego rozdziału. Proszę napisz go szybko tyle czasu mineło od ostatniego rozdziału. nNaposz kiedy go ewentualnie wstawisz.Pozdrawiam i życzę bardzo dużo weny.
OdpowiedzUsuńjeśli zaraz czegoś nie wstawisz to
OdpowiedzUsuńsię zaraz powiesze, twój blog jest jedynym blogiem bez którego nie mogę żyć inne są strasznie sztuczne i nie warte czytania
wiec mocno prosze o kolejy rozdział;(((
Wesołych i magicznych świąt i byś miała wene i wkoncu cos wstawiała, mam nadzieję że to nie koniec tego bloga=((
OdpowiedzUsuńRogaciątku mój napisz coś wreszcie bo idę na tory=((( Chociaż odpowiedź co się dzieje bo nic nie wiemy=(((
OdpowiedzUsuńW końcu ta cisza trwa już prawie rok=(((
OdpowiedzUsuńW komentarzu nie da się pokazać mojej całej depresji spowodowanej tą BARDZO długą przerwą więc przynajmniej spróbuj ją poczuć.
Powiem ci jedno zanim skocze z mostu nie pozucaj tego bloga bo bedzie wiecej samobójstw (xd) kochamy cię wszyscy a jeszcze bardziej TWOJEGO bloga.
Zbierz siły i pisz!!!
Będę cię męczyć co dziennie aż coś napiszesz
OdpowiedzUsuń.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
BIERZSIĘDOPISANIA!!!
Prosze napisz coś=(
OdpowiedzUsuńRogaciątku maj przypominam się <3
OdpowiedzUsuńPrzeczytałem wszystko w 3 dni i z przykrością stwierdzam.... ŻE CHCĘ URWA WIĘCEJ ;-;
OdpowiedzUsuńHALLO Rogata jesteś tam??? A jak tak to gdzie jest rozdział 47???
OdpowiedzUsuńRogata Rogata gdzie jesteś TĘSKNIMY!
OdpowiedzUsuńPo raz kolejny muszę się wypowiedzieć :)
OdpowiedzUsuńDroga Rogato, twój blog jest cudowny. Dawno nie czytałam tak dobrego, z tak świetnie wykreowanymi postaciami i genialnie poprowadzonemu wątkami. Przeczytałam wszystko w dwa dni, tak mi się podobało. Boli mnie, że na prawie rok zostawiłaś go niedokończonym. My, czytelnicy i bohaterowie jesteśmy zżerani z ciekawości, co się dalej stanie. A biedny James czeka tak długo na kolejną rozmowę z Lily :)
Napisałaś wszystko tak, jak sobie wyobrażałam Huncwotów. Opowiadanie trafiło w środek mojego cieplutkiego serduszka i za nic nie chce wyjść :)
Mogłabym się długo wypowiadać nad świetnością tego opowiadania. Nad tym, że jak wiele osób nie popełniłaś błędu i nie przesadziłaś z głupotą Lily. Nie pominęłaś Petera. A twój James nie jest taki wybielany jak wszędzie. Ja sama też uważam, że młoda Evans musiała mieć jakiś powód, żeby go aż tak nienawidzić. Taki wątek znalazłam tylko u ciebie (i u siebie :)) Proszę, wróć. Napisz trzy słowa, choćby zapowiedź kolejnej notki. Ucieszymy się choćby i z tego. Jeśli nie chcesz już pisać, masz dosyć, to wyjaw nam proszę jak by się to dalej potoczyło. Miłoby poznać chociaż zakończenie. Pozdrawiam, Czarusia.
Rogata, jesteś tam? Proszę tęsknię!
OdpowiedzUsuńNie komentowalam bo się balam.
No ale Ty musisz pisać.
Bez Ciebie sobie nie radzę!
Byłaś moją odskocznią od rodziny która mnie nie toleruje, od braku przyjaciolki, nawet odskocznią od tego głupiego FRIENDZONE!
Roguś umieram bez Ciebie! TRZYMAJ SIĘ TAM!!
Dzięki za wszystko!
Nie ma Cię 10 miesięcy
OdpowiedzUsuńZawiodłam się
Rogata!
OdpowiedzUsuńTy sobie chyba żartujesz?!
Kochana, Serduszko mi pęka jak widzi że to już rocznica ostatniego rozdziału!
A pamiętam jak jeszcze cieszyłam się że tak szybko ten blog się nie skończy, bo to dopiero 6 klasa...
Wszyscy zakochaliśmy się w twoim blogu...a trudno wytłumaczyć teraz serduszku żeby się odkochało:(
Zajrzyj tu czasami i może nawet nadarzy się okazja żeby wstawić jakiś rozdzialik;)
Pozdrawiam cieplutko, i wysyłam buziaki;*
Do kolejnego!
Twoje Rogaciątko
52 year-old Nuclear Power Engineer Standford Ertelt, hailing from Beamsville enjoys watching movies like Euphoria (Eyforiya) and amateur radio. Took a trip to Church Village of Gammelstad and drives a Ferrari 275 GTB/4 ART Spyder Alloy. przydatne zrodlo
OdpowiedzUsuńlista adwokatow rzeszow
OdpowiedzUsuń