Zapraszam do czytania i komentowania:)
No, nie przynudzam:)
☆☆☆
-Co ty znowu czytasz?- Rose przekręciła
się z pleców na brzuch i spojrzała na Lily.
-Eliksiry.
-A skąd ty masz podręcznik do piątej
klasy?
-Pożyczyłam od Melisy.
-Wystarczy nam materiał z czwartej
klasy.
Evans na te słowa wzruszyła
ramionami.
-Kujon- mruknęła Rosario.
-Innymi słowy solidaryzuje się z
piąto i siódmoklasistami- podsumowała Alicja i pochłonęła
czekoladową żabę.
Wszystkie cztery siedziały na kocu pod
drzewem, słońce przegrzewało i było bardzo ciepło, wiał lekki
wietrzyk. Rosario wystawiła twarz do słońca i wydłużyła swoje
blond włosy, wiatr natychmiast zaczął się nimi bawić.
-Też tak chce.- jęknęła Bones, gdyż
jej włosy sięgały ledwie ramion.
Lily przewróciła oczami, co jak co,
ale dla niej wygląd był na ostatnim miejscu.
-Idziemy jutro razem na kremowe?-
zmieniła temat Dorcas.
Wszystkie pokiwały głowami na znak
zgody.
-Frank Cię nie zaprosił?
-Bardzo zabawne Bones- mruknęła Lily.
-No daj spokój, żartuję przecież.
Nagle jakaś niewidzialna siła zaczęła
ciągnąć ją w stronę jeziora, po chwili wylądowała w ramionach
Syriusza.
-Zgłupiałeś?- warknęła i wyrwała
się, poprawiła szkolny mundurek i spojrzała groźnie na Blacka.
Ten posłał jej swój firmowy, flirciarski uśmiech.
-Pokazuje młodszym kolegom i niektórym
starszym- tu zerknął na Petera- jak działa zaklęcie Accio.
-A nie możesz go pokazywać na kimś
innym?
-Nie, bo nic tak nie motywuje mężczyzny
jak ładna kobieta.
Ich rozmowę przerwał pisk, który
obydwoje doskonale znali.
-Idioto! Zostaw mnie! Puść!- Evans,
która pojawiła się koło Pottera, zaczęła wyrywa się z jego
uścisku.
-Czy dobrze wykonałem zadanie Panie
Profesorze?- spytał Łapę, nic nie robiąc sobie z krzyków i gróźb
Rudej.
-Perfekcyjnie, uczcie się od niego!-
zawołał do przyglądających się drugoklasistów.
James ukłonił się i puścił Lily.
-Gamoń!- warknęła.
-A skoro już się tu pofatygowałaś
Evans, to może wybrałabyś się ze mną do Hogsmeade?
-Po moim trupie.
-Wolałbym przed- przyznał.
-Wiecie co! Jutro koło południa
będziemy wszystkie na kremowym, może się przyłączycie?-
zaproponowała szybko Alicja.
-A Lily będzie?- spytał James.
-No oczywiście.
Gdyby wzrok mógł zabijać, szatynka
leżałaby już trupem na szkolnych błoniach.
-Hej, ja tu jestem!- zaoponowała Lily
– I na pewno nie będę z nim siedzieć w Trzech Miotłach-
wskazała palcem na Pottera.
-Palcem się nie pokazuje- zażartował,
złapał ją za rękę i pociągnął w swoją stronę.- Mama Cię
nie nauczyła?
Pierwszy raz w życiu byli tak blisko
siebie, gdy wpatrywali się w siebie Jamesowi przemknęła przez
głowę myśl, że Evans ma bardzo ładne oczy, takie intensywnie
zielone, w kształcie migdałów. Syriusz chrząknął. Odsunęli
się. Rudowłosa wyrwała rękę i poszła w stronę koleżanek,
Alicja podążyła za nią krzycząc jeszcze, żeby nie zapomnieli o
jutrzejszym spotkaniu.
-Był blisko co?- Bones potraciła
łokciem Lily.
-Przestań, to idiota- jednak na jej
twarz wypłynął rumieniec, może nie był spowodowany samym
Potterem, ale jego bliskością jako chłopaka.
-Tak, tak. I tak będziecie razem. A ja
wam namaluję wasz wspólny portret!- klasnęła z uciechy na samą
myśli i usiadła na kocu koło Dorcas. Lily zdzieliła ją po głowie
książką.
-Za co?
-Za niewinność.- odparła.
Bones udała, że niewiele ją to
zabolało i zaczęła opowiadać Meadowes i Albertini co chcieli
Huncwoci.
★★★
Syriusz siedział na krześle w klasie
od transmutacji i strasznie się nudził. Zadanie, które powierzyła
im McGonagall już wykonali. Mieli posprzątać na półkach i
poukładać przedmioty znajdujące się w sali. To zadanie otrzymali
w ramach szlabanu za pomalowanie uczniów, był zadowolony, bo był
to ich ostatni szlaban, który mieli odpracować za ten żart. Swoją
drogą stwierdził, że kreatywność profesorki malała z każdą
karą. W pierwszej klasie mieli dużo gorsze rzeczy do robienia, jak
na przykład sprzątanie toalet przy Wielkiej Sali, czyli najczęściej
używanych i najbardziej brudnych. Wzdrygnął się na samo
wspomnienie.
-Może wybralibyśmy się do Lasu?
-Po co?- spytał Peter.
-Dawno tam nie byliśmy.
-Koniecznie, może nawet dziś!-
uradowany James zaczął już obmyślać, co powinni zobaczyć.
-Trzeba to przemyśleć- stwierdził
Remus.
-Ty byś tylko myślał! Tu trzeba
działać! Kto się waha ten zgubiony!- wykrzyknął Potter i już
było wiadomo, że pomysł pójścia do lasu będzie zrealizowany
dzisiejszej nocy.
-No chłopcy możecie iść. I żeby mi
się to więcej nie powtórzyło.- McGonagall pożegnała Huncwotów
i wyszła z klasy.
-To co idziemy po płaszcze i do lasu?
-Wyluzuj, pójdziemy jutro.
-Jutro będzie futro! Ekipa na przód!
James wyszedł z sali i skierował się
do wieży Gryffindoru.
★★★
Zupełnie zapomniała o wypracowaniu na
astronomię, dlatego w ostatniej chwili wpadła do biblioteki,
zabrała kilka tytułów, które w jej mniemaniu miały jej pomóc i
ubłagała panią Pierce, żeby pozwoliła jej wypożyczyć taką
ilość, jednocześnie zarzekając się, że jutro z samego rana odda
wszystkie. Po chwili biegła korytarzem z naręczem podręczników i
pergaminów. Przyspieszyła jeszcze bardziej. Gdy nagle...
-Dorcas?!
Brunetka podniosła wzrok przytrzymując
się za obolałe ramię.
-O, witaj Colin.- uśmiechnęła się i
zaczęła zbierać porozrzucane rzeczy. Chłopak rzucił się, aby
jej pomóc.
-Dzięki- powiedziała, kiedy podał
jej ostatni wolumen, posłała mu uśmiech i odwróciła się z
zamiarem odejścia.
-Gdzie się tak spieszyłaś?
-Muszę na jutro napisać wypracowanie
dla „Asteroidy”.
-Pomogę Ci- zaoferował swoją pomoc
Puchon.
Meadowes zastanowiła się, choć
lubiła astronomię temat wypracowania nie należał do
najłatwiejszych, miała do wyboru męczący wieczór z
podręcznikami, które zaczęły już jej ciążyć lub przyjąć
pomoc od „chodzącej mapy nieba” w Hogwarcie.
-No dobrze, tylko gdzie, bibliotekę
zaraz zamykają.
-W Wielkiej Sali.
-Co?
-Nigdy się tam nie uczyłaś?
Pokręciła w odpowiedzi głową.
-To chodź.- Zabrał od niej
podręczniki i ruszyli w głąb korytarza.
★★★
-Idioto, zaraz zleci się tu cały las-
syknął James na biednego Petera, który po raz kolejny stanął na
gałąź.
-Przepraszam- mruknął w odpowiedz i
zganił się w myślach za swoją niezdarność.
Do uszu Pottera dotarł znów
nieprzyjemny odgłos łamania drzewa. Ugryzł się w język i nic nie
powiedział, choć na usta cisnęła mu się długa reprymenda.
Spojrzał w dal i dostrzegł poświatę między drzewami, czyżby to
było miejsce, o którym mówił im Hagrid.
-To chyba tam.- Remus wskazał w
kierunków, w którym patrzył okularnik, ten kiwnął i ruszył na
przód. Powoli, starając się robić jak najmniej hałasu, co było
trudne ze względu na obecność Glizdogona, przybliżali się do
celu. Ich oczom ukazał się mały okrąg, który emanował złotym
światłem, było ono jednak bardzo rozproszone i ukazywało, że w
jego środku jest pusto, z przestrachem ale też zaciekawieniem
spojrzeli po swoich twarzach. James zrobił niepewnie krok w przód.
-Stój! A jak tam coś jest?
-To ktoś musi ze mną iść.- Wzruszył
ramionami.
Choć też się obawiał, nie dał po
sobie tego poznać.
-Dobra idziemy.- To Syriusz, który był
równie ciekawy jak Potter postanowił zbadać nowe miejsce.
-Na trzy. Raz, dwa, trzy.
Razem przekroczyli magiczną barierę.
Ogarnęła ich ciemność.
-Lumos- szepnął Black, a szukający
trzymał swoją różdżkę w pogotowiu na wypadek, gdyby ktoś lub
coś ich zaatakowało. Okrąg, którego średnica wydawała się mieć
około 5 stóp okazał się ciemnym pokojem, jego ściany były
zbudowane jakby ze słomy, gałęzi i liści, dziura w ścianie
okazała się wyjściem na korytarz. Huncwoci niewiele myśląc
ruszyli przejściem. Początkowo pod stopami czuli grzęzkie błoto,
połamane patyki i rozmoknięte liście, po jakimś czasie wędrówki
poczuli pod stopami twardy grunt a po bokach pojawiły się kamienne
ściany. Strach zastąpiło podekscytowanie i oczekiwanie na to co,
znajdą na końcu. Na ścianie znaleźli pojedynczą pochodnię, bez
zastanowienia zapalili ją, korytarz wypełnił się światłem.
-Ile już czasu idziemy?
-Dwadzieścia minut- odparł Syriusz
patrząc na zegarek z herbem rodu Blacków. Chwycił pochodnię i
ruszyli ponownie. Coś pisnęło za nimi, jednak okazało się, że
to tylko szczur. Po przejściu kilku stóp zobaczyli drzwi, podeszli
i zaczęli nasłuchiwać czy nikogo nie słychać po drugiej stronie.
-Chyba nikogo tam nie ma- szepnął
James, a Black pokiwał na znak zgody.
Delikatnie nacisnął klamkę i uchylił
drzwi. Najpierw wyłoniła się rozczochrana głowa Pottera, który
rozejrzał się ciekawie, nikłe światło na korytarzu wskazywało,
że jednak ktoś tamtędy chodzi, po drugiej stronie korytarza stała
stara zardzewiała zbroja, w ręku trzymała kij na którym
zawieszona była chorągwia z godłem Slytherinu. Kiedy miał już
zamiar wyjść ściana na przeciw niego zadrżała, więc szybko
schował się z powrotem lecz cały czas obserwował co się dzieje,
Syriusz zaczął się przepychać ale gestem nakazał mu być cicho.
Kiedy mur się odsunął zza niego wyłoniło się kilku Ślizgonów
rozmawiających o czymś żywo, kiedy przeszli ściana wróciła na
swoje miejsce a oni odeszli. Na twarz Potter wypełzł szeroki
uśmiech. Wyszli razem z Syriuszem i zobaczyli, że owe drzwi są
jednak portretem Edwarda Długobrodego.
-Wracajmy, musimy iść po chłopaków.
-Ale co tu zobaczyłeś!- domagał się
wyjaśnień Syriusz.
-Później Łapo, chodź!- Rogacz
szybko wepchnął go z powrotem w korytarz za portretem.
★★★
Remus niecierpliwie spoglądał wciąż
na zegarek, usiedli z Peterm na pobliskim głazie i wypatrywali
przyjaciół.
-Jeśli za dziesięć minut nie wrócą
wchodzę tam- stwierdził, na co Pettigrew przełknął ślinę, nie
uśmiechało mu się zostać sememu w Zakaznym Lesie. Jego ponure
myśli przerwał powrót Jamesa i Syriusza, chyba jeszcze nigdy nie
ucieszył się tak na ich widok.
-Gdzie wyście byli!- warknął Lupin
odbiegając do dwójki chłopaków.
-Nie uwierzycie co znaleźliśmy!-
krzyknął James i zakrył buzię, stado spłoszonych ptaków
poderwało się do lotu, za ich plecami coś zaszeleściło w
krzakach.
-Opowiecie później, chodu!- zawołał
Remus i cała czwórka rzuciła się biegiem w stronę zamku, coś
podążało za nimi, słyszeli łamanie gałęzi i szelest liści.
Odetchnęli z ulgą gdy znaleźli się na błoniach.
-Ale było blisko- zachichotał James,
Syriusz mu zawtórował.
Remus westchnął z rezygnacją. Szybko
przemierzyli drogę do Pokoju Wspólnego wykorzystując znajome
przejścia i skróty.
-Cytrynowy sorbet- powiedział Peter.
-Czy wy wiecie która godzina!? Powiem
wszystko Minewrze!
-Ależ Gruba Damo, nie denerwuj się,
tak piękna kobieta jak ty nie powinna zawracać sobie głowy takimi
sprawami.
-Tak Pan uważa?- spytała kobieta i
zarumieniła się.
-Ależ oczywiście, ponadto słyszałem,
że Pani ma tak dźwięczny głos, że na pewno przyjdę go
posłuchać.
Na twarzy Grubej Damy pojawił się
szeroki uśmiech.
-Kiedy?- spytała szybko.
Black zamyślił się, wcale nie miał
ochoty jej słuchać.
-Kiedy tylko znajdę chwilkę, wie
Madame dużo nauki i w ogóle, nie ma czasu na przyjemności.
-A Twój przyjaciel też przyjdzie?-
wskazała na James i poprawiła wdzięcznym ruchem włosy.
-Oczywiście! Obaj przyjdziemy, tak
uroczej osobie grzechem było by odmówić- zapewnił szybko Syriusz.
-No dobrze, to teraz zmykajcie spać,
późno już- westchnęła, posłała przeciągłe spojrzenie
Potterowi i otworzyła przejście.
-No, no. Nasz Rogaś ma wielbicielkę.-
Syriusz roześmiał się.
Potter w bardzo dojrzały sposób
pokazał mu język, co jeszcze bardziej rozbawiło Blacka.
-To teraz opowiadajcie.- Remus zamknął
drzwi dormitorium.
Przyjaciele, przekrzykując się
nawzajem i uzupełniając zaczęli opowiadać.
-Ale zaraz, chwila- przerwał im Lupin.
Popatrzyli na niego wyczekująco.
-To co wyście tyle czasu tam robili?
Czarnowłosi wymienili zdziwione
spojrzenia.
-Nie było nas raptem czterdzieści
minut- wyjaśnił Syriusz.
-Łapo, nie było was trzy godziny.
-Niemożliwe!
-Może to jakiś portal czasowy-
wtrącił Peter.
-Za dużo naczytałeś się mugolskiego
science fiction- zironizował jego wypowiedź James.
-Poczekaj Rogaczu, może on ma rację,
może tam w tym korytarzu czas płynie wolniej- zamyślił się
Lunatyk.
-Sprawdzimy to, jednak nie to jest
najlepsze- Zawiesił dramatycznie głos.- Odkryliśmy gdzie jest
Pokój Wspólny Ślizgonów!
Na twarzach czwórki czwartoklasistów
pojawił się huncwocki uśmiech. Ileż to im dawało możliwości.
Jejciu,fajny rozdział,jak dla mnie trochę krótki,ale naprawdę interesujący...
OdpowiedzUsuńUuuu Ruda coś zaczyna czuć do James'a....takie urocze.
Chociaż przydałoby się więcej wątków typu chłopaki-dziewczyny bo ich tu mało,ale reszta idealnie ;p
Zapraszam na mojego bloga: www.diabel-wiewioreczka.blogspot.com
Pokazywanie młodszym uczniom działanie zaklęcia przywołującego na dziewczynach sprawił, że pękła mi przepona. A przynajmniej tak się czuję :D. Jakie to musiało być epickie widowisko dla ludzi z boku :D. Czemu mnie tam nie było hahah :D.
OdpowiedzUsuńNo widzę, że James zaczyna w końcu dostrzegać w Evans coś więcej niż tylko obiekt zakładu i złamanej męskiej dumy. Cieszy mnie to, bo to znak, że Evans zaczyna mu się naprawdę podobać :)
I ciekawe, co się będzie działo na tym wypadzie do wioski? Pewnie znowu naśmieję się z dialogów Evans-Potter :D. Już się nie mogę doczekać :>. No, ale też współczuję Lily :P. Straszny palant z Jamesa i wcale jej się nie dziwię, że ma go dość :-).
Kocham ten entuzjazm Jamesa, gdy tylko wspomni się o jakiejś przygodzie. Sprawia to, że jest taki żywy, radosny i w pełni oddaje jego charakter. Niby zwykły dialog, ale bardzo podobał mi się ten kawałek, gdy planują wyjście do Zakazanego Lasu :-).
Czyżby Dorcas zaczęła jakiś nowy romans? Ciekawa jestem, co wymyśliłaś, bo nie przypadkowo umieściłaś tę scenę :-). Pewnie niedługo się dowiem :-). W ogóle, jakie to jest zarąbiste uczucie, gdy wiesz, że masz przed sobą pełno rozdziałów i nie musisz czekać na ciąg dalszy :D.
Ładnie Ci się udało oddać atmosferę grozy, która zawsze panuje w lesie. Czytając to, serce waliło mi jak głupie tak, jakbym tam z nimi szła. No i ciekawe o co chodzi z tym przejściem? Kurde, zaintrygowałaś mnie strasznie! Czemu ich nie było aż 3 godziny, a myśleli, że tylko 40 minut???
No i oczywiście współczuję Ślizgonom :D. Ale w sumie to nie, nie współczuję im :D. Czekam, co nasi chłopcy wymyślą genialnego! :D
Uwielbiam Cię <3 i dziękuję, że mnie tutaj zaprosiłaś! Dajesz mi tyle radochy! :-)