piątek, 1 sierpnia 2014

Rozdział 15: " W każdym razie jest Twój."

Ufff, zgodnie z obietnicą rozdział pojawił się:)
Jestem zaskoczona ale i mile połechtana pozytywnymi komentarzami:) Dla takich opinii warto pisać:)
Co do mojej twórczości... jestem bardzo dumna z tego rozdziału. Czemu? Zupełnie nie wiem. Może dlatego, że naprawdę pisało mi się go przyjemnie. Kiedy go czytałam przed dodanie po raz ostatni samej mi się cieszyła mordka:) Mam nadzieję, że wam również przypadnie do gustu.
Nie przynudzam, do napisania.
Wasza Rogata:*
P.s. Macie jakieś sugestie co do bloga?
☆☆☆
Sobotni poranek był dla niej dość przykry, choć oziębłość Rosario była całkowicie zrozumiała po wczorajszej kłótni, to ani Dorcas ani Alicja również nie były skore do rozmowy, dlatego w samotności wybrała się na śniadanie. Przez całą drogę towarzyszyły jej wrogie spojrzenia, raz nawet się potknęła i nie była pewna czy było to przypadek, jednak kiedy się rozejrzała na korytarzu nie było nikogo. Zaczęła się zastanawiać czy Syriusz nie zrealizował swojej groźby ale odrzuciła tą myśl, w końcu nikt nie jest tak głupi żeby zadzierać z prefektem. W Wielkiej Sali usiadła na swoim stałym miejscu, spojrzała na siedzącą nieopodal drużynę, której zawodnicy obrzucali ją niezbyt przychylnymi spojrzeniami. Przeniosła wzrok na Rebekę jednak tamta natychmiast odwróciła głowę gdy tylko ich spojrzenia się spotkały, nawet Frank, który zawsze była dla niej jej życzliwy udawał, że jej nie zauważa. Następnie zaczęła szukać wzrokiem Huncwotów, jednak żadnego z nich nie było. Westchnęła. Może Ros miała rację? Po zachowaniu uczniów mecz wydawał się być ważnym wydarzeniem dla wszystkich. Straciła apetyt, podniosła się od stołu i skierowała swe kroki do sali od eliksirów.
★★★
Siedziała zamyślona kiedy drzwi klasy się otworzyły.
-Nie musisz sprawdzać, to ja- powiedział na wstępie nawet się nie witając. Kiwnęła na znak zgody. Obserwowała jak odstawia torbę na stolik i siada na krześle, posłał jej ponaglające spojrzenie.
-Ah tak, pomyślałam, że skoro jesteś kiepski w warzeniu eliksirów to w ramach szlabanu mogę Cię trochę podszkolić.
Wzruszył ramionami.
-To jaki eliksir sprawia Ci trudność?
Brak odpowiedzi i ponowne wzruszenie ramion. Jednak postanowiła, że się nie podda.
-Na wrzody jest dość trudny, znasz składniki?- spytała. Bez słowa podniósł się i podszedł do szafki, w której Slughorn trzymał wszelkie potrzebne rzeczy do prawidłowego uwarzenia wywaru.
Wziął kilka buteleczek, odstawił je na stolik i poszedł po kociołek i wodę. Pracował w skupieniu a Lily zupełnie ignorował. Nie lubił eliksirów, nie lubił odmierzania odpowiednich ilości, zresztą nigdy nie był zbyt dokładny, nie lubił siekania i mielenia składników. Jedyne co pamiętał to ile i czego ma dodać, pamięć miał znakomitą jeśli chodziło o naukę. Evans przyglądała mu się i przez chwile zastanowiła ile czasu będzie się na nią boczył za ten szlaban.
-Kto za Ciebie zagra?
Nie odpowiedział, dalej warzył eliksir. Popatrzyła na jego obojętną, kamienną twarz i stwierdziła, że absolutnie nie lubi go w takim humorze, wolała już ten jego głupkowaty uśmiech i te iskierki w oczach, które pokazywały, że zaraz coś spsoci. Zaczęła walczyć sama ze sobą, z jednej strony było jej przykro, że traktuje ją jak powietrze, nie była do tego przyzwyczajona,z drugiej wiedziała, że sama do tego dopuściła. Obserwując go, biła się z myślami.
-Przestań- zarządziła, gdy dosypywał sproszkowaną wątrobę krokodyla do wody, podskoczył na dźwięk jej głosu, a buteleczka wpadła do kociołka.
-Evans, na gacie Merlina. Nie mam zamiaru tu siedzieć cały dzień!- warknął kiedy musiał wylać zawartość i zacząć od nowa.
-Przestań.- Położyła rękę na jego dłoni, kiedy chciał zacząć od nowa.
-Powiedziałem Ci, że...- zaczął, jednak go uciszyła.
-Idź.
-Co?- spytał zaskoczony.
-Spadaj na ten cholerny mecz zanim się rozmyślę, masz piętnaście minut.- Nie uwierzył w to co usłyszał, jednak kiedy zobaczył, że nie żartuje, uśmiechnął się. Złapał ją w pasie o okręcił wokół własnej osi.
-Jesteś cudowna Liluś!- wykrzyknął.
-Zaraz się rozmyślę.- Pogroziła mu palcem ale uśmiech zdradzał, że absolutnie nie spełni swojej obietnicy. Popędził do drzwi.
-Potter!- Zatrzymała go.
-Tak?
-Masz wygrać.
Zasalutował i zniknął.
★★★
-Witam Państwa na meczu pomiędzy Gryffindorem a Hufflepuffem. Jak wszystkim wiadomo dziś Gryfoni grają w osłabionym składzie, gdyż nie ma z nimi szukającego Jamesa Pottera- głos Penelopy rozniósł się po trybunach.
Lily przepchnęła się między uczniami i usiadła koło Dorcas.
-A ty co tu robisz?
-Oglądam mecz.- Również Alicja i Rosario zobaczyły, że Ruda pojawiła się obok nich.
-Miałaś podobno pilnować Jamesa- zironizowała Albertini.
-Pilnuję.- Pokazała w stronę Pottera, który właśnie wlatywał na boisko wraz ze swoją drużyną. Blondynka na ten widok zapiszczała i rzuciła się Lily na szyję.
-Przepraszam.- Ucałowała ją w policzek.
-To ja przepraszam, miałaś rację. To ważne dla nas wszystkich.- Uśmiechnęły się do siebie i zaczęły oglądać widowisko, które właśnie zostało rozpoczęte dźwiękiem gwizdka.
★★★
Kiedy na boisku pojawił się Potter McGonagall nie mogła w to uwierzyć, w pierwszej chwili wyczuła spisek i pożyczyła lornetkę od profesora Slughorna. Przetoczyła wzrokiem po trójce Huncwotów a następnie po czterech dziewczynach, które im towarzyszyły wśród nich wypatrzyła rudą czuprynę Evans.
-No Minervo, Horacy- profesor Dumbledore nachylił się do siedzącej przed nim dwójki nauczycieli.- Chyba jesteście mi winni po paczce cytrynowych dropsów- zauważył z błyskiem w oku. Slughorn uśmiechnął się i wyciągnął paczkę cukierków, miała ją schowaną jakby przeczuwał, że Lily odpuści Potterowi, po czym wręczył ją dyrektorowi. Profesor McGonagall nie mogła wyjść z podziwu jak James przekonał jej najbardziej upartą podopieczną, żeby mógł zgrać.
★★★
W Pokoju Wspólnym w najlepsze panowała impreza, niespodziewane pojawienie się Pottera na boisku i miażdżące zwycięstwo Gryfonów dobiło dom Borsuka.
-Proszę.- Lily usłyszała nad sobą głos Jamesa.
-Co to?- spytała. Otworzył dłoń, w której skryty był Złoty Znicz.
-Skąd go masz?
-Złapałem. Należy do Ciebie. Gdyby nie ty nie wygrałbym dzisiejszego meczu- odparł.
-Gdyby nie ja, to nie było by tego całego zamieszania- stwierdziła.
-W każdym razie jest Twój.
-Dziękuję.- Posłała mu uśmiech.- Ale jak jeszcze raz mnie zdenerwujesz to Ci nie odpuszczę- zagroziła z poważną miną.
-A tam.- Machnął ręką i wyszczerzył się w uśmiechu,
-Mówię poważnie, Potter.
-Akurat- prychnął.- Przecież gołym okiem widać, że Ci się podobam w przeciwnym razie byś mi nie odpuściła- stwierdził.
-Wcale nie!- oburzyła się Rudowłosa.
-Wcale tak!
-Nie!
-Tak!
-Nie!
-A tak! Evans, na mnie leci! Dlatego odpuściła mi szlaban!- Zaczął wykrzykiwać coraz głośniej i biegać po całym Pokoju Wspólnym. Lily niewiele myśląc zerwała się i ruszyła za nim aby go dogonić i zaprzestać wygłupom chłopaka.
-Czyli wszystko wróciło do normy- zauważył Syriusz. Stuknął się butelkami z kremowym piwem z Remusem, Peterem, Alicją, Rosario i Dorcas wznosząc toast za ganiających się Lily i Jamesa.
★★★
Na dworze robiło się coraz zimniej, dni stawały się coraz krótsze a temperatury niebezpiecznie zbliżały się ku zeru. Drzewa w Zakazanym Lesie pogubiły prawie wszystkie liście, większość z nich wylądowała na boisku do Quidditcha. Filch specjalnie ich nie sprzątał licząc, że złapie jakiś łamiących szkolny regulamin uczniaków i w ramach szlabanu zrobią to za niego. James Potter właśnie zeskoczył ze swojej miotły i pognał wraz z drużyną do szatni, dochodziła dwudziesta. Przebrał się w szkolną szatę, narzucił na nią płaszcz i owinął się szczelnie szalikiem w złoto- szkarłatne pasy, ręce schronił w kieszeniach. Jesień była wyjątkowo zimna. Liczył, że za dwa tygodnie nie będzie jeszcze śniegu, grali ostatni mecz przed końcem sezonu letniego. Zobaczył jak szybkim krokiem wymija go Sara, która od ostatniej kłótni nie odzywała się do niego chyba, że musiała. Nie miał już siły starać się z nią pogodzić, wszelkie próby przeproszenia kończyły się znów kłótnią, była bardziej zawzięta i uparta niż Evans. Natychmiast jego myśli pogalopowały w stronę rudowłosej dziewczyny z jego domu. Sam nie wiedział jak to się stało, że wydawała mu się z dnia na dzień ładniejsza, atrakcyjniejsza, podobał mu się jej głos, sposób w jaki się poruszała, jej śmiech rozpoznałby w tłumie oddalony o kilkanaście stóp. Była słodka kiedy się tak na niego złościła, nie skłamał kiedy powiedział, że jest piękna. Sam nawet nie zauważył kiedy zaczęło mu zależeć na jej uwadze. Zdjął okulary i przetarł oczy, bo wydawało mu się, iż zobaczył ją za zakrętem. Głupiejesz. Podpowiedział złośliwy głosik w głowie. Przeszedł przez dziurę w portrecie i skierował się do dormitorium, starał się nie rozglądać ale to było silniejsze od niego, zerknął na fotel, na którym zwyczaj miała siadywać Evans. Jednak nie było jej, poczuł nutkę zawodu, rozczarowania, że przed snem na nią nie spojrzy. Otworzył drzwi sypialni, Remus układał ubrania w szafce, Peter pisał coś na pergaminie a Syriusz siedział na kolanach na łóżku i mocował się z taśmą.
-Może pomóc?- spytał grzecznie, usiadł na swoim łóżku, które sąsiadowało z łóżkiem Łapy i zaczął przyglądać się poczynaniom przyjaciela.
-Nie dam se rade- odparł. Jedną ręką przytrzymywał sobie zdjęcie ładnej blondynki a drugą próbował urwać kawałek taśmy.
-Może jednak Ci pomogę?- spytał ponownie widząc nieporadność przyjaciela.
-Nieeee- mruknął Syriusz i wypluł kawałek taśmy, zaśliniony nie nadawający się do naklejenia.
-To ja Ci jednak pomogę- stwierdził James, podszedł i razem uporali się w mgnieniu oka z przyklejeniem pięciu fotografii.
-Kto to?- spytał wskazując na jedno z nich.
-To Diana.
-Znam ją?
-No pewnie, od tego roku chodzimy razem na zaklęcia, Krukonka.
-A tamte?
-To Sisi, to Vanessa a to Tamija- Pokazywał po kolei. -O Sorry nie tak. To Tamija to, Sisi a to Vanessa.-Pokazał te same dziewczyny tylko w innej kolejności.- Reszta już nie ważna, to zamknięte rozdziały.
-Byłeś kiedyś z jakąś w naszym dormitorium?- zapytał James, przyglądając się zdjęciom przeróżnych dziewczyn, niektóre znał z widzenia, z innymi rozmawiał i potrafił wymienić ich imiona a reszty zwyczajnie nie znał. Co jakiś czas na ścianie obok łóżka Łapy pojawiały się nowe fotografie jednak poprzedni nie zostały zdejmowane, dzięki temu utworzyła się ładna kolekcja.
-Tak, a bo co?
-I co mówią na te zdjęcia, nie są zazdrosne?- spytał zdziwiony.
-Nie.
Potter pokiwał głową na znak podziwu dla przyjaciela, kto jak kto ale Syriusz Black potrafił poderwać i owinąć sobie wokół małego palca dziewczynę.
-Mówię im, że to twoje łóżko- dodał po chwili.
-Aha. CO?!- wykrzyknął a Syriusz wyszczerzył się do niego.- A co jak Lily się dowie?
-Daj spokój, stary. Nawet jeśli, to co z tego. Mówiłem Ci tyle razy, odpuść sobie ten zakład. Ja już zapomniałem o nim, serio. Po sprawie.
-Syriusz ma rację, odpuść. Nie męcz siebie i jej.
-Luniu chyba pierwszy raz w życiu przyznałeś mi rację- z ironią zauważył Black.
-Bo pewnie pierwszy raz w życiu powiedziałeś coś mądrego- odgryzł się Remus. Brunet naburmuszył się i ostentacyjnie odwrócił od Lupina.
-Wy nic nie rozumiecie, ja chce się z nią umówić.
-Jak to chcesz? Usiłujesz nam powiedzieć, że Evans Ci się spodobała?- spytał, rozbawiony postawą okularnika, Syriusz.
-Gorzej- odparł James. Zobaczył wpatrzone w niego, wyczekujące spojrzenia przyjaciół. Odchrząknął.- Chyba się w niej zakochałem.
★★★


CZYTAM=KOMENTUJĘ

12 komentarzy:

  1. Hahaha! Super rozdział, czekam na następny! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział ekstra ! Szybko dawaj kolejny

    OdpowiedzUsuń
  3. OOOO JAMES <3 <3 <3
    Mam nadzieję tylko, że Lily nie dowie się o tym zakładzie, gdy już będą razem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiedziałam że mu odpuści ♥
    Za to nie wiem, czy ty wiesz, że ten napis CZYTAM=KOMENTUJĘ naprawdę
    motywuje do pisania komentarzy. A przynajmniej mnie :P
    Weny :*
    love♥chocolate

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jest wspaniały, a ostatnie zdanie James'a sprawilo, iż teraz uśmiecham się jak głupi do sera. Cóż mam nadzieje, iż rozdział pojawi się szybko, gdyż już nie moge sie doczekac co będzie dalej

    OdpowiedzUsuń
  6. Ostatni fragment! <3 <3 Uwielbiam tego bloga, przeczytałam go całego w jeden wieczór( i trochę nocy :P ) Ciekawi mnie jak dalej się rozwinie, więc pisz, bo się nie mogę doczekać ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Już się bałam że Lily nie puści James na ten mecz i Gryffindor przegra ale na szczęście wszystko skończył się Happy endem.

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajnie że Lily odpuściła Jamesowi.
    Jaki on słodki jest<333
    Czekam na nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapraszam na nowy rozdział, tymczasem czekam na twój! <3

    lily-evans-i-james-potter.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale miałaś wene ! Genialne ! Przeszłaś samą siebie ,serio ! Brawo dla Mrs.Rogacz :D ! Założe się ,że jesteś zadowolona z tego rozdziału,wyjątkowo , prawda ? ;) Lilka chyba wreszcie go polubiła , czuje ,że wszystko zmierza w dobrą stronę :) Severus powoli odchodzi na dalszy plan i jest na drugim miejscu w życiu rudej. Więc ta sprawa rozgrywa się powoli. W niektórych przypadkach Lily i Sev się kłucą , to dzieje się tak nagle,szybko. Znicz to bardzo przemyślany prezent ,prawda ? Bardzo mi się to podobało :) James chce ją poznać i pokazać siebie,swoje hobby. I wreszcie się przyznał ... Syriusz jest genialny , super pomysł ze zdjęciami :) Sis,Tanija,Diana,Vanessa ? Czekam na wózek inwalidzki :'( Kolejne żebro ?! Odszkodowania się domagam. Serio... Brat się śmieje ,że szczerze się do telefonu. Super ,że Evansówna przestała się donsać,że James się o nią stara :D. Pokochałam Poczochrańca :) Severus traci w moich oczach :/ Dla mnie Huncwotów jest trzech. Przepraszam , ale Peter wogóle się nie pojawia. Wiem o nim tyle co o Franku Longbottomie. W pierwszych rozdziałach było go więcej. Chciałabym go poznać,nawet polubić :/ Jaki był zanim Voldemort pojawił się u jego boku. To jedyna uwaga. Dałam w ten komentarz tylko kilka słów , a te słowa mają tyle dobrego :) Coś ze mną nie tak ? Czy wszyscy są tacy wylewni ? :)
    ~Lunatyk

    OdpowiedzUsuń
  11. Wcale, a wcale nie było mi żal Lily, że wszyscy ją tak traktowali. Ja też się na nią obraziłam śmiertelnie. I nawet nie wiesz, jaka byłam dumna z Jamesa, że się nie odezwał ani słowem do Evans, a potem na nią naskoczył :D. Aż biłam brawo :D. A już myślałam, że mu nie odpuści, ale jednak :D. W ogóle, wcześniej nie dało jej do myślenia to, że wszyscy byli na nią źli. I dopiero jak Potter się nie odzywał, to mu odpuściła... Czy to o czymś nie znaczy? A mianowicie o tym, że może jednak ma jakąś małą słabość do Rogasia? ^^ Mam nadzieję, że tak :D.
    Hahahah, fragment gdy Dumbledore upomina się o swoje dropsy jest genialna <3. Matko, kocham Twoje poczucie humoru <3!
    Uwielbiam to roztargnienie Jamesa, który patrzy na obrażoną Sarę, myśli o tym, że jest jeszcze bardziej uparta niż Evans i... i momentalnie zapomina o Sarze i myśli o Evans! Boże, jeśli rzeczywiście wzorowałaś swojego Pottera na swoim mężu, to ODDAJ MI GO! Hahaha <3 Dobrze, że mój tego nie czyta :D. Swoją drogą, dziękuję za tak cudowny komentarz :-* (jak zawsze zresztą zostawiasz zachwycające mnie komentarze ♥). Ty mówisz, że mój rozdział czytałaś kilka razy, to ja Ci mówię, że niektóre Twoje rozdziały też czytam po kilka razy, a Twój komentarz, który przed chwilą dodałaś również! <3
    Aahahahah, ciągle się śmieje z Twojego rozdziału! Ciągle mnie doprowadzasz do śmiechu! Twój blog to cudowny poprawiacz nastroju, szczególnie gdy występuje w nim Syriusz :D. Syriusz i jego genialny plan zwalania wszystkiego na Pottera hahahah, kocham Cię! Naprawdę! :D Możesz to nawet powiedzieć swojemu De. :D.
    " -Daj spokój, stary. Nawet jeśli, to co z tego. Mówiłem Ci tyle razy, odpuść sobie ten zakład. Ja już zapomniałem o nim, serio. Po sprawie.
    -Syriusz ma rację, odpuść. Nie męcz siebie i jej.
    -Luniu chyba pierwszy raz w życiu przyznałeś mi rację- z ironią zauważył Black.
    -Bo pewnie pierwszy raz w życiu powiedziałeś coś mądrego- odgryzł się Remus. Brunet naburmuszył się i ostentacyjnie odwrócił od Lupina."
    I kocham Lunatyczka! Boże, ja u Ciebie wszystkich kocham! (oprócz Lily w ostatnim rozdziale :D).
    A końcówka... urocza, piękna i śliczna :-). Fajnie, że Potter uświadomił sobie, że zabujał się w Lily, a nie chce się z nią umówić, bo zakład. Ehhh, chyba lecę dalej czytać, bo nie umiem się oderwać!
    Buziak kochana! ;-*

    OdpowiedzUsuń
  12. Boże, normalnie kocham cię dziewczyno! Końcówka najlepsza 4ever!

    OdpowiedzUsuń