poniedziałek, 21 lipca 2014

Rozdział 14: "Szlaban."

Lily słysząc te słowa zamilkła. Na jej policzki wypełzł rumieniec, zamrugała kilkakrotnie jakby chciała się upewnić, że to Potter przed nią stoi. Czy on właśnie powiedział, że jest piękna jak się złości? Nigdy jej tego nie powiedział wprost. Prychnęła dzięki czemu zamaskowała swoje zaskoczenie.
-Masz szlaban.
-Za co?- zapytał zdziwiony.
-Za nagabywanie i uszkodzenie Prefekta. W sobotę o dziesiątej w klasie od eliksirów.- Doskonale wiedziała, że Rogacz nie znosi tego przedmiotu, a jeszcze bardziej nie lubi Slughorna, więc postanowiła, że go trochę podenerwuje, w końcu profesor nie odmówi swojej najlepszej uczennicy.
-W sobotę nie mogę- odparł i zmierzwił włosy czy jeszcze bardziej ją zdenerwował, posłała mu zirytowane pytające spojrzenie.- Jest mecz- oznajmił jakby to było najoczywistszą rzeczą na świecie.
-Trudno. Szlaban z Filchem albo Slughornem.
-Ale Lily! Nie możesz!- zaprotestował, czego jak czego ale meczu nie mógł odpuścić.
-Mogę i to zrobię. Do soboty.- Odwinęła się na pięcie i odeszła.
-No stary, musisz coś wykombinować oni nas zniszczą bez Ciebie.
-Wiem Łapo, wiem- westchnął i powlókł się do Wielkiej Sali na obiad.
★★★
-Proszę.
-Dzień dobry Pani Profesor- zaczął zamykając za sobą drzwi. McGonagall zmierzyła do surowym spojrzeniem i wskazała krzesło naprzeciw biurka aby usiadł.
-W czym Ci mogę pomóc, Potter?- zapytała choć niepotrzebnie, nie dalej jak dwie minuty temu otrzymała wiadomość od Lily Evans o sobotnim szlabanie chłopaka, wiedziała też, że jest to czas kiedy powinien on być na boisku z jej drużyną.
-Bo widzi Pani, mam szlaban kiedy jest mecz. I czy nie dało by się tego...
-Nie- przerwała mu ostro. Dla zwycięstwa i wygrania była w stanie zrobić wiele ale ucierpiałby na tym jej autorytet surowego wychowawcy, nie mogła pozwolić żeby Potter rozrabiał i nie ponosił tego konsekwencji, może uniemożliwienie zagrania mu w meczu pozwoli choć trochę na okiełznanie huncwociej natury okularnika.
-Ale Pani Profesor!
-Nie, szlaban dała panu Lily Evans i tylko ona może go odwołać.
-Pani też może- burknął.
Zmierzyła go karcącym wzrokiem, gdyż nie podobał się jej ton z jakim się do niej odnosi. James skulił się wiedząc, że nic nie wskóra będąc niegrzecznym.
-Mogę, ale nie chcę.
-To osłabi naszą drużynę! Dylan się nie nadaje!
-To ostatnie słowo, radzę porozmawiać z panną Evans.
-Ona mi nie odpuści- rzekł zrezygnowany.
-W takim razie proszę zachowywać się jak należy, przez pana ucierpi nasza drużyna, jeśli jeszcze kiedyś pan ją zawiedzie zostanie usunięty z zespołu. A teraz żegnam.
Wstał i powoli opuścił gabinet opiekunki Gryfonów. Kiedy drzwi się za nim zamknęły z całych sił kopnął w stojącą zbroję, palec nieprzyjemnie zaczął pulsować, kuśtykając powlókł się w stronę Pokoju Wspólnego.
-I jak tam?
-Nie zgodziła się- odparł i opadł na kanapę obok Syriusza.
-To kicha, trzeba złamać Evans.
-Jakby to kiedykolwiek było możliwe.
-Coś się wymyśli, nie oddamy tego walkowerem.- Black poklepał przyjaciela po plecach starając dodać mu się otuchy.
★★★
Wieść o tym, że James Potter nie zagra w najbliższym meczu z powodu szlabanu danego przez Lily Evans rozniosła się w zadziwiającym tępię po całym zamku. Puchoni wprost skakali z radości na myśl, że wygraną mają już w kieszeni. Nigel Philips, który jako najstarszy w drużynie został kapitanem i przejął „pałeczkę” po Nicole Lawrence, nie mógł znieść kpiących spojrzeń Ślizgonów i napuszonych min Puchonów, gdyby mógł udusił by Pottera gołymi rękoma jednak wiedział, że przyda mu się on w odrobieniu strat w następnym starciu. James obrzucany był wrogimi lub współczującymi spojrzeniami, jedni mu gratulowali z ironią głupoty, bo kto normalny wkurza Prefekta przed meczem a Puchoni dziękowali za możliwość wygrania meczu. Sam zainteresowany był załamany, jak dotąd Lily była nieugięta i nieczuła na jego próby przeproszenia jej, zaczął od zwykłych przeprosin, następnie wysłał jej bukiet kwiatów, kiedy to nie pomogło poszedł do Pani Pomfrey po maść na siniaki ale i wtedy został odesłany z kwitkiem. Nie wiedział jak ubłagać Panią Prefekt aby pozwoliła mu zagrać w meczu. Jego kolegom i koleżankom z drużyny również udzielił się nerwowy nastrój, zaczęli warczeć i krzyczeć na siebie bez powodu a podczas treningów wypadali beznadziejnie. Taki stan rzeczy nie podobał się Syriuszowi Blackowi, który choć nie brał udziału w grze był zagorzałym fanem drużyny Gryfonów i uważał, że w jego gestii jest przekonanie Evans i niedopuszczenie do przegrania. Dlatego też po czwartkowej transmutacji postanowił się z nieugiętą wiewiórą rozmówić, w tym celu odwiedził bibliotekę, gdzie jak mniemał Lily odrabiała prace domowe. Jednak tam jej nie znalazł, następnie udał się do Wielkiej Sali ale tam też nie było Rudej, zdeterminowany postanowił pójść po Mapę, kiedy wkroczył do Pokoju Wspólnego zobaczył ją.
-Evans- zaczął, gdy podszedł do stolika przy, którym dziewczyna zawzięcie pisała wypracowanie.
-Hm?- mruknęła nie podnosząc głowy znad pergaminu. Uznał to za pozwolenie i przysiadł się na wolny krzesełku naprzeciw, zaczął intensywnie się przyglądać stalowymi oczami chcąc w ten sposób przykuć jej uwagę. Westchnęła i odłożyła pióro do kałamarza.
-W czym mogę Ci pomóc?- spytała.
-Chodzi o pewien szlaban.
-Nie- odparła automatycznie.
-Co Ci szkodzi? Przecież możesz...
-Nie- przerwała mu nieco głośniej.
-Słuchaj Rudzielcu, możesz mu wlepiać szlabany codziennie oprócz dni, w których gra w – tu podkreślił słowo- NASZEJ drużynie. Osobiście dopilnuje aby zagorzali fani Gryfonów nie odpuścili komuś przez kogo przegraliśmy- wycedził- radzę Ci się dobrze zastanowić ile zyskasz a ile stracisz- dorzucił na odchodnym, wystał obrzucił ją pogardliwym spojrzeniem i odszedł. Lily wzruszyła ramionami i wróciła do wypracowania, postanowiła być nieugięta do końca bez względu na to jakie przyjdzie jej ponieść konsekwencje.
★★★
James siedział na piątkowym śniadaniu bardzo zadowolony z siebie, gdy transparent z przeprosinami dla Lily, który zawiesił w Wielkiej Sali, nie pomógł załamał się kompletnie. Jednak po raz kolejny jego przyjaciele udowodnili, że nie opuszczą go w kłopocie. Otóż Syriusz wymyślił, że James pójdzie na mecz a on wypije eliksir wielosokowy i zastąpi go na szlabanie. Plan był genialny także cała czwórka postanowiła zaangażować się w jego realizację. Lily natomiast przyglądała się ukradkiem Potterowi z oddalonego miejsca przy stole, niepokoiła ją radość na twarzy bruneta, wiedziała, że coś kombinował w związku z szlabanem. Kombinował albo już wykombinował i panna Evans postanowiła dowiedzieć się co.
-Wieczorem idziemy po eliksir?- James przytaknął Syriuszowi dopijając sok dyniowy.
-Myślicie, że się uda?
-Luniu, Slughorn czy Filch się nie poznają. A po meczu to mogą nam wlepiać szlabany- stwierdził Black i cała czwórka opuściła pomieszczenie.
★★★
-Jest piątek a wy się uczycie?
-I to mówi „Pani Nic Nie Umiem Do SUMów”?
-Bardzo zabawne Ala, po prostu się dziwię. Może porobimy coś ciekawego?
-Proponujesz coś?- spytała blondynka.
-Sama nie wiem, cokolwiek tylko nie naukę, mózg mi się przegrzał- stwierdziła Lily.
-To może porozmawiamy o bardzo ważnej rzeczy- zaproponowała Rosario z poważną miną.
-Czyli?
-Chodzi o Pottera- przyznała.
-O nie, ty też?! Wystarczy, że inni mnie nagabują!-zirytowała się Evans.
-Lilka, to nasza drużyna. Nie mogą przegrać!
-Ros daj spokój, nie zaszkodzi im.
-Mówisz jakby Cię to nie obchodziło- odburknęła i założyła ręce na piersi.
-Akurat ta gra mało mnie interesuje- przyznała szczerze Ruda.
-Tu nie chodzi o Ciebie! Tu chodzi o cały dom! Stracą punkty, stracą miejsce lidera, stracą szansę na Puchar i na dodatkowe punkty! Czy Ciebie to nie rusza?!- wybuchła Albertini.
-Ros ja mu chcę dać nauczkę!- Lily również podniosła głos.
-Tym sposobem dajesz nauczkę nam wszystkim! Całemu Gryffindorowi!
-Nie przesadzaj. Raz nie zagra wielkie mi halo. Daj spokój nie chce się kłócić- machnęła ręką i zaczęła grzebać w kufrze uważając rozmowę za zakończoną.
-Daj mu nauczkę w inny sposób- nie dawała za wygraną Albertini. Dorcas i Alicja przysłuchiwały się rozmowie, która powoli przeradzała się w kłótnię. Obie doskonale wiedziały, że Rosario uwielbia Quidditcha i nie odpuści tak łatwo, może dzięki temu najlepiej z ich czwórki dogadywała się z Potterem, mieli wspólny temat. Postanowiły nie wtrącać się chyba, że wymagałaby tego sytuacja.
-Nie ma innego sposobu! Jedyne na czym mu zależy to Quidditch!- Rudowłosa odwróciła się i zmierzyła wzrokiem blondynkę.
-Nie tylko- mruknęła Rosa.
-A niby co jeszcze?
-Ty.
-Nie bądź naiwna, naopowiadał Ci swoich bajeczek, że jestem zła i niedobra, bo nie chce się z nim umówić. Jesteś moją przyjaciółką powinnaś być po mojej stronie!
-Będę! Na razie uważam, że źle robisz. Możesz być pewna, że jeśli poprosi mnie o pomoc, żeby zagrać w tym meczu,to mu jej nie odmówię- wysyczała, policzki miała zaróżowione a oddech nierówny jakby przebiegła maraton.
-Przemienisz się w niego?- zakpiła Evans.
-Choćby- odparła tamta i wyszła z pokoju trzaskając drzwiami.
-W też uważacie, że źle robię?- spytała patrząc na pozostałe dziewczyny. Alicja popatrzyła wymownie w sufit a Dorcas posłała jej przepraszające spojrzenie.
-Świetnie.- Lily wypadła z dormitorium jak burza i w zadziwiającym tempie zbiegła po schodach. Na kanapach zobaczyła Huncwotów żywo o czymś dyskutujących wraz z nimi siedziała Rosario.
-Potter- zawołała czym zwróciła na siebie uwagę nie tylko wywołanego chłopaka.
-Co?
-To, że Black mi grozi to rozumiem, to że Twoje fanki mi grożą też rozumiem, to, że Remus próbował mnie przekonać żebym Ci odpuściła też rozumiem- na te słowa przyjaciele spojrzeli na zarumienionego chłopaka, mimo iż nie był wielkim fanem gry to nie chciał aby jego dom przegrał- ale buntujesz przeciw mnie moje przyjaciółki!
-Nikogo nie buntuję!- zaoponował okularnik.
-Milcz! Dlatego bądź pewny, że jutro osobiście będę pilnować abyś to ty pojawił się na szlabanie, nie ktokolwiek inny, tylko ty!- dokończyła i odeszła dumnym krokiem w stronę schodów prowadzących do sypialni dziewcząt.
-O kurde, i cały misterny plan Merlinowi w dupę.
-Łapo!- zganił go Lunatyk.
-Dobrze powiedziane przyjacielu- stwierdził smutno James.



CZYTAM=KOMENTUJĘ

16 komentarzy:

  1. Genialnny ! Szybko dawaj kolejny - Mela

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny ! Mam nadzieje, że kolejny post pojawi się w miarę szybko :) Pozdrawiam little girl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:) Myślę, że dam radę pod koniec tygodnia ale nie obiecuję:)

      Usuń
  3. Rozdział bardzo ciekawy choć wolałabym, aby jednak był trochę dłuższy, jednakże nie zmienia to faktu, iż nie mogę doczekać się kolejnego postu, który mam nadzieje szybko wstawisz

    OdpowiedzUsuń
  4. Okey, proszę Cię bardzo CZYTAM=KOMENTUJĘ.
    Na początku chciałabym uprzedzić, że nie potrafię pisać "ambitnych" komentarzy. To znaczy jakbyś np. przez dwa miesiące nic nie napisała to pewnie bym Cię zmusiła do tego wygłaszając swoją opinię wszem i wobec. Dzięki Bogu na razie nie muszę. =D
    Świetnie piszesz. I to nie są jakieś pomówienia. A wiem to, bo mój brat dziwnie się na mnie patrzy, gdyż śmieję się do komputera :P ( no co? Każdemu się zdarza.)
    Oby tak dalej, trzymam za Ciebie kciuki!
    Życzę Ci duuużo weny i fajnych wakacji.
    love♥chocolate

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję:) Najważniejsze, że się podobają moje wypociny:)

      Usuń
  5. kiedy kolejny rozdizał ? czekamy ! Ps. Rozdziałmeeega . miłego wieczoru życzy nancy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że pod koniec tygodnia ale nie obiecuję:) Dziękuję za miłe słowa, napędzają do pisania:)

      Usuń
  6. Dobra przeczytałam cały. :) Super blog, czekam na następny rozdział! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Ach ta Lily... James mistrz quidditcha;) Spoko rozdział, dużo dialogów ale ja tak lubię:) Czekam na nowy.

    zapraszam na mojego bloga o jilly, miło by było gdybyś go skomentowała-
    lily-evans-i-james-potter.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie lubię Twojej Lily. (tzn. wykreowałaś ją świetnie, ale ja jej nie lubię jako osoby). Niby taka porządna i taka przykładna i o punkty dba i wszystko, a tutaj taka.... zołza wredna! Wkurzyła mnie naprawdę, no bo jak można mieć w dupie dobro drużyny, co bezpośrednio przekłada się na dobro domu?! Wiem, że to zrobiłaś specjalnie, ale nadal mam nadzieję, że albo mu odpuści, albo James jakoś ją oszuka...
    A McGonagall też mnie wkurzyła... Myślałam, że wstawi się chociaż ten jeden jedyny raz za Rogasiem.
    No i dobrze Lily, że ma siniaka na policzku, bo jest be! Ja wiem, że James przesadził, ale przecież ją przeprosił, dał kwiaty i maść na siniaki. Ugh, Evans i jej duma...... :/
    I podobała mi się przemowa Syriusza do Lily :D. Ahhh, Syriusz taki męski i groźny <3 i popieram go w stu procentach! <3
    I tak samo popieram Rosario :). To zdecydowanie moja ulubiona przyjaciółka Lily :) Nie dość, że ma świetny charakter, potrafi sobie poradzić w każdej sytuacji, to jeszcze ma świetne imiona :D
    A Lily jest zbyt zarozumiała i myślę, że ktoś powinien jej utrzeć nosa... No bo gdy nawet jej przyjaciółki twierdzą, że powinna odpuścić Potterowi ten mecz, to ona leci do Pottera i zwala na niego, że obraca jej przyjaciółki przeciwko niej... Ugh, naprawdę w tym rozdziale mnie wkurzyła na maksa Lily i podejrzewam, że to Twój celowy zabieg :D
    Co Ty ze mną robisz, kobieto?!
    Kocham, kocham, kocham Twoich Huncwotów i Twojego bloga <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytam z zapartym tchem .... dawno nie czytałam tak dobrego ff

    OdpowiedzUsuń