piątek, 23 stycznia 2015

Rozdział 29: " Chcę, żebyś ze mną zatańczyła."

Moje skarbki oto JEST! Mam nadzieję, że choć trochę udało mi się oddać romantyzm chwili, a sami wiecie, że z opisów nie jestem najlepsza. Z góry przepraszam, jeśli myliłam instrumenty, niestety nie zostałam wykształcona w tym kierunku, a pisałam właśnie przy tej piosence. Jest cudowna!
Czytajcie! Komentujcie!
☆☆☆
Nie włożę tego!
Owszem, założysz odparła spokojnie.
Zapomnij.
Nie bądź dzieckiem.
Nie!
Ja mam czas, jest sobota, odrobiłam już zadane eseje.
Wszystkie na poniedziałek? Zainteresował się, chcąc odwrócić jej uwagę.
Na cały tydzień sprostowała.
Jesteś nienormalna burknął. Kto normalny odrabia prace domowe tydzień wcześniej?
Evans zażądała założenia białego fartuszka pokojówki do sprzątania, czego chłopak absolutnie nie chciał zaakceptować.
Podobno ci się wieczorem gdzieś spieszy zaczęła.
No daj spokój odparł błagalnym głosem.
Zakładasz? Masz jakieś dwieście łazienek do sprzątnięcia.
Ile?!
Tak mniej więcej.
Zwariowałaś, nie sprzątnę tego do osiemnastej!
Tracisz czas.
Westchnął. Nie warto było się kłócić. Założył fartuszek i wziął szczoteczkę do ręki. Zmierzyła go zielonookim spojrzeniem.
Nie założę tego. Wskazał na białą czapeczkę pokojówki.
Niech ci będzie. Zgodziła się. Najpierw młodsze czy starsze?
Młodsze. Zdecydował szybko.
Wyszczerzył się w uśmiechu, poczochrał włosy. Zapukał i z głośnym „Uwaga wchodzę” wpakował się do dormitorium dziewczyn z pierwszego roku. Lily podążyła za nim.
Od pół godziny siedziała na sedesie w jednej z damskich łazienek i z pobłażliwym uśmiechem na ustach oglądała poczynania Rogacza. Najpierw musiała wytłumaczyć mu, do czego służą poszczególne środki czystości, a potem z rozbawieniem podziwiała, jak chłopak mierzy się z przeciwnościami losu w postaci dostania się piekącego płynu do oczu, czy wybielenia sobie przez przypadek kępki włosów na czole.
★★★
Ręce mnie bolą jęczał.
Myj odparła znudzona, znad podręcznika do transmutacji.
Zlituj się, Evans.
No dobra, przecież nie mogę dopuścić, żeby jubilat nie mógł udźwignąć kieliszka z toastem.
Wiedziałem, że trochę ci zależy. Wyszczerzył zęby w uśmiechu.
Potter, naprawdę zaraz będziesz mył do jutrzejszego ranka.
No już, nie złość się, marchewo.
Szybko zrzucił fartuch, cisnął szczoteczkę do kubełka i wybiegł z dormitorium, żeby Lily się nie rozmyśliła i nie zdążyła zareagować na „Marchewę”. Po chwili słychać było alarm i śmiech Jamesa, który zjeżdżał po schodach. Evans pokręciła ze zrezygnowaniem głową i pożegnała się z trzecioklasistkami. Im bliżej było jej dormitorium, tym bardziej się stresowała, co prawda nie ukrywała żadnych nieprzyzwoitych rzeczy, ani nic podobnego, ale wiedziała, że Potter wykorzysta wszystko, co znajdzie przeciwko niej. Chyba pozwoli mu odpuścić ten jeden pokój. Ciekawe tylko, co na to rozczochraniec.
★★★
No, otwórz oczy!
James rozejrzał się i zobaczył cały Gryffindor i mnóstwo osób z innych odmów. Każdy śpiewał mu urodzinowe „sto lat”.
Czy to na pewno bezpieczne? zapytał niepewnie.
Tak.
Jesteście tego pewni w stu procentach? Zmierzył tort podejrzliwym wzrokiem.
Tak!
Nie chce znów zapomnieć, że podrywam Lily zauważył.
Kilka osób wybuchnęło śmiechem, sama zainteresowana przewróciła tylko oczami.
Zwykł tort, skrzaty robiły zapewnił go Remus.
No, dmuchaj! krzyknął zniecierpliwiony Syriusz.
Został nagrodzony oklaskami, a potem tłum gości zaczął składać mu życzenia.
★★★
— Potter! Potter!
Cała sala skandowała nazwisko szukającego. James wraz z Syriuszem i Gideonem, a także Frankiem założyli się o galeona, który wypije najszybciej butelkę piwa kremowego. Prewett wyprzedził ich o ułamek sekundy i z triumfującym uśmiechem odebrał pieniądze.
Następnym razem będę to ja! przekonywał go Rogacz, który był drugi prawie na równi z Syriuszem. Na samym końcu ulokował się Frank, wielce niepocieszony, gdy Alicja ucałowała zwycięzcę i Pottera, któremu się należało „bo ma urodziny” jak zaznaczyła Bones.
To teraz, kto wypije butelkę piwa do góry nogami!
Tłum entuzjastycznie zaczął obstawiać zakłady.
Impreza urodzinowa trwała w najlepsze. Wszyscy bawili się, tańczyli, śmiali i dokazywali, jak na prawdziwych Gryfonów przystało. Alicja, każdą piosenkę tańczyła z innym partnerem, a było jeszcze wielu chętnych, aby móc ją bezkarnie poobmacywać. Frank przyglądał się temu ze złością w oczach, lecz dzielnie siedział na kanapie i popijając whiskey udawał, że całą tę sytuację ma w głębokim poważaniu. Dorcas choć była proszona do tańca, co ją niezmiernie zdziwiło, gdyż raczej nie była zbyt popularna wśród męskiej części, unikała potencjalnych partnerów jak ognia i tańczyła sama bądź z Rosario. Albertini lawirowała między wygłupami, bo jej wygibasów nie można była nazwać tańcem w żaden sposób, na parkiecie, a magicznym radiem, z którego puszczano piosenki. Odgoniła Syriusza, obejmującego głośnik i włączyła najnowszy kawałek Toniego Sparksa, cała żeńska część parkietu zapiszczała i porwała w tany najbliższych partnerów. James skrzywił się, odstawił szklankę z trunkiem, podszedł do grającego pudełka. Rozejrzał się za Ros, ale ta szalała już na parkiecie, więc bezczelnie przełączył. Po pokoju rozniósł się jęk zawodu. Ustawił nowy utwór i wszedł na parkiet, wraz z pierwszymi taktami tanga wpadł w ramiona roześmianego Syriusza, który w zębach trzymał różę. Poprowadził go w rytm ognistego tańca. Co chwile potykali się, przeszkadzając sobie, gdyż obaj potrafili tańczyć, ale jako ta męska prowadząca, a nie prowadzona, uległa część pary. Mimo to bawili się świetnie a kilka par, już mieszanych, wzięło z nich przykład. Przy ostatnich, kulminacyjnych, nutach doszło do szarpaniny, w końcu Potter skapitulował i pozwolił odchylić się do tyłu. Muzyka ucichła, Huncwoci zostali nagrodzeni gromkimi brawami, Syriusz puścił Jamesa, który upadł z łoskotem na podłogę i zaczął się kłaniać. Potter podniósł się i popchnął Blacka, który nie spodziewając się niczego, wylądował na ziemi. Zaczęli się szamotać, Remus wkroczył do akcji i uspokoił przyjaciół. Po chwili wszyscy znów się bawili, a James i Syriusz razem popijali, wymyślając najdziwniejsze toasty.
Za wyliniałą sierść Pani Norris!
CHLUP!
Za podarte gacie Smarka!
CHLUP!
Za dropsy Dumbla!
CHLUP!
Za pchły Łapy!
CHLUP!
Ej! Nie mam pcheł! zbulwersował się Syriusz.
No dobra, to za to, że Łapa nie ma pcheł.
CHLUP!
Remus, zabierz im to.
Lily pojawiła się obok drugiego prefekta.
Po co? Zaraz się upiją i będzie spokój zauważył z uśmiechem.
Evans zastanowiła się i przyznała mu w duchu rację, dopóki Potter albo Black, albo chociaż jeden z nich jest w stanie chodzić i mówić, albo tylko mówić, dopóty impreza będzie trwać w najlepsze.
Za tłuste włosy Smarkerusa!
CHLUP!
Rudowłosa przewróciła oczami i miała zamiar iść zobaczyć, jak się miewa reszta imprezowiczów. Postanowiła wziąć sobie na drogę piwo kremowe, co był jej błędem, gdyż w tym samym czasie po butelkę sięgnął Potter. Zmierzyli się spojrzeniami: ostrym, miażdżącym, zielonym oraz spokojnych, rozbawionym, brązowym. Zabrała rękę, chcąc odejść, kiedy James dogonił ją. Oceniła, że nie jest aż tak pijany, jak myślał Remus. Szedł w miarę prosto, targał włosy i się szczerzył.
Nie złożyłaś mi życzeń zauważył.
Wszystkiego najlepszego burknęła oschle.
A urodzinowy buziak?
Zapomnij.
Ale ja dostałem za bransoletkę. To teraz ty powinnaś dostać za swój prezent.
Skąd wiesz, czy ci się spodoba.
Początkowo chciała podejść, złożyć mu życzenia i dać go osobiście, ale była tak oblężony przez fanki, że zrezygnowała. Odłożyła paczkę na stół, gdzie piętrzył się stos kolorowych prezentów i odeszła.
Masz rację, nie wiem, ale wiem, co chciałbym dostać.
Nie umówię się z tobą odparła szybko.
A kto tu mówi o umawianiu. Machnął lekceważąco ręką, jakby nie miało to żadnego znaczenia.
Całować też cię nie będę.
Chcę, żebyś ze mną zatańczyła oświadczył.
Lily zaczęła kalkulować w głowie czy ta prośba nie ma żadnego haczyka, ale stwierdziła, że chyba nie zaszkodzi mieć dzień dobroci dla inteligentnych inaczej.
Dobra, ale tylko raz zastrzegła.
James przytaknął i porwał Evans na parkiet.
Muzyka momentalnie z szybkiej i skocznej zmieniła się na spokojną oraz romantyczną. Rudowłosa rozejrzała się, zobaczyła, pijanego, wyszczerzonego, do granic możliwości, w uśmiechu Syriusza, który stał przy radiu i pokazywał uniesione kciuki do góry. James również podniósł kciuk.
To było ukartowane?
Nie. Łapa to mój przyjaciel, w życiu by mnie nie zawiódł odparł i przyciągnął Rudą bliżej siebie.
Nic nie odpowiedziała, tylko wsłuchała się w melodię i pozwoliła poprowadzić. Muzyka była przepiękna, cicha, spokojna, urzekająca. Słychać było dźwięki pianina i harfy? Tego Lily nie była pewna. Delikatne zaczęły pojawiać się inne instrumenty, dopełniające piękno fortepianu. Czuła jego rękę na swojej tali, drugą trzymał w swojej, jakby obawiał się, że mu ucieknie. Jednak ona nie miała już takiego zamiaru. Biło od niego ciepło, wewnętrzna siła i pewność siebie, przez co Lily czuła się bezpiecznie, choć przecież w tańcu nic jej nie groziło. Mimo to, była zdenerwowana, jeszcze nigdy nie była tak blisko mężczyzny, bo w tym momencie mogła niedojrzałego intelektualnie Pottera uznać za mężczyznę. Unikała jego wzroku i starała się zachować dystans. Jej rozpuszczone włosy falowały, kiedy wirował z nią w rytm muzyki, a kilka niesfornych kosmków zasłoniło jej oczy. Poczuła delikatny powiew, gdy James dmuchnął na jej grzywkę, chciał w tej chwili widzieć ją całą. Niechcący spojrzała mu w oczy. Wpatrywali się w siebie, jakby nikt inny nie istniał, jakby byli sami na parkiecie, a utwór grano tylko dla nich. Intensywne spojrzenie chłopaka rozgrzewało ją i powodowało, że na policzkach pojawiły się rumieńce. Choć była speszona nie potrafiła odwrócić wzroku, spojrzenie mlecznej czekolady przelewającej się w tęczówkach Jamesa, było warte każdej sekundy. On wpatrywał się z uwielbieniem w zielone oczy o kształcie migdałów. Kiedy nie patrzyła na niego ze złością, miały taki subtelny, aczkolwiek intensywny odcień. Uśmiechnął się do niej, nie z kpiną, nie pobłażliwie, nie huncwocko. Uśmiechnął się tak jak prawdziwy James Potter – ten, który jest w stan poświęcić się dla przyjaciół, ten, który nie pozwoli skrzywdzić swojej rodziny, który jest zakochany. A ona ten uśmiech odwzajemniła. Wirowali w tańcu, szczęśliwi, z których biła radość, nie przejmowali się niczym i nikim. Kręcili się coraz szybciej, Lily zaśmiała się dźwięcznie i założyła obie ręce na szyję Jamesa, pozwalając się prowadzić. On również się roześmiał, kiedy przyspieszyli wraz z muzyką.
Dorcas stała z resztą gości oczarowana, w jej fioletowych oczach błyszczały łzy. Wyglądali tak cudownie razem, postanowiła, że pomoże Jamesowi przekonać do siebie Lily. Rosario skupiła całą uwagę na przyjaciółce, na jej szczęśliwym wyrazie twarzy, przeniosła wzrok na naburmuszonego Longbottoma. Tak, musiała go Rudej wybić z głowy, żeby jego miejsce zajęła odpowiednia osoba. Syriusz widząc, co się dzieje jakby trochę wytrzeźwiał, obserwował swojego najlepszego przyjaciela i mógłby dać obciąć sobie ogon, że Rogacz już jest na straconej pozycji. Remus patrzył z tym swoim dobrotliwym uśmiechem, wiedział, że James już nie odpuści. Peter podniósł kieliszek i wypił za zdrowie przyjaciół. Alicja przytulała się do jakiegoś chłopaka i kołysała się z nim w rytm muzyki, popatrzyła z pobłażaniem na poczynania przyjaciół, dla niej on już byli razem tylko, że żadne z nich o tym jeszcze nie wiedziało.
Podobno mężczyźnie wystarczy zaledwie osiem sekundy, aby zakochać się w kobiecie.
Jemu wystarczył ten taniec, aby upewnić się, że Lily jest kobietą jego życia.
★★★

I jak?

piątek, 9 stycznia 2015

Rozdział 28: "Pełnia." oraz LBA

Dziękuję za komentarze, rozczaruję Was moi kochani, ale na razie nie macie co liczyć na Lily i Jamesa w roli zakochanej pary. Pani Rowling spiknęła ich w 7 klasie, staram się trzymać kanonu, nie zawsze to wychodzi, jednak wolę, żeby historia była prawdopodobna:)
LECZ obiecuję, że następny rozdział będzie się kręcił wokół przystojnego szukającego i złośnicy prefekt:)
☆☆☆
Dopada wszystkich, dopadło i mnie:) Zostałam nominowana do Liebster Blog Award przez Małą Czarną z www.historiarudejpannyevans.blog.pl

Pytania do mnie:

1. Ile części HP  przeczytałaś / eś?

Siedem, czyli wszystkie:) Po kilkanaście razy...

2. Co cię zmusiło do  napisania bloga o L.E  i huncwotach / lub  innego bloga?

Nie zostałam zmuszona, chciałam stworzyć swoją własną historię Huncwotów, długo się wahałam czy jestem wystarczająco dobra w pisaniu, jednak po znalezieniu kilku kiepskich blogów (oczywiście w moim mniemaniu), stwierdziłam, że skoro takie mają fanów to i moje wypociny zostaną zdzierżone:)

3. Co cię motywuje  do pisania?

Komentarze od czytelników, zarówno te długie jak i te, w których zawarte jest tylko kilka słów.

4. Co jest dla ciebie najważniejsze  w życiu codziennym?

Oczywiście mąż na pierwszym miejscu, a potem reszta rodzinki:)

5. Ile  blogów  czytasz?

13 o Huncwotach
1 o nowym pokoleniu HP
1 o Percym Jacksonie, czyli razem 15 oprócz tego wciąż szukam nowych blogów o Huncwotach i Lily, które by mnie porwały tak ja te w linkach u mnie:)
6. Co sprawia  ci największą przyjemność?
Spędzanie czasu z moim De, pisanie, jedzenie czekolady, spacery po lesie, spanie do południa (rzadko mam możliwość), jest mnóstwo rzeczy, staram się cieszyć takimi małymi ulotnymi chwilami:)
7. Masz jakieś zwierzątko?
Owczarka niemieckiego- Aresa i kundelka- Chapsa, moje dwa psotniki:)
8. Jakbyś miała / miał   15  minut sławy  co byś wtedy zrobił?
Poprosiła Johnny`ego Deep`a o niezmywalny autograf na pośladku? Nie mam pojęcia :D
9. Syriusz Black  vs James Potter?
James – moja wielka, niespełniona, nieodwzajemniona miłość. Ale za to mam swojego bruneta w okularach w domu:D

10. Czy uważasz, że istnieje coś takiego jak miłość od pierwszego spojrzenia?

Pewnie tak, mój De twierdzi, że od razu wiedział, że będę jego żoną, ja musiałam się przekonywać do niego prawie 3 lata, zanim dałam mu szansę.

11. Ulubiony  wykonawca?

Nie mam, jestem w stanie wysłuchać każdego rodzaju muzyki, polskiej i zagranicznej i jeśli coś mi się podoba, to nie ma znaczenia, kto to śpiewa.


Moje pytania:
1. Jak długo blogujesz?
2. Skąd pomysł na taki właśnie nick?
3. Dlaczego zafascynował Cię świat Harry`ego Pottera?
4. Która postać z HP jest Ci najbliższa i dlaczego?
5. Czym jest dla Ciebie prowadzenie bloga?
6. Ulubiony autor?
7. Koty czy psy?
8. Czy według Ciebie istnieje przyjaźń na całe życie?
9. Co byś zrobił/a gdyby Twój przyjaciel okazał się wilkołakiem?
10. Postać, której najbardziej nie lubisz w serii HP?
11. Największe marzenie?
Nominuję:
http://elizabeth-watters-heros.blogspot.com

Tyle:)
A teraz czytajcie!
☆☆☆
Peter ponaglił go James.
Po chłopcu nie został ślad, za to drzewo znieruchomiało, dołączyli do Glizdogona w tunelu i również przemienili się w zwierzęta. Jeleń pochylił łeb, żeby mały szczurek mógł mu się na niego wgramolić, powoli ruszyli. Choć żaden z nich się nie przyznawał, obawiali się tej nocy, nikt nie mógł przewidzieć, jak zareaguje Remus. Dotarli do zakurzonych schodów, które oświetlało wątłe światło przebijające się przez dziury w deskach. Pies zaszczekał i wskazał łapą na klapę, jeleń podszedł i podniósł drewno, które cicho zaskrzeczało. Wdrapali się niezdarnie po stopniach, byli we Wrzeszczącej Chacie.
★★★
Jakoś dzisiaj strasznie spokojnie zauważyła Alicja.
Evans uważnie rozejrzała się po pomieszczeniu i spojrzała na zegar, za dziesięć minut księżyc osiągał swoją pełną postać.
Gdzieś się włóczą albo demolują dormitorium odparła.
Pewnie masz rację. Pomożesz mi? Wskazała na swoje wypracowanie.
I mi dodała Dorcas z proszącym wzrokiem.
Lily westchnęła i przyciągnęła pergaminy przyjaciółek, mimo wszystko, nie mogła nie myśleć, o Lunatyku.
★★★
Remus popatrzył miodowymi oczami na trójkę przyjaciół.
Nie powinno was tu być burknął.
Siedzieli razem w największym pokoju budynku i wyczekiwali. Jeleń poruszył łbem, jakby chciał powiedzieć z westchnieniem: „znowu zaczyna”, a pies warknął. Lupin już się nie odezwał, jednak z niepokojem patrzył na spokojnych i opanowanych Huncwotów, którzy uważnie obserwowali każdy jego ruch. Spojrzał na zegarek, została minuta. Zdjął szybko szatę i schował w drugim pomieszczeniu, licząc, że tym razem jej nie zniszczy. Poczuł ból i wiedział, że zaczyna się kolejna okropna noc w jego życiu.
Lunatyk upadł. Rogacz natychmiast chciał do niego podejść, lecz Łapa zagrodził mu drogę i obaj wycofali się na poprzednie miejsca. Peter cicho popiskiwał spod kredensu. Żaden z nich nigdy nie widział takich scen ani nie słyszał takiego rozdzierającego i łapiącego za serce krzyku. Z wątłego chłopca, jakim był Remus, wyrósł ogromy wilk, jego ręce i nogi nienaturalnie się wydłużył, po przystojnej twarzy nie został nawet ślad, zastąpił ją podłużny pysk. Przez chwilę leżał bezwiednie, a potem podniósł się i przeraźliwie zawył. Huncwoci skrzywili się, Łapa cicho zaskomlał i skulił się, gdyż jego uszy były teraz niesamowicie wrażliwe na dźwięki, czym zwrócił na siebie uwagę. Wilkołak podszedł do niego i powąchał. Cała trójka się spięła. Lupin zrobił to samo z jeleniem i szczurem i odszedł. Odetchnęli. Niespodziewanie Remus zaatakował Syriusza, wybuchła między nimi zażarta, aczkolwiek nierówna walka. Gryzł, drapał i walczył z całych sił, podczas gdy Black zachowując świadomość, obawiał się skrzywdzić przyjaciela. Nieoceniony okazał się Rogacz, który swym porożem ubódł wilkołaka i odgonił od psa. Długo tej nocy rozbrzmiewała walka między wilkołakiem a animagami.
★★★
Upadł i zaczął się zmieniać. Odetchnęli z ulgą. Zaczęli powoli wycofywać się z pokoju, Rogacz jednak zawrócił i udał się po szatę przyjaciela, przykrył go i pognał za resztą. Gdy dotarli do Sali Wejściowej, wyciągnęli z kryjówki pelerynę i pod jej osłoną udali się do wieży Gryfonów, opadli na swoje łóżka i natychmiast zasnęli. Po trzech godzinach, które dla nich były jak trzy minuty rozbrzmiał dźwięk budzika na szafce Remusa. Zgodnie jęknęli, ale każdy powoli z ociąganiem wstawał i szykował się na zajęcia.
Wyglądasz jak... James zamyślił się, gdyż brakowało mu określenia na posiniaczonego Syriusza.
Jak by mnie zaatakował wilkołak? podpowiedział z szerokim uśmiechem.
Choć byli posiniaczeni, pokaleczeni, obolali i niewyspani to żaden nie narzekał. Byli niezwykle dumni, że udało im się przetrwać noc. Black wsmarował w siebie maść, którą znalazł w apteczce Lupina i we trzech udali się do Skrzydła Szpitalnego.
★★★
Był przytomny, ale ogromnie zmęczony. Właśnie miał zamiar wypić eliksir Słodkiego Snu, kiedy wpadli pozostali Huncwoci. Mieli ogromne wory pod oczami, zapewne takie same jak on i widać byli liczne ślady i zadrapania. Zawstydził się, widząc, że to jego zasługa.
Jak tam pacjent się czuje? spytał poważnym głosem Syriusz, który wystrojony w pielęgniarski kitel z przewieszonym stetoskopem na szyi, zmierzał do łóżka Remusa.
Wybuchnęli śmiechem. Black zaczął odgrażać się, że jeśli nie będą grzeczni to pozwoli Filchowi powiesić ich w lochach na łańcuchach. Pomfrey przyglądała się tej scenie zza uchylonych drzwi swego kantorku i choć wiedziała, że Lupin powinien odpocząć, nie miała serca przerywać im tej maskarady.
★★★
Minęło kilka dni, wszystkie rany zostały zaleczone. Remus po raz pierwszy miał źródło informacji jak zachowuje się podczas pełni i był przerażony tym, co usłyszał.
Daj spokój. Syriusz machnął lekceważąco ręką, gdy po raz kolejny usłyszał przeprosiny.
To jego wina. Pewnie miał pchły zauważył James.
Ja pchły?!
Przecież nie ja, kundlu odparł i pokazał mu język.
Zaczęli się ganiać po korytarzu. Prefekt westchnął, jednak cieszył się, że nikomu nie zrobił krzywdy.
A może pójdziemy do Hagrida? krzyknął za oddalającą się dwójką.
Natychmiast stanęli i energicznie pokiwali głowami. Przepychając się, doszli do chatki gajowego, Peter zastukał kilkakrotnie, ale nikt nie otworzył. Wzruszył ramionami i odwrócił się do pozostałej trójki, której już nie było. Rozejrzał się i zobaczył, jak jego przyjaciele stoją obok olbrzyma w jego ogródku, szybko potruchtał do nich.
Widzicie cholibka, tak się tu zadomowiły. Co ich powyganiam, to one wracają. Wskazał ręką na gnomy, które urządziły sobie ucztę w burakach Hagrida.
Pomożemy! Petryfikus Totalus! krzyknął James i jeden z gnomów zastygł, jego po bratankowie zaczęli natychmiast mu się przyglądać z zainteresowaniem, przez co byli łatwym celem dla Huncwotów. W kilka sekund uporali się ze szkodnikami. Rubeus wielce ucieszony zaproponował im herbatkę, kiedy odchodzili, Rogacz z Łapą wymienili porozumiewawcze spojrzenia. Syriusz rzucił zaklęcie zmniejszające i schował cztery zwierzątka do kieszeni.
No to opowiadajta, czemu tak rzadko odwiedzacie starego Hagrida?
No wiesz, mamy mało czasu między szlabanem a szlabanem wyjaśnił Potter, popijając napój z wielkiej filiżanki. Lupin przewrócił oczami na słowa przyjaciela i uważnie obserwował kręcącego się Blacka.
Może domowej krajanki?
Zaczęli protestować jeden przez drugiego, co Hagrid przyjął jako zachętę i każdemu z nich ukroił po olbrzymim kawałku. Przełknęli ślinę, gdy gajowy patrzył na nich z wyczekiwaniem.
Nie masz szarlotki, przypadkiem? jęknął James.
★★★
To było obrzydliwe! Jak wy mogliście to zjeść? spytał Remus i przyspieszył kroku. Liczył, że popije czymś okropny placek Hagrida, a właśnie zaczynał się obiad. Syriusz i James wzruszyli ramionami i wyciągnęli po kawałku ciasta z kieszeni szaty. Lupin mruknął coś o „zdradliwych pseudo przyjaciołach” i pognał do Wielkiej Sali.
Nie wiem, o co wam chodzi, to było całkiem dobre odparł Glizgodon.
Maleńki, jesteś wielki skwitował Syriusz i poklepał Petera po plecach.
★★★
Zgromadzony tłum przyglądał się wyczynom Huncwotów na pierwszym piętrze. Przez całą długość korytarza wyczarowany został tor, na jego końcu umieszczono kosz Chrobotków, który miał zachęcić gnomy do szybkiego biegu. Bracia Prewett zbierali zakłady, a pomagał im w tym nikt inny, jak Rosario.
Gnomek! GNOMEK! dopingował swojego zwierzaka James.
Burak! Burak! Dawaj szybciej, a dostaniesz nagrodę! krzyczał Syriusz.
Peter stał i mocno trzymał kciuki za swojego gnoma, a Remus początkowo przeciwny całej zabawie krzyczał najgłośniej i obiecywał złote ogrody pełne chrobotków i warzyw na wyłączność, za wygraną.
Merlin! Gazu, gazu!
Jak mogłeś go nazwać Merlin?!
A ty jak mogłeś nazwać go Burak? odparł Remus i wyszczerzył się w uśmiechu, gdy jego Merlin wyprzedził Buraka Syriusza.
Uwaga mamy prawie zwycięzcę! krzyknęła Albertini do tłumu głosem magicznie pogłośnionym. Koniec zakładów!
Co wy wyprawiacie?!
Witaj, Evans! Patrz, prawie wygrywam! James wskazał na swojego gnoma, który był najbliżej mety.
Znęcacie się nad nimi!
Wyluzuj rudzielcu, one to lubią stwierdził Syriusz.
Macie natychmiast przestać! I ty Ros? spytała Lily z wyrzutem.
Winowajczyni zaczerwieniła się, przez co końcówki jej włosów, również nabrały szkarłatnego koloru.
W czasie gdy James, Syriusz i Remus rozmawiali, a raczej ci pierwsi kłócili się z Lily. Stała się rzecz niesłychana. Merlin, Burak i Gnomek wzorem swoich „trenerów” zwrócili całą uwagę na panią Prefekt.
I koniec! Pierwsze miejsce Drops!
Co?! Jak na komendę odwrócili się do Rosario. Wzruszyła ramionami i podeszła z gratulacjami do rozpromienionego Petera.
Evans jednym machnięciem różdżki spowodowała, że wszystko zniknęło, a gnomy, które wróciły do swoich naturalnych kształtów rozpierzchły się po zamku.
Filch będzie miał zajęcie mruknął Black, na co Rogacz zachichotał.
Macie szlaban! Cała siódemka!
Nie ma mowy! Nas tu nie było! krzyknął Gideon i wraz z bliźniakiem zniknęli w bocznym korytarzu.
Ej! Nasza kasa! zaprotestował Łapa.
Rozejść się!
Tłum powoli wracał do swoich zwykłych piątkowych zajęć. Rudowłosa postanowiła pilnować całej piątki, aby dotarli do gabinetu McGonagall. Kiedy tak szła za nimi, aby mieć ich na oku, przyłączył się do niej James.
Evans...
Nie.
A może...
Nie.
To chociaż...
Nie odwołam szlabanu.
Potter zamilkł na chwile zbity z tropu. Skąd ona wiedziała, o co chciał zapytać?
A co z tym naszym wspólnym?
Czym wspólnym?
No wiesz, szlabanem. Wspominałaś coś o swojej wannie mruknął jej do ucha i poczochrał włosy.
Lily przewróciła oczami na ten gest, jak on chce jej zaimponować wyglądając, jakby piorun w niego strzelił.
Jutro.
Jutro się umówimy?
Jutro zaczniesz swój szlaban.
Nie mogę.
Posłała mu pytające spojrzenie.
Jutro jest dwudziesty siódmy marca?
No i?
Nie wiesz?!
O czym?
Zrobił obrażoną minę. Doskonale wiedziała, o co mu chodzi. Nawet gdyby tego nie wiedziała cały Hogwart huczał, że najlepszy szukający w dziejach, ma urodziny. Chyba wszyscy, no może poza Ślizgonami, wybierali się na imprezę. Posłała mu ponaglające spojrzenie.
Mam urodziny.
Naprawdę? spytała zdziwiona.
Nie udawaj, że nie wiesz.
Nie interesują mnie wydarzenia z życia marginesu społecznego odparła.
Syriusz zachichotał, za co dostał od Jamesa pantoflem w głowę. Odwrócił się obrażony i pokazał mu środkowy palec.
Akurat zaczął, wracając do rozmowy z Lily. Tak naprawdę to interesuje cię wszystko, co jest związane ze mną.
Nie zagalopowuj się, Potter warknęła poirytowana.
Że niby ona nim? Prychnęła.
Po prostu boisz się tego.
Czego?
Tego, że coś między nami jest stwierdził.
Fakt, coś jest przyznała.
James uśmiechnął się triumfalnie. W końcu ruda złośnica przyznała, że coś między nimi jest! Potter zaczął tańczyć w myślach taniec zwycięzców, już widział, jak na jego poczochranej głowie ląduje laur, gdy usłyszał:
Przepaść intelektualna dodała i odeszła wśród śmiechu przyjaciół, zupełnie zapominając, że miała zaprowadzić ich do opiekunki domu.
☆☆☆

Przeczytałaś? Zostaw komentarz!