Witajcie!
Mam lekkie opóźnienie, ale zgodnie z
obietnicą jest nowy rozdział. Zadowolona nie jestem, jednak na
więcej poprawek i zmian nie mam już pomysłów.
Czytajcie!
☆☆☆
Siedziała zamyślona na swoim łóżku
i ssała końcówkę cukrowego pióra. Na kolanach leżała książka,
której nawet nie otworzyła. Zastanawiała się jak rozegrać
rozmowę z Dumbledore`m. Jej rozmyślania przerwała poduszka, która
z impetem uderzyła ją w twarz. Rozejrzała się zdezorientowana,
zobaczyła rechoczącą Alicję. Uśmiechnęła się i odrzuciła z
całej sił przedmiot w przyjaciółkę.
—
Wzięłybyście się do nauki —
zrugała je Lily, wychodząc z łazienki.
— Nie
marudź. Przecież się uczymy. —
Albertini przewróciła oczami.
— Właśnie
widzę — burknęła.
— Kiedy
ostatnio odrobiłaś jakąś pracę domową?
— W
środę.
— Wczoraj
to byłaś na szlabanie.
— To
w zeszłą środę. —
Wzruszyła ramionami.
— Wtedy,
to biegałaś po boisku, podczas treningu z transparentem i zbierałaś
chętne do drużyny cheerleaderek.
Ros zamyśliła się, czy naprawdę
odrabiała lekcję trzy tygodnie temu? Nagle oczy jej się zaświeciły
i spojrzała proszącym wzrokiem na Lily.
— À
propos...
— Zapomnij.
Nie będę robić z siebie idiotki na oczach całej szkoły.
— A
może ty? — zwróciła
się do Alicji.
Bones pokręciła w odpowiedzi głową.
Albertini westchnęła. Nikt jej nie rozumiał. Może poszuka
dziewcząt wśród hogwarckiej społeczności.
★★★
Założył okulary na nos i rozejrzał
się po śpiących kumplach. Bezszelestnie wstał, naciągał spodnie
oraz bluzę, a spod poduszki wyciągnął pelerynę niewidkę.
Przemknął przez Pokój Wspólny, zaczarował schody i po cichu
skierował się do dormitorium Lily. Nacisnął klamkę i pchnął
drzwi, które zaskrzypiały, zamarł na chwilę, ale widząc, że nie
obudził żadnej z dziewczyn, wszedł do pokoju. Podszedł do łóżka
Evans, spała z rozrzuconymi rudymi włosami po całej poduszce.
Prawą rękę podłożył sobie pod głowę, a lewa ściskała
kołdrę, która ją okrywała. Przyjrzał się jej uważnie, tak
naprawdę nie była niesamowicie piękna, nie miała idealnej figury,
była najniższa ze swoich przyjaciółek, jej cerę przyozdabiały
piegi. Łapa zawsze mu tłumaczył, że może mieć ładniejsze, ale
on nie zwracał uwagi na paplaninę przyjaciela. Dla niego była
najładniejsza, najpiękniejsza na świecie, idealna w każdym calu.
Kiedy był mały, zawsze krzywił się, gdy w jego obecności, ojciec
przytulał i całował matkę. Słyszał wtedy, że gdy podrośnie i
znajdzie odpowiednią kobietę zrozumie. Teraz rozumiał doskonale.
Kolejna noc mijała mu na wpatrywaniu
się w twarz ukochanej.
Przebudziła się z przeczuciem, że
ktoś niepożądany jest w pokoju. Przetarła zaspane oczy i
rozejrzała się, nic nie wzbudzało jednak niepokoju.
—
Dziewczyny —
szepnęła, lecz odpowiedziała jej cisza i
oddechy spokojnie śpiących przyjaciółek.
Wstała i podeszła do komody, na
której stał dzbanek z wodą, napełniła szklankę i pijąc, dalej
rozglądała się po pomieszczeniu. Jej wzrok prześlizgiwał się,
po sylwetce skrytego pod peleryną Pottera. Weszła do łazienki, ale
i tam było wszystko na swoim miejscu, popijając wodę podeszłą do
okna, oparła się o parapet i wyjrzała.
Nie spuszczał z niej oczu, zauważył,
że każda jej piżama składa się z obcisłych, króciutkich
spodenek i dopasowanej koszulki na ramiączka. Pożerał ją
bezkarnie wzrokiem, kiedy podeszła do swojego łóżka i schyliła
się po coś, zaschło mu w ustach. Odkrył niedawno, że jego ciało
inaczej niż wcześniej reaguje na jej widok. Po chwili schowała się
pod kołdrą, a jemu wróciło rozsądne myślenie. Ułożyła się,
a on wpatrywał się w Lily i wyczekiwał. Kiedy upewnił się, że
zasnęła, wstał z zamiarem wyjścia, jednak coś go tknęło.
Ściągnął pelerynę, nachylił się i zapragnął ją pocałować,
kiedy cal dzielił Jamesa od twarzy dziewczyny, ta niespodziewanie
otworzyła oczy i zaczęła krzyczeć.
— POTTER!
Ty zboczeńcu! Ty erotomanie!
Niepodziewający się obudzenia Evans,
chłopak potknął się i zaplątując w kołdrę, upadł na
podłodze. Lily stała nad nim i wykrzykiwała wyzwiska, a
zdezorientowane dziewczyny próbowały wywnioskować, co się stało.
— Dorcas
wezwij McGonagall —
zarządziła Evans.
— Daj
spokój, już sobie idę.
— Nie!
Nie wiadomo jak długo tu byłeś! A może... —
Lily zająknęła się i przyłożyła dłoń do
ust, uświadamiając coś sobie. —
Patrzyłeś, jak się kąpałam!
Przez myśl Pottera przemknęło, że
jednak mógł ten wieczór spożytkować lepiej.
—
Przyszedłem
jak spałaś!
—
Udowodnij!
— Jak?!
Lily wzruszyła ramionami i opadła
załamana na łóżko, nawet we własnym dormitorium nie mogła być
spokojna. Łzy zaczęły zbierać się w jej oczach.
— Liluś
naprawdę, przychodzę tylko popatrzeć, jak śpisz —
przyznał ze skruchą w głosie.
Zmierzyła go podejrzliwym spojrzeniem.
—
Przysięgam
na gacie Merlina! Słowo skauta!
— Którym
nigdy nie byłeś —
prychnęła
— WYNOCHA!
— Ale...
— Wynoś
się!
— Lepiej
idź, Jim — Rosario
popchnęła go do wyjścia, a nogą szurnęła pod swoje łóżko
pelerynę.
— Zabiję
Remusa — jęknęła
Evans — i
Pottera.
— Jutro
pójdziemy do McGonagall, Dumbledore na pewno zmieni zabezpieczenia —
Dorcas uśmiechnęła się pokrzepiająco do Lily.
Ta jej tylko przytaknęła ze zbolałą
miną.
— Musisz
przyznać, że to było słodkie —
zaczęła Alicja.
— Bones,
bo będziesz następna po Lupinie i Potterze —
warknęła Ruda.
★★★
Słońce ogrzewało hogwarckie błonia
oraz przyległe do niego tereny. Wiosnę czuć i widać było
wszędzie: na drzewach, łąkach, jeziorze, a zwłaszcza wśród
uczniów. Aby połączyć przyjemne z pożytecznym, większość
zaopatrywała się w książki i wychodziła z zimnych murów zamku
na dwór, aby nacieszyć się ciepłem. Choć nauki mieli multum,
warto było oderwać się, choć na chwilę i obejrzeć ostatni,
decydujący mecz. W tym sezonie prym w tabeli wiedli Gryfoni i
Krukoni. Obie drużyny zacięcie trenowały, aby to im przypadł
zaszczyt dzierżenia pucharu przez następny sezon. Zdobyć tę
nagrodę było nie lada wyzwaniem, a gdy się udało, przybywało
również punktów pozwalających, przybliżyć się do otrzymania
Pucharu Domów, zdobycie jednego oraz drugiego, w jednym roku
nadawało ogromnego prestiżu. Każdy z graczy chciał przyczynić
się do zwycięstwa, pomóc drużynie, jednak to tym, którzy mieli
szansę ostatni raz zagrać w reprezentacji, zależało najbardziej,
aby na trofeum obok nazwy domu i roku było wygrawerowane jego
nazwisko.
John Abbot spojrzał na Gryfona,
wiedział, co przeżywa jego rywal. Obydwaj w tym roku kończyli
Hogwart, zarówno jeden, jak i drugi liczył, że uda mu się
poprowadzić drużynę do zwycięstwa. Nigel czując, że jest
obserwowany, odwrócił się i spojrzał w oczy Abotta. Uśmiechnął
się blado i podniósł pucharek z sokiem dyniowym, wznosząc toast,
Krukon odwzajemnił gest. Prywatnie nie żywili do siebie niechęci.
Adrenalina rozsadzała im żyły, nie
mogli doczekać się, kiedy wsiądą na miotły i poczują wiatr we
włosach. Pojawieniu się graczy na boisku towarzyszył gwar, brawa i
piski żeńskiej części kibiców. Lily spojrzała krytycznym
wzrokiem na Syriusza i Petera, którzy z dumą, a nawet czcią
trzymali transparent z napisem: „Kiedy Gryfoni na miotły wsiadają,
Krukonom ze strachu gacie spadają!”. Dom Ravenclawu nie był
dłużny, można było dostrzec powiewające bannery o haśle:
„Krukoni, Krukoni, żaden Gryfon ich nie dogoni!”. Mecz był
wyjątkiem, gdyż prywatnie te dwa domy nie żywiły do siebie
niechęci,
Część Puchonów opowiadała się za
Gryffindorem, a reszta kibicowała Krukonom, jednak dla każdego, kto
przyszedł na mecz, liczyło się widowisko, a nie wygrany. Co
innego, gdy chodziło o podopiecznych domu Węża, oni dzierżyli w
rękach niebiesko-brązowe proporczyki oraz wykrzykiwali obelgi pod
adresem Gryfonów. Powszechnie było wiadomo, że prywatnie żywią
do siebie niechęć.
Piłki zostały uwolnione, rozległ
się gwizdek i piętnaście osób poderwało się w górę. Obrońcy
zajęli miejsca obok pętli, ścigający przyjęli ustalone szyki,
pałkarze już latali i bronili swoich zawodników przed tłuczkami,
a szukający zaczęli wypatrywać tego, co najcenniejsze
– złotego
znicza.
Mecz rozpoczęto.
Po pół godziny gry wciąż nie
został wyłoniony zwycięzca. Gracze walczyli zaciekle, a wynik był
wyrównany, gdyż Gryffindor prowadził zaledwie dwudziestoma
punktami. Zapał kibiców nieco ostygł i tylko nieliczni krzyczeli
oraz zagrzewali swoich kolegów do walki. Lily siedziała znudzona,
zastanawiając, jakie ma szanse na przeciśnięcie się między
tłumem uczniów, aby udać się do dormitorium. Rosario zupełnie
odwrotnie do Evans kręciła się na siedzeniu, przy każdym, nawet
najdrobniejszym, cieniu szansy na zwycięstwo. Jej lewy warkocz
mienił się złotem, a prawy był w iście szkarłatnym kolorze, oba
podskakiwały wraz z właścicielką i często trafiały zirytowanego
Syriusza w twarz. Black już miał wygłosić długi, męczący
monolog, w którym to pragnął zaznaczyć swoje zbulwersowanie na
zachowanie Albertini, gdy jego uwagę przykuł krzyk komentatorki.
Odwrócił wzrok i spostrzegł swojego najlepszego przyjaciela wraz z
szukającą Ravenclawu, ścigających się do małej złotej
piłeczki, rozpaczliwie próbującej im uciec.
— Dawaj
James! — wykrzyknął,
a warkocze Ros zupełnie przestały mu przeszkadzać.
Lily obserwowała rozgrywające się
sceny z mniejszym zainteresowaniem i zaangażowaniem niż jej
przyjaciele, choć musiała przyznać, że Quidditch, z każdym
meczem coraz bardziej jej się podobał. Może komuś wydać się to
dziwne, ale pierwszy mecz obejrzała, gdy zwolniła Pottera ze
szlabanu, wszystkie poprzednie spędzała z Severusem w ich ulubionej
klasie na warzeniu lub czytaniu książek i poradników o eliksirach.
Zauważyła, iż ostatnimi czasy oddalają się od siebie, mają
coraz mniej wspólnych tematów, rzadziej się widują, a co gorsza
Snape zaczął zadawać się z podejrzanymi typami. Odpędziła
nieprzyjemnie myśli i przeniosła wzrok z podskakującej Rosario na
Jamesa.
„Jeszcze troszeczkę, jeszcze
stópka! Jeszcze jeden, mały pieprzony cal i złapie tego
przeklętego znicza!” Te i tym podobne myśli krążyły po głowie
szukającego Gryfonów. Był już blisko, jednak zdobycz znów mu
umknęła, jedynym pocieszeniem było to, że Krukonce też zginął
z oczu. Zatrzymał miotłę i rozejrzał się po boisku, a potem
bezwiednie zaczął przeszukiwać trybuny w poszukiwaniu rudej
czupryny. Wrzask Sary koło ucha przywrócił go do rzeczywistości,
spojrzał za ścigającą zdobywającą kolejny punkty. Kafel
przeleciał przez najwyższą obręcz przeciwników, a publiczność
zawyła z uciechy. Widząc błysk koło Abotta poderwał Zmiatacza do
lotu i pomknął, najszybciej jak potrafił za swoim celem.
Zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki, musiał tylko po nie
sięgnąć.
★★★
Wygrana była największym
zaskoczeniem dla samego Gryffindoru, gdyż Potter po tym, jak pognał
za złotym zniczem, zaplątał się w swoją własną pelerynę,
jakież było jego zdumienie, gdy odnalazł małą, trzepoczącą
piłeczkę w swoim rękawie. Zdziwiony dla szczęśliwy szukający
zarządził imprezę, którą poparł cały dom.
— Jeszcze
po kropelce! Jeszcze po kropelce! Bo dzierżymy puchar w ręce! —
Syriusz śpiewał do pustej butelki whiskey, Peter
założył się z Dorothy, kto zje więcej muffinek, a James zbierał
zakłady, które pierwsze puści pawia. Żadnemu z imprezowiczów nie
przeszkadzał w zabawie fakt, że następnego dnia jest poniedziałek,
a zwłaszcza Łapie i Rogaczowi, zaczynającymi ten dzień
transmutacją.
★★★
Minerwa McGonagall mierzyła
nieprzychylnym wzrokiem swoich wychowanków. Jej podopieczni nie
wykazywali żadnej aktywności na zajęciach, miała wrażenie, że
tylko nieliczni w ogóle wiedzą gdzie się znajdują. Przeniosła
spojrzenie z notującej Meadowes na usypiającego Blacka. Cicho,
niczym kocica, w którą się przemieniała, podeszła do ławki, w
której siedzieli dwaj Huncwoci. Chrząknęła, czym zwróciła uwagę
dwójki rozrabiaków. Ujrzała jak Potterowi oczy, mimo wielkiego
wysiłku, same się zamykają, natomiast Blacka były przekrwawione,
a sińce pod oczami wskazywały, że tej nocy nie zmrużył oka. W
myślach najpierw zganiła samą siebie, że nie poszła sprawdzić,
jak jej dom świętuje wygraną. Potem zabrała się za chłopców.
— Black!
Dlaczego masz przekrwawione oczy?! Piłeś?! —
krzyknęła.
— Ależ
skąd pani profesor! —
bronił się zachrypniętym głosem, który wcale
nie poprawiał jego sytuacji.
— Więc?
Syriusz wytężył ostatki umysłu,
które pozostały niezamglone przez kaca i wypalił:
— Pani
profesor płakałem przez cały weekend, bo brakowało mi pani
lekcji!
Klasa parsknęła, nikt będąc w tak
opłakanej sytuacji, nie wymyśliłby tak niedorzecznego
wytłumaczenia. Kąciki ust Minerwy na ułamek sekundy podniosły się
w uśmiechu, co nauczycielka szybko zatuszowała ironicznym wyrazem
twarzy.
— W
takim razie dodatkowy esej na dwie stopy o przemianie lampy w biurko.
Łapa jęknął, za co dostał kuksańca
w bok od śpiącego Jamesa.
— Panu
Potterowi też nie zaszkodzi —
dodała po chwili głośniej jadowitym tonem.
Rogacz przetarł zaspane oczy,
rozejrzał się i dostrzegł odchodzącą McGonagall.
— Ominęło
mnie coś?
Zrezygnowany Syriusz pacnął się w
czoło, a James jakby nigdy nic, posyłał w powietrzu buziaki w
stronę Evans.
★★★
Dziękował Merlinowi za skończone
zajęcia, jedyne, o czym marzył to łóżko. A przed nimi była
jeszcze pełnia, liczył więc, że uda mu się odrobinę zdrzemnąć,
zanim pójdą do Wrzeszczącej Chaty.
— Remus
reagujesz na nas coraz lepiej, nie jesteśmy już tak poobijani, jak
za pierwszym razem.
— James,
powiedziałem nie.
— No,
ale co ci szkodzi.
— Nie
będę narażać was ani nikogo innego. A jak Hagrid będzie w lesie,
to co wtedy?
Potter przewrócił oczami. Peter
pozostał biernym słuchaczem, choć w duszy przytakiwał Lupinowi, a
Syriusz nie miał siły, ani ochoty, użerać się z upartym
Lunatykiem. Rozglądając się, spostrzegł cień, który przemykał
za nimi.
—
Zapomniałem podręcznika, idźcie, dogonię was.
Przyjaciele przytaknęli, przez chwilę
obserwował oddalającą się grupkę, a potem szybko się odwrócił,
ruszył za skrawkiem czarnej peleryny niknącej za winklem.
★★★
Gdy był pewny, że go nie dogoni,
zwolnił kroku. Odprężył się, jednak nie był usatysfakcjonowany,
znów nie dowiedział się, co to za tajemnicę skrywał Lupin.
— Nieładnie
jest podsłuchiwać.
Drgnął na dźwięk znienawidzonego
głosu.
— O
czym ty bredzisz, Black?
— Ne
udawaj niewiniątka Smarkerusie, widziałem, jak nas śledziłeś.
Prychnął.
— Jeśli
chcesz się dowiedzieć, przyjdź wieczorem pod Bijącą Wierzbę,
trzeba dźgnąć jej pień, żeby stała się nieszkodliwa. —
Widząc jawne zainteresowanie w oczach Ślizgona
kontynuował. — Bystry
jesteś, dasz sobie radę.
Odszedł zadowolony z siebie,
zostawiając osłupiałego Snapa. Może ten dzień nie będzie, aż
taki beznadziejny?
☆☆☆
I jak?
Świetne ^^ Zapraszam do mnie: http://smierc-bedzie-ostatnim-wrogiem.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJest na razie tylko prolog ale za niedługo pojawi się więcej :)
Notka jest wspaniała. Och Ros mogłaby się wsiąść za odrabianie prac domowych. W sumie to fajny pomysł z tą drużyną chelederek (nwm czy dobrze napisałam ale nie chce mi się sprawdzać ) i mam nadzieję że Ros uda się znaleźć jakieś chętnie dziewczyny. Oj Jamesa James James i po co żeś zdejmował tą peleryne niewidke. Wiem że chciałeś uraczyc Lily buziakiem na pożegnanie ale no mogles sie powstrzymać. Syriusz kurde po co żeś podpuszla Snape'a.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Gabriela Black
Super rozdział i zostałaś nominowana u mnie do LBA Gratuluje Ci
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Marcela
Hej, bardzo podobała mi się notka - James i Lily słodko razem wyglądają, zawsze :-) Z błędów: trzykrotnie powtórzenie blisko siebie zwrotu "żywić do siebie niechęć" i "Zdziwiony dla szczęśliwy szukający" :-) Pozdrawiam Lessiada
OdpowiedzUsuńŚwietnie :D Czytam Cię od dawna ale dopiero teraz komentuję, pozdrawiam! ^^ PS. Postacie opisujesz świetnie, ogólnie blog jest świetny.
OdpowiedzUsuńHej :D
OdpowiedzUsuńNominowałam cię do LBA. Szczegóły na moim blogu ----------> http://magia-czai-sie-wszedzie.blogspot.com/
Pozdrawiam
Mała Czarna ^^
Rogata!
OdpowiedzUsuńKurcze, to jest prześwietne!!! Majstersztyk!!! Cokolwiek to znaczy w oryginalnym języku!!! ;P
Znowu nie mogę się oderwać, jutro muszę wcześnie wstać, a jeszcze nic nie jest zrobione! Ja już przez cb szaleję. Ale za cenę tego opowiadania warto. :) Podałam ci mejla w komentarzu w poprzednim rozdziale, więc trochę się zdziwiłam, że jest nowy rozdział, bo na skrzynce pustka.:( Ale nie mam ci tego za złe, pewnie tylko zapomniałaś, a to się zdarza każdemu. :)
A rozdział cudny! Najbardziej mi się podobał znicz w rękawie i Syriusz na transmutacji. Co do Łapy, to choć wiem co się stanie z Severusem, nie potrafię się na niego (Syriusza) gniewać, pomimo tego, że Snape to wg mnie jedna z lepiej wykreowanych przez panią Rowling postaci. Filmowy też jest świetny. :)
Rozbrajający był fragment z Jamesem i śpiącą Lily. ,, Patrzyłeś jak się kąpałam!" Śmiałam się przez dobre pięć minut.
Co do błędów,o których wspominałaś, zauważyłam tylko jakieś drobne językowe, polegające głównie na powtórzeniach albo użycia złej formy gramatycznej, np.: coś w stylu ,,wróciło rozsądne myślenie". Ale to nic poważnego.
Choć wstawiłaś tą notkę dopiero wczoraj i wiem, że pewnie jeszcze nie zaczęłaś pisać kolejnej, nastąpił czas na moje standardowe pytanie. ;) Kiedy następny rozdział? :P
Uściski
Teoretyczna
:*
Witaj: )
UsuńCieszę się, że i ten rozdział (choć w mojej opinii jest dużo gorszy od poprzedniego) również Ci się spodobał: ) osobiście nie lubię Snape, jednak muszę przyznać Ci rację, jego postać jest jedną z ciekawszych zresztą gdzieś wyczytałam, że to ulubiona postać Rowling: )
Moje błędy, to już chyba znak firmowy: D
Jestem zdziwiona, bo meila z informacją o nowej notce wysłałam zaraz po wstawieniu: /wysłałam jeszcze raz wiadomość do Ciebie żeby sprawdzić czy dojdzie, daj znać, bo to dość dziwne chyba, że Internet znów mnie pokonał: (
Pozdrawiam i czekam na info!
Rogata
Nowa notka- nie mam pojęcia, dostałam od szefa do czytania "kolekcjonera skór " :):):)
Droga Rogata!
OdpowiedzUsuńMiałaś rację, wiadomość była, tylko że nie w odebranych, spamie czy tym podobnych, ale w tzw. wszystkich. Moja skrzynka w wersji na komórkę jest nie do ogarnięcia...
Czasem się zastanawiam, czy tylko ja w miarę normalnie reaguję na Snapa? Ludzie albo go nie lubią, albo robią z niego niewiadomo co. Oczywiście nie mam ci tego za złe, każdy może mieć swoje zdanie, no ale czy to nie ciekawe? :)
Pozdrowienia
Teoretyczna
PS. Miłej lektury. Może się zainspirujesz;)
Cieszę się, że jednak mój meil doszedł: ) już się bałam, iż przerosło mnie wysłanie : D mnie osobiście zrazil tym, że przelał cała niechęć i gorycz na Harry' ego, bo nie lubił Jamesa, a przecież syn nie musi powielać zachowań ojca. Poza tym był w sumie spoko: )
UsuńP.S. dziękuję: ) hmm inspiracja? Musiałabym uśmiercić któregoś z bohaterów w wyjątkowo okrutny sposób... nie wiem czy chcę: )
Pozdrawiam
jestem na tak �� i czekam na kolejny rozdział ��
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, tylko szkoda, że taki krótki
OdpowiedzUsuńScena z Lily i Jamesem - szczególnie jak go wyzywała od erotomanów :D. Generalnie dopiero niedawno trafiłam na twojego bloga, ale od pierwszych zdań zakochałam się w nim. Masz niesamowite pomysły i bardzo fajny styl.
OdpowiedzUsuńhttp://nocturne.blog.pl/
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDawno już nie czytałam blogów i trochę wyszłam z wprawy w komentowaniu, ale może jakoś podołam ;)
OdpowiedzUsuńTwój blog przypomina mi opowiadania, które czytałam, nooo... już wiele lat temu, jeszcze na Onecie. Szczerze powiedziawszy chyba już mi się z tego wyrosło, ale z tego, co obserwowałam przez dość długi czas mojego buszowania po FF, autorzy często dzięki takiemu pisaniu rozwijali się razem z treścią. Sama na pewno zaczynałam podobnie i choć w środowisku blogowym czuję się już babcią, wciąż raczkuję jeśli chodzi o pisanie.
Nie do końca jestem w stanie powiedzieć, o jaki typ pisania mi chodzi... taki... pochopny? Jakby mało dopracowany? Na pewno zrozumiesz, o co mi chodzi, kiedy z perspektywy czasu zajrzysz do starych rozdziałów i dostrzeżesz różnicę między tym, jak napisałaś je, a jak piszesz teraz. Zawsze widać postęp pisarski na przestrzeni rozdziałów.
Ciężko trochę mi oceniać, bo zapoznałam się tylko z najnowszym rozdziałem, ale myślę, że co nieco mogę na jego podstawie wywnioskować. Np. to, że mimo takiej pozornej banalności języka, potrafisz lekko i przyjemnie coś opisać. Więęęc, ćwiczćwiczćwicz, kiedy tylko masz czas, bo widzę tu zadatki na zdolniachę :D
Widać, że starasz się podkreślać charaktery bohaterów, a to bardzo dobrze, myślę, że na to powinno się kłaść największy nacisk podczas pisania. Widać, że Lily jest zdyscyplinowana, chłopcy to prawdziwi Huncwoci, a Ros buja gdzieś głową w obłokach i robi wszystko, tylko nie to, co powinna. Lubię takie postaci ;)
Jeśli mogę jeszcze poględzić, to na Twoim miejscu trochę ostrożniej planowałabym fabułę, np. osobiście kompletnie nie kupuję tego, że Jamesowi udało się oszukać zabezpieczenia i wejść do dormitoriów dziewcząt, skoro schodów strzegła stara jak Hogwart magia. Ale za to, wstyd się przyznać, jestem fanką trochę obrzydliwego poczucia humoru i zarechotałam zdrowo na wzmiankę o "zakładach, kto pierwszy puści pawia" :>
Wystrzegaj się też literówek, bo było ich tu całkiem sporo, ale, przyznaję bez bicia, jestem zbyt leniwa, żeby je wyłapać i wypisać :D
Weny i powodzenia życzę ;)
M.
Nie rozumiem czemu ten rozdział Ci nie przypadł do gustu :) Mnie jak najbardziej zadowolił , zwłaszcza , że niesamowicie się za Tobą stęskniłam :( Nie miałam czasu na czytanie , chociaż wiem , że to żadne wytłumaczenie ... Przechodząc do komentarza ;
OdpowiedzUsuńBardzo podobał mi się początek , Ciekawe jak przebiegnie rozmowa z Dumbledorem , to jak James wtargnął do pokoju Lily było przeurocze,przesłodkie,przegenialne i inne prze jakie świat wymyślił :D. Jestem ciekawa , jakby to wyglądało , jakby Lilka nie przyłapała Rogacza. I te wyzwiska ! Łauł :)
Nie chciałabym być na miejscu McGonagall :) Biedna starsza kobieta , która musi udawać taką sztywną przed takimi chłopakami <3 Naprawdę cudo <3 Ok , komentarz miał być krótki :) To do kolejnego rozdziału Rogatko <3
Lunatyk
Ps ... Czekaj , czekał xD zapomniałam o końcówce ... Severus ! Co łapa chce mu zrobić ? -,- podejrzane. I wreszcie Lil zdała sobie sprawę co się dzieje z Sevem. Myślałam , że Snape będzie o nią zabiegał , ,że się będzie starał. To nie fair. :c On się tak nie zachowuje :c ... Rozdział i tak cudo <3
Nigdy się nie przyczepiam do takich rzeczy ale następnym razem mnie " nie żywiły do siebie niechęci," albo "żywią do nich niechęć" xD. Przepraszam
~Lunatka <3
Droga Rogata,
OdpowiedzUsuńprzepraszamy, że dopiero teraz komentujemy, ale nie mogłyśmy niestety wcześniej.
Co do rozdziału to wiedziałyśmy, że będzie świetny zanim zaczęłyśmy go czytać i się nie zawiodłyśmy, bo był jeszcze lepszy!
James jest jakiś zdesperowany, że już zamiast spać, ogląda Lily w nocy. Na jej miejscu też byśmy się wściekły, to jest trochę chore :D I po co on ściągał tą pelerynę? Teraz jak zmienią zabezpieczenia, to sobie w ogóle jej nie poogląda :D
Mecz cudownie opisany, trzymał w napięciu, czułyśmy się jakbyśmy prawie siedziały razem z uczniami na trybunach.
I jeszcze Lunatyk... jak my kochamy to jego marudzenie. Kiedy on zrozumie, że dla chłopaków to jest świetna comiesięczna przygoda, a poza tym nie chcą żeby cierpiał sam. Czemu nie może tego zaakceptować?
Syriusz! Kretyn! Wiedziałyśmy, że w końcu to nastąpi, ale dalej dziwimy się dlaczego powiedział o Wierzbie Smarkowi... Eh... Boimy się tej akcji.
No cóż... pisz tak dalej, a my życzymy pomysłów.
Pozdrawiamy ciepło ~ Rogacz i Łapa
Pierwszy raz tak się spóźniłam. Przeczytałam już parę dni temu, ale wszyscy tak mnie ganiali, że nie miałam czasu skomentować. W sumie nawet czytałam na prędkości w autobusie (byłam ciekawa i stwierdziłam, że jak się zepnę to zdążę w parę minut, udało się!) ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem Lily, też bym się wkurzyła. Oczywiście miło jest zostać obudzonym przez pocałunek, ale wiesz... W sumie przy jej temperamencie to James i tak został łagodnie potraktowany. Mogła go potraktować jakąś klątwą, więc w sumie powinien być wdzięczny za jej łaskawość :D A jaki Syriusz będzie niepocieszony. Przez napływ czułości zmienią zabezpieczenia i łapa też sobie już nie poogląda ;)
Mecz był super, czytało się go z wielką przyjemnością. Ogólnie widać, że opisy przychodzą Ci z łatwością.
Jak ja żałuję, że ta cała akcja z bijącą wierzbą musi się wydarzyć. Eh, najchętniej zmieniłaby całą historię tak, aby Severus mógł żyć długo i szczęśliwie. Jakie to niesprawiedliwe, a przykładowo taka Umbridge, największa małpa na świecie, musiała przeżyć... Kurcze, znowu odbiegam od tematu... Musisz mi wybaczyć, gdzieś muszę wylać swoje żale :D
I Lupin też już się nie wygłupia, dobrze wie, że chłopaków nie przekona, więc może oszczędzić sobie zachodu i odpuścić. Ale z drugiej strony to urocze i oczywiście pokazuje, że jest o wiele odpowiedzialniejszy od tej dwójki łosi (to oczywiście tak pieszczotliwie)
I wybacz mi Rogata, że tak długo zwlekałam, ale ostatnio nie mam pojęcia za co się zabrać, czas to mi chyba zwyczajnie ucieka
. Buziaki i do kolejnych rozdziałów :*
Cudownie piszesz, widać, że masz dużo dobrych pomysłów. Uwielbiam twoj blog! Czekam na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńHej !
OdpowiedzUsuńChciałam przeprosić że nie pisałam pod każdym postem jak prosiłaś
ale dzisiaj zaczęłam czytać więc stwierdziłam że to bez sensu
masz bardzo fajny blog
Życzę weny ;)
Rozdział jest wspaniały, zresztą jak każdy. Przepraszam, że komentuje dopiero teraz, ale wcześniej nie miałam niestety czasu :/ Ten komentarz będzie pewnie bardzo chaotyczny, wiec przepraszam. Tekst Łapy na lekcji Transmutacji pobił dla mnie wszystko. Śmiałam się jak jakiś nienormalna. Tylko Syriusz mógł powiedzieć coś równie głupiego i pogorszyć swoją i tak beznadziejną sytuacje, więc gratulacje dla tego pana :D Relacja Rogacz tez zwala z nóg :P Ten to chyba nawet nie wie co się stało, bo jak gdyby nigdy nic posyła buziaka do Evans :3 Oj, przy pełni będzie się działo. Tu jednak Syriusz wykazał się ogromną głupotą, ale cóż i tak go kocham i tego nic chyba nie zmieni. Juz się nie mogę doczekać aż Snape wreszcie nazwie Lily szlamą i usunie się z drogi. Mam go po prostu dosyć i cieszę się w sercu, że to już niedługo się stanie ^^ Wspaniałe opisałaś mecz i to co czuli ludzie podczas niego *.* Lily podoba się Quidditch po woli, ale jednak zaczyna się do niego przekonywać. Transparent Huncwotów przebił wszelkie inne :D Ci to maja pomysły. Zakład Jamesa podczas imprezy w pokoju wspólnym był fantastyczny. " Kto pierwszy puści pawia " padłam :'D Oh James, i po co zrzucałeś z siebie niewidkę, no po co tylko dostałeś opierdziel od Rudej :P No i przy okazji straciłeś swoją ukochaną pelerynę :( Oh Rose, weź się do pracy dziewczyno :D
OdpowiedzUsuńRozdział jest idealny i czekam na kolejny :))
Pozdrawiam Panienka Livvi :>
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDroga Rogato!
OdpowiedzUsuńRosario jest coraz bardziej zamyślona. Nie odrabia lekcji. Trochę mnie zdziwiło ze zbierała grupę chelinderek. Ale mniejsza. Dobrze ze ma takie przyjaciółki jak Lily i Alicja .
Potter nie ma skrupułów . Pewnie można wejść do dormitorium dziewczyn i wpatrywać się w śpiącą Lily, a potem próbować ją pocałować. Dobrze ze Lily zareagowała i doniesie na ten incydent Dumbeldorowi. Lily juz ma tyle osób do zabicia ze nie nadąża.
Syriusz z irytowany warkoczami Ros. Albertnini to naprawdę niezła kibicka. Fajnie ze Evans zaczyna coraz bardziej lubić Quiditcha. Mam nadzieje ze jej przyjaźń z Severusem niedługo się skończy.
Gryffindor wygrał!
Rozwaliły mnie teksty Syriusza i McGonagall.
Taa, jak jemu brakowało jej lekcji to ja jestem królowa Anglii.
Ooooo. Snape śledzi huncwotów. Jego nowy cel życiowy.
Pozdrawiam i zapraszam do mnie:
http://lost-in-dreamsss.blogspot.com/?m=1
Astoria
Kurcze! James był tak blisko a jednak tak daleko. Kiedy będzie mój upragniony buziak?! Poczekam, jestem cierpliwa osobą. Dobra! Rozdział cudowny, ale skrzat leci dalej! A Ty wbij sobie do głowy, żeby informować mnie o nowych rozdziałach! To rozkaz!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, puck
Łapa ty idioto!
OdpowiedzUsuńMam dość sformułowania "prywatnie (nie) żywić niechęci" na najbliższy rok :P
OdpowiedzUsuńPoza tym, rzecz jasna, świetnie - złapanie znicza w rękaw? Tego jeszcze nie było! No i twarz mnie już boli od uśmiechu, a to całkiem niezły wyznacznik udanej opowieści ;)
Zawsze śmieję się w głos czytając twoje wypociny :')))))
OdpowiedzUsuńA najgorzej jest gdy czytam ukryta w nocy i nie mogę się roześmiać, bo rodzice zauważyliby, że jeszcze nie śpię XDDDDDDD
Nie będę się rozwodzić niepotrzebnie, jestem cholernie uzależniona od czytania tego...
OdpowiedzUsuń