Nie zapomniałam:)
☆☆☆
Weszły do dużego pomieszczenia i
rozejrzały się z ciekawością, wyglądem przypominało mugolskie
centrum handlowe, w którym były kiedyś. Huncwoci z
zainteresowaniem podziwiali samo otwierające się drzwi,
podchodzili, a one się rozsuwały, aby po chwili zacząć się
zamykać. Remus podszedł bliżej i zaczął macać aluminiową
obudowę z kujonowatym wyrazem twarzy. Syriusz wskakiwał między
drzwi, aby w ostatniej chwili uciekać, miał wiele radochy z takiej
zabawy, odwrócił wzrok na Jamesa, który przyglądał się dużej
lalce, ładnie ubranej. Wrzask Blacka rozniósł się po całej hali,
cała siódemka odwróciła się i z politowaniem przyglądała, jak
Syriusz rozmasowuje tyłek, który przycięły mu drzwi.
— Jaka
cudna! — zauważyła
Rosario i podbiegła do sukienki z ekspozycji.
— Daruj
sobie, nie mamy czasu na pierdoły. De mówił, że to gdzieś
tutaj.
— Pierwsze
stoisko na lewo —
podpowiedział Peter.
Weszli po cichu. Przy biurku siedziała
wiśniowo włosa dziewczyna, zaabsorbowana dziwnym, małym, mugolskim
urządzeniem. Jej palce szybko śmigały po literkach.
— To
chyba nie tu, szukamy blondynki —
zauważył James.
— Przecież
się przefarbowała —
odparła Lily.
— Po
co? — zapytał
zdziwiony.
Evans wzruszyła ramionami.
— To
baba, kto je tam zrozumie —
wytłumaczył, jak zawsze uczynny, Syriusz.
Na te słowa cała czwórka dziewcząt
prychnęła.
— Chodźmy
bliżej.
Podeszli i zajrzeli jej przez ramię.
— Co?!
—
Krzyk Alicji prawie dorównał temu Blacka sprzed chwili.
— A
co wy ty robicie?! —
spytałam zdziwiona, widząc całą ósemkę.
— Czyli
jednak to Rogata! —
Ucieszyła
się Rosario.
— Patrzymy
jak ci idzie nowy rozdział, musieliśmy się AŻ tu pofatygować —
wytłumaczył z pretensją w głosie Syriusz.
— Jak
mogłaś mi to zrobić?! —
Alicja
dramatyzowała.
Westchnęłam z rezygnacją, ale po
chwili się uśmiechnęłam.
— Mogę
to przymierzyć?
Usłyszałam głos Rosario, który
dochodził gdzieś z trzeciego rzędu wieszaków, jednak nie zdążyłam
odpowiedzieć, bo Ros dodała:
— I
to, i to, i to!
Po chwili Albertini wyszła z naręczem
rzeczy, który prawie w całości ją zasłaniały.
— Nie
krępuj się —
odparłam.
Pisnęła i pobiegła do przymierzalni.
— Bones
nie dramatyzuj. —
Black odepchnął od laptopa mamroczącą pod
nosem przekleństwa Alicję. —
CO?!
— Nie
dramatyzuj, Black. —
Przedrzeźniałam
go.
— Patrz
Rogaczu jak dostać się do dormitoriów dziewczyn!
— Nie
mogłaś tego dodać kilkanaście rozdziałów wcześniej? —
zawołał z wyrzutem okularnik.
— Straszne.
Nie możesz nam tego zrobić! Przecież wtedy ja się od niego nie
opędzę! — zaczęła
histeryzować Lily i biegać w kółko po sklepie.
— Przecież
tych chcesz, żebym cię odwiedzał, do dziś mam w pamięci twoją
piżamkę.
— Widzisz!
To wszystko twoja wina! Twoja i twojej chorej wyobraźni! Przez
ciebie ten pacan oglądał mnie nago!
„OOOOOOOOOOOOOO” rozniosły się po całym pomieszczeniu
głosy pozostałych.
— Hola,
hola! Chwileczkę, kiedy jak oglądałem Evans nago?! Nie pamiętam
tego! — zbulwersował
się James i spojrzał na mnie z wyczekiwaniem oraz wyrzutem.
— Nie
przypominam sobie takiej sytuacji —
odparłam śmiertelnie poważnie i spojrzałam na
Rudą, a po mnie reszta.
— Chodzi
mi o tę sytuację w wannie.
— Oj,
Evans — zaczął
James tym swoim uroczym głosem —
wtedy w łazience na pewno nie byłaś goła,
uwierz mi, zapamiętałbym. —
Podszedł do Lily, nachylił się i zaczął bawić
się kosmkiem jej włosów. —
Jednak nie miałbym nic przeciwko, aby pojawiła
się scenka, w której jesteś naga. —
dokończył
i pochylił się nad dziewczyna.
— Rogata!
Wpatrywałam się w nich. Lubiłam tę
dwójkę w romantycznych sytuacjach. Jednak Evans była odmiennego
zdania.
— Rogata!
— Coraz
bardziej paniczny głos Rudej przywołał mnie do porządku.
— James,
odpuść jej.
— Się
robi szefowo —
zasalutował —
dopadnę
cię w jakimś składziku na miotły —
szepnął jej jeszcze na ucho.
— Rogata!
— Przecież
tak napisała. —
Zaprotestował
i wskazał na mnie z głupim uśmiechem.
Evans podbiegła do laptopa i zaczęła
czytać.
- Macie tu jakiś barek? Czy coś?Usłyszałam pytanie Petera.
— Tam
po lewej. Weź na mój koszt.
— Dzięki,
chcecie coś?
Zaprzeczyliśmy, a zadowolony Pettigrew
wyszedł w poszukiwaniu słodyczy.
— Jak
wyglądam?
Rosario wyszła w obcisłej,
dopasowanej sukience, która eksponowała jej biust, a długość nóg
podkreślała, a nawet optycznie wydłużała.
— Brałbym.
— Jesteś
obleśny, Łapo —
odparła zniesmaczona i skryła się za kotarą.
— To,
co tu robisz, mała? —
Skierował
swoje pytanie do mnie.
— Pracuję,
a w wolnych chwilach wymyślam rozdziały.
—
Fascynujące —
odparł i już zauważyłam, że stracił mną
zainteresowanie i się nudzi. —
Ala! Jak tam twój siostrzeniec?
— Odwal
się, Black.
Zarechotał złośliwie.
— A
może już wrócicie do mojej wyobraźni? —
zasugerowałam.
— Dobry
pomysł. — Poparł
mnie Remus.
— Nie
ma mowy! Mierzę!
Usłyszeliśmy głos Rosario z
przymierzalni.
— Oszust,
tu nic takiego nie ma! —
Lily zaatakowała szczerzącego się Jamesa.
— Co
was tu sprowadza, moi mili? —
spytałam, chcąc odwrócić ich uwagę od
dogryzania sobie, tudzież próby uszkodzenia Pottera.
— Mamy
rok! — zapiszczała
Rosario, wychodząc już w swoich ciuchach.
— Rok?
—
Opowiadanie ma rok —
wytłumaczył Remus.
— Dziwne,
skrzaty nie dają jedzenia tylko ludzie i trzeba brać to, co jest,
a nie to, co się chce —
marudził Peter, który przywędrował z
talerzykiem łakoci.
— Mugole
— podsumował
Syriusz, jakby ta nazwa mówiła wszystko.
— Ej!
Ja jestem mugolką!
— Nie
dramatyzuj, Rogata. —
Pokazał
mi język.
—
Chcieliśmy ci złożyć życzenia —
powiedział jak zwykle konkretny Lupin.
— Przede
wszystkim weny —
zaczęła Lily.
— Dlaczego
to ty masz składać życzenia! Może ja bym chciała? —
spytała Bones.
— Ja
chcę! Ja chcę!—
Desperacko zaczęła krzyczeć Rosario i biec w
moja stronę z przeciwległego kąta pomieszczenia, niestety
potknęła się o swoje niezawiązane sznurówki i wyrżnęła jak
długa. — Nic
mi nie jest.
Roześmialiśmy się.
— Życzymy
ci weny — powtórzyła
jak mantrę Lily.
— Pomysłów
— dorzucił
Remus
— Dużo
mnie. — A
jakże by Syriusz
— Żebyś
mnie nie pomijała —
bąknął Peter.
— Żeby
Evans w końcu się ze mną umówiła. —
Chyba
nie muszę mówić kto.
— Żebyś
go ode mnie odczepiła! —
Evans wskazała na rozczochrańca.
— Żebyś
w końcu wyjaśniła to całe zamieszanie z moim ojcem —
dorzuciła Ros, która zebrała się z podłogi.
— No
zdrowia, szczęścia i pomyślności. —
Zakończyła
Alicja.
— To
są urodziny bloga, a nie jej, Bones. —
Zironizował
Syriusz.
Popatrzyłam na nich wszystkich,
nonszalancko rozpartego na krzesełku Syriusza, który siedział z
miną „nudno tu” i robił głupie miny do Alicji, Remusa
życzliwie się uśmiechającego, ale widać było, że wolałby
wrócić do Hogwartu, Petera zajadającego ciasto, naburmuszoną
Alicję, James i Lily, którzy się o coś wykłócali i Rosario
biegającą między wieszakami z miną maniaka.
— Kocham
was, wiecie? — Wyrwało
mi się,
Syriusz przewrócił oczami i mruknął
coś, co brzmiało jak: Się wie.
— Nas
się nie da, nie kochać, nie Rogata? —
spytał
Rogacz.
Roześmiałam się, po chwili byłam
sama.
Minął rok! ROK! 365 dni, w ciągu
nich powstał prolog i 32 rozdziały, były one lepsze i gorsze,
dłuższe i krótsze, zabawne, kłótliwe, pokazujące przyjaźni i
miłość, ale najważniejsze, że znalazły się osoby, którym się
spodobały.
Długo się wahałam czy założyć
bloga, czasem już byłam gotowa wcisnąć: „załóż”, ale
tchórzyłam. Jednak moje myśli wciąż krążyły wokół
Huncwotów, a pomysły rozsadzały mi głowę. Tak powstał prolog,
chyba to jego napisanie spowodowało, że to, co przeciągałam od
stycznia, stało się dokładnie 4 marca, założyłam „Huncwota”.
Kompletnie zielona skleciłam jako taki szablon (wiem, do dziś nie
jest on imponujący:D) i dodałam pierwszy wpis. W napięciu czekałam
na jakąkolwiek opinię, która się nie pojawiała, mimo że
powiększała się statystyka odwiedzin. Plułam sobie w brodę, że
„porwałam się z motyką na słońce”, bo jest milion lepszych
blogów i nikt nie będzie czytał moich wypocin, a potem stał się
cud i ukazał się pierwszy komentarz, a za nim kolejne. Dziś pod
notkami wyraża opinię coraz więcej osób. „Huncwot” istnieje
tylko i wyłącznie dzięki Wam, bo Wasze opinie motywują mnie do
pisania:) OGROMNIE DZIĘKUJĘ!
A teraz obiecany rozdział:)
☆☆☆
Usłyszeli krzyki. Oderwał się od
jej ust i nim zdążył się obrócić, został brutalnie odciągnięty
od dziewczyny. Poczuł uderzenie i pulsujący ból z prawej strony
twarzy. Oko momentalnie zaszło łzami, a wielki siniak przyozdobił
jego twarz. Rozejrzał się i zobaczył rozwścieczonego Pottera z
zaciśniętymi pięściami, a za nim blondynkę, która uspakajała
łkającą Dorcas.
— Dorcas,
powiedz im, że to nie tak jak myślą —
zażądał.
Albertini zmierzyła go pogardliwym
wzrokiem.
— Daruj
sobie — odparła.
— Idziemy
do dyrektora.
— Odwal
się, Potter. Nigdzie nie idę!
— Chcę
do dormitorium — wyszeptała
Dorcas.
—
Już idziemy, mała. — Rosario
pogłaskała ją po głowie i zaczęła prowadzić w stronę Wieży
Gryffindoru.
—
Nie myśl sobie, że ujdzie Ci to na sucho.
—
Nikt wam nie uwierzy — stwierdził
pewnym siebie głosem, chwycił torbę i odszedł w drugą stronę.
James pozbierawszy
podręczniki kuzynki, pobiegł za dziewczynami.
— Znajdź
Lily, niech przyjdzie do dormitorium —
rozkazała Ros.
—
Nie przyjdzie ze mną — odparł
z żalem w głosie.
—
Powiedz, że chodzi o Dor.
Pokiwał głową i
wyciągnął mapę. Chwilę studiował ją z uwagą i znalazł kropkę
oznaczoną – Lily Evans, na piątym piętrze. Odszedł szybkim
krokiem.
★★★
Kiedy tylko
usłyszała, że Dorcas jej potrzebuje, natychmiast rzuciła się
biegiem w stronę Pokoju Wspólnego. Przebiegła jak burza przez
pomieszczenie i wparowała do pokoju. Rosario i Alicja próbowały
uspokoić łkająca przyjaciółkę, na próżno.
—
No już, już. Co się stało? —
spytała i objęła Dor.
—
Ten dupek, Lorens ją prześladuje. W dodatku próbował ją
zgwałcić w jej urodziny — wytłumaczyła
Alicja.
—
Co?! To prawda? — zwróciła
się do Meadowes.
Ta w odpowiedzi
nieśmiało pokiwała głową.
—
Czemu nam nic nie powiedziałaś?
—
Wstydziłam się, w dodatku mówił, że to moja wina —
wytłumaczyła i znów zaniosła się płaczem.
Evans zagryzła
wargę i rozejrzała się po bezradnych przyjaciółkach. Nie mogła
uwierzyć, iż nic nie zauważyła. Meadowes musiała się borykać z
tym problemem sama, dziękowała tylko Merlinowi, że nie doszło do
czegoś więcej. Poderwała się ogarnięta nagłą myślą i szybkim
krokiem opuściła dormitorium.
★★★
Syriusz, Remus i
Peter nie mogli uwierzyć, że Puchon okazał się takim zerem. James
opowiedział im, co wydarzyło się w korytarzu i teraz, każdy z
nich miał ochotę dopiec mu do żywego. Black zamyślił się i
przypomniał sytuację sprzed kilku tygodni. Wiedział już, dlaczego
Dorcas tak zareagowała na jego dotyk. Bała się, po prostu bała
się, że i on ją skrzywdzi. Zapragnął z całej siły przylać
temu gnojkowi, wyciągnął mapę, jego uwagę przykuła jednak
szybko przemieszczająca się osoba.
—
Huragan Evans, nadciąga — oznajmił.
Po chwili do
pokoju wparowała wyżej wymieniona dziewczyna. Minę miała zaciętą,
a jej oczy ciskały gromami, przez myśl James przemknęło, że taka
wojownicza jest niezwykle pociągająca.
—
Macie mu zniszczyć życie — zaczęła
jadowitym, lodowatym głosem. — Ma bać
się wyjść z dormitorium. Ma wiedzieć, że to zemsta za Dor. Nie
odpuszczajcie, dopóki nie przyjdzie na kolanach błagać, żeby mu
wybaczyła — wycedziła.
—
A jeśli... — zaczął Peter.
—
A jeśli poskarży się na was, to wybronię was od każdego
szlabanu. Albo będę was pilnować, żebyście nie musieli nic robić
— obiecała.
—
Załatwione — odparł Syriusz.
Wyszła,
zostawiając Huncwotów pod niemałym wrażeniem.
—
W takich chwilach jak ta, to się jej boję —
przyznał Pettigrew.
—
Ja też Glizgdku, ja też — mruknął
James.
★★★
Włosy wpadały
jej do oczu i przeszkadzały w pracy, co i rusz zakładała je za
ucho, notując w pamięci, aby przy najbliższym wyjściu do wioski
udać się do fryzjera. Z drugiej strony wydawało jej się, że
dłuższe włosy dodają uroku i podkreślają urodę. Dotknęła
pasemka i przyjrzała mu się z zainteresowaniem. Przerzuciła kilka
kartek szkicownika, zaczęła szybko kreślić swoją podobiznę, z
krótkimi włosami. Powiał chłodniejszy wietrzyk, opatuliła się
szczelniej płaszczem, ale nie zaprzestała rysowania. Spojrzała
krytycznym wzrokiem na swoje dzieło, pokręciła głową i zaczęła
szybko przedłużać włosy do ramion, mrucząc przy tym pod nosem.
Długość była idealna, jednak chciała coś zmienić, miał proste
włosy w odcieniu mlecznej czekolady. Postanowiła, że po powrocie
do dormitorium przejrzy „Magiczną nastolatkę”, tam na pewno
znajdzie jakąś godną uwagi poradę. Wyrwała kartkę, złożyła
ją na kilka części i wepchnęła do kieszeni. Miała zamiar udać
się do szkoły, gdy sowa usiadła na jej ramieniu. Odczepiwszy od
jej nóżki list, spojrzała na adresata. Ładnym, starannym, niemal
kaligraficznym pismem było zanotowane jej imię i nazwisko. Na
twarzy pojawił się ogromny uśmiech, wszędzie poznałaby pismo
swojej najstarszej siostry. Odesłała uszatkę do szkolnej sowiarni
i rozerwała kopertę, przebiegła wzrokiem kilka pierwszych zdań
listu i pisnęła z radości, pobiegła podzielić się nowiną z
przyjaciółkami.
Przemknęła jak
strzała przez szkolne korytarze, przepraszając w pośpiechu
rozeźlonego Filcha. Przestępując z nogi na nogę, z
niecierpliwości czekała, aż Gruba Dama otworzy przejście. Wpadła
na schody prowadzące do dormitoriów dziewcząt i przeraźliwie
tupiąc obcasami udała się do swojego pokoju. Zamaszystym ruchem
otworzyła drzwi, piszcząc, rzuciła się na szyję, każdej z
przyjaciółek.
—
Stało się coś? — zapytała
Lily.
—
Zostałam ciocią! Lizzy urodziła! —
wytłumaczyła głosem pełnym ekscytacji.
—
Pogratuluj jej od nas — powiedziała
Dorcas, a reszta dziewcząt gorliwie pokiwała głowami.
—
Słuchajcie! — Alicja
wyciągnęła list i zaczęła czytać na głos.
Kochana
Alu,
Mam
nadzieję, że u Ciebie wszystko w porządku. Chciałam podzielić
się z Tobą radosną nowiną. Wczoraj, czyli dokładnie dwudziestego
drugiego marca 1976 roku o godzinie 18.45 przyszedł na świat Twój
siostrzeniec! Nawet nie wyobrażasz sobie, jaka jestem szczęśliwa!
Mama zakochała się we wnuku, mam nadzieję, że ojciec też go
zaakceptuje. Chcę Cię poprosić, żebyś została chrzestną
Franka...
W tym momencie
Bones przerwała i zamrugała kilkakrotnie oczami, co chwila je
przecierając i czytając zdanie enty raz. Z jej twarzy zniknął
uśmiech, a zastąpił grymas.
Dziewczyny widząc
jej reakcję, zaśmiały się cicho.
—
Jak można tak skrzywdzić dziecko? —
spytała.
—
Przecież to bardzo ładne imię.
—
Akurat — prychnęła. —
Mój syn będzie miał lepsze.
—
Na przykład jakie? — dopytywała
się Ros.
Alicja zamyśliła
się.
—
Neville.
—
Jak Chamberlain?
—
Raczej jak Marriner — odparła,
wyobrażając sobie swojego syna, jako wirtuoza muzyki.
★★★
Popatrzył, jak
szatynka czyta list, a potem biegnie rozpromieniona w stronę zamku.
Uśmiechnął się, bo to znaczyło, że otrzymała pozytywne wieści.
Spostrzegł, że coś zgubiła, sprężystym krokiem znalazł się
przy kartce i podniósł ją. Przez chwilę przyglądał się z
zaciekawieniem, ale i widocznym wahaniem, nie chciał być wścibski.
Przecież mogło to być coś osobistego. Wrodzona ciekawość
zwyciężyła, rozwinął zgubę dziewczyny i uśmiechnął się
prawie tak samo szeroko, jak przed chwilą właścicielka ów kawałka
pergaminu. Oczy Franka biegały po rysunku, starając się wchłonąć
każdy, nawet najdrobniejszy szczegół. Szkic idealnie oddawał
urodę dziewczyny. Nacieszył się jeszcze widokiem i schował,
prawie z czcią, świstek do swojej torby.
★★★
Colin Lorens nie
miał łatwego żywota w Hogwarcie. Co prawda Dorcas nie poszła do
dyrektora, jednak gdyby miał wybierać między karą od
Dumbledore`a, a zemstą Huncwotów, bez wahania wybrałby to
pierwsze. Na początku niewinne żarty nie robiły na nim wrażenia,
a to się potknął, a to torba mu się rozerwała, eliksir
wybuchnął. Tłumaczył sobie, że to nic takiego i mu się wydaje.
Problemy zaczęły się kilka dni temu. Zniknęły wszystkiego jego
prace domowe, nad którymi siedział cały weekend, przez co zarobił
kilka szlabanów oraz dodatkowych esejów. Ponadto obudził się w
łóżku na środku jeziora, zniknęła cała jego garderoba,
codziennie zatruwał się jedzeniem z posiłków, a pilnował, żeby
jeść to, co osoby siedzące najbliżej niego, wypadły mu zęby,
wyłysiał. Wszystkie dziewczyny w szkole się z niego jawnie
wyśmiewały, a on nie miał pojęcia dlaczego, nie wiedział, że to
za sprawką Alicji rozniosła się plotka, o niezbyt wielkim
rozmiarze jego przyrodzenia. Ugryzła go bahanka na ONMS i wiele,
wiele innych sytuacji. Po głowie coraz częściej chodziła mu myśl,
że powinien przeprosić Meadowes.
Po raz kolejny
dostał szlaban od Filcha za rozrzucanie łajnobomb, z którymi
oczywiście nie miał nic wspólnego, jednak woźnemu, wielce
zadowolonemu ze złapania rozrabiaki, nie dało się nic wytłumaczyć.
Zarzucił torbę i udał się na obiad.
★★★
—
Możemy
porozmawiać?
—
Nie
macie o czym! —
Alicja
zmierzyła blondyna spojrzeniem.
—
Jeśli
Lily i Syriusz ze mną pójdą —
odparła
cicho.
—
Jak
sobie życzysz.
Całą
czwórką wyszli z Wielkiej Sali, kiedy znaleźli się w pustej
klasie, Evans posłała mu ponaglające spojrzenie.
Odchrząknął
i zaczął mówić.
—
Chciałem
cię przeprosić za wszystko, za to, że zachowałem się jak idiota,
ale sama rozumiesz, jesteś taka śliczna, sprowokowałaś mnie!
Black
błyskawicznie znalazł się przy Colinie i wymierzył mu cios,
chłopak upadł na podłogę.
—
Masz
się już do niej więcej nie zbliżać! —
warknęła
Lily i wyprowadziła z klasy Dorcas w oczach, której gromadziły
się łzy.
Podniósł
ręce w obronnym geście.
—
Zbliż
się do niej na cal, odezwij słowem, a będziesz błagać dyrektora,
żeby cię wyrzucił —
wycedził
Syriusz. Zmierzył go pogardliwym spojrzeniem i wyszedł, niechcący
nadeptując
mu z całej siły na rękę.
★★★
Przemierzała
korytarze szybkim krokiem, o ile dobrze pamiętała, Severus powinien
być w ich klasie. Kiedy dotarła do lochów i otworzyła po cichu
drzwi zobaczyła zgarbionego Ślizgona nad kociołkiem. Bezszelestnie
podeszła i zajrzała mu przez ramię, zobaczyła dziwną książkę
i eliksir, którego nie była w stanie rozpoznać. Bardzo ją to
strapiło, gdyż przeczytała wszystkie książki z biblioteki o
wywarach i była w stanie określić oraz uwarzyć wszystkie
obowiązkowe. Zawróciła do drzwi i mocno nimi trzasnęła. Snape
poderwał się i odwrócił w obawie, delikatnie odetchnął, widząc
dziewczynę o płomiennych włosach.
—
Co
robisz?
—
Ćwiczę.
—
Doskonale
wiem, że to nie eliksir obowiązkowy.
—
Eksperymentuję.
Dziewczynie
oczy zaświeciły się na te słowa, od razu zasypała przyjaciela
milionem pytań, na niektóre z nich odpowiadając sobie samej,
śmiała się perliście. Severus patrzył na to pobłażliwie,
jednak był odrobinę zirytowany. Niewiele brakowało, a odkryłby
coś nowego, coś, z czego mógłby być dumny i wtedy zjawiła się
Lily, a cała koncepcja wyparowała. Przyglądał się, jak z zapałem
studiuje jego zapiski i marszczy przy tym czoło. Wzięła jego pióro
i dopisała klika wskazówek oraz własnych pomysłów, oddała mu.
Szybko przestudiował tekst i spojrzał na nią zaskoczony.
—
Myślisz?
—
Uważam,
że to idealna podstawa do eliksiru tojadowego.
—
Tylko
Belby potrafi go uwarzyć.
—
Możemy
spróbować.
Snape
pokiwał głową w zamyśleniu. Na takie rozwiązanie nie wpadł,
jego eliksir miał być czarnoksięski, bardziej miał szkodzić niż
pomagać. Dokładnie nie wiedział, co może osiągnąć, ale nie
chciał mówić rudowłosej, że to zupełnie odbiega od jego
zamysłu. Z drugiej strony zafrasowało go, dlaczego dziewczynie
nagle to przyszło do głowy. Eliksir dla wilkołaków? Chyba że...
—
Możemy
spróbować —
przytaknął.
Evans
rozpromieniła się i uściskała najmocniej, jak mogła przyjaciela.
Rozpaliła się w niej nadzieja na pomoc Remusowi.
★★★
Nerwowo
rozglądał się na boki, przemierzając korytarze zamku, nie
obowiązywała jeszcze cisza nocna, ale nie miał ochoty na spotkanie
ze Ślizgonami. W duszy zganił się za swoją głupotę, mógł
poprosić, którego z chłopaków, żeby poszedł z nim. Szybko
odgonił tę myśl. Za rok będzie pełnoletnim mężczyzną, nie
może całe życie bać się swojego cienia. Policzył do dziesięciu
i wziął się w garść, dotarł do hogwarckiej kuchni.
Bezsprzecznie, gdyby ktoś zapytał o jego ulubione miejsce,
wskazałby właśnie ją. Panował tu ogromny harmider, mnóstwo
domowych skrzatów uwijało się jak w ukropie, aby wyżywić uczniów
szkoły. Dawno zauważył, że podzielone są na grupy, a każda z
nich odpowiedzialna była za coś innego: mięsa, pieczywo, wędliny,
świeże soki, ciasta, zupy i wiele innych składników, którymi
zajadali się każdego dnia. Kiedy wszedł, właśnie trwało
czyszczenie pieców po chlebie, gdyż pieczywo wypiekali sami, przez
co było zawsze świeże i chrupiące. Kiedy tylko skrzypnął obraz,
zwrócił uwagę kilku zwierzątek. Natychmiast podbiegły do niego
przekrzykując się jeden przez drugiego.
—
Pan
Peter, w czym możemy pomóc?
—
Garbusku,
potrzebuję kawałek szarlotki, kremówkę i odrobinę cista
marchewkowego, a dla mnie jak zwykle tartę wiśniową.
Skrzat
usłużnie dygnął i odbiegł wraz z innymi przygotowywać
zamówienie. Obładowany słodkościami zaczął wracać do wieży
Gryfonów.
★★★
Alarm
rozbrzmiewał raz po raz, czym zaczął
doprowadzać do szału całą wieżę Gryfonów. Lily, która
próbowała skończyć wyjątkowo trudny esej na zielarstwo, nie
mogła się skupić. Rozejrzała się po pokoju. Alicja coś
rysowała, więc było wiadomo, że jest w swoim magicznym świecie i
nic jej nie przeszkadza, Rosario nie było, a Dorcas się kąpała.
Odłożyła pergamin i pióro, przypięła odznakę prefekta do
bluzki i wyszła zobaczyć, co się dzieje.
—
Możesz
sobie darować. —
Zatrzymała
ją Kimberly.
—
Dlaczego?
—
Dostali
szlaban już od każdego perfekta, poza tobą i Lupinem, a i tak nie
odpuścili.
Lily
podziękowała za informacje, mimo wszystko postanowiła spróbować.
★★★
Siedział
na kanapie, ciepło wydobywające się z kominka otulało go i
przyjemnie rozgrzewało, w prawym ręku dzierżył piórko, które
dostał od przyjaciół na urodziny, a w lewym co chwila wkładał
kawałek ciasta do ust, delektując się jego smakiem. Z ogromną
przyjemnością kończył pisać zadane prace. Poczuł się
obserwowany a cień, który padł na jego pergamin, słusznie
potwierdził, iż ktoś nad nim stoi. Podniósł wzrok i zobaczył
rudowłosą, której usta bardzo szybko się poruszały, a ręce żywo
gestykulowały. Uciszył ją gestem dłoni i wyjął zatyczki z
uszów.
—
Mówiłaś
coś?
—
Lupin!
Produkuję się od dziesięciu minut! Czemu ich nie powstrzymałeś?!
—
Jak
to mówią: jak nie możesz kogoś pokonać, to się do niego
przyłącz.
Lily
opadła załamana na miejsce obok prefekta, poczęstowała się
ciastem marchewkowym i zrezygnowanym głosem zapytała:
—
A
tak w ogóle to, co oni usiłują?
— Chcą
odkryć, jakie zaklęcie unieszkodliwia schody.
— Myślałam,
że już dawno to wiedzą.
— Do
tej pory albo jeden lewitował drugiego, albo wlatywali na miotle.
Chcą udoskonalić te umiejętności — odparł
i zagryzł swoją wypowiedź kawałkiem ciasta.
Peter siedział koło schodów po
turecku i studiował książkę do zaklęć, Syriusz i James rzucali
wszelkie znane im zaklęcia oraz te, które podpowiadał im
Pettigrew. Po czym na zmianę wchodzili i sprawdzali, czy alarm się
włączy, jak do tej pory ich starania spełzły na niczym.
— A
może tak. — Zamyślił się Remus.
Podszedł do przyjaciół, machnął różdżką i wyszeptał
Silencio, a następnie
wykonał następny zawiły ruch i zamroził schody. —
Próbuj.
Potter wszedł
powoli, z każdym krokiem był coraz bardziej pewny, że się udało.
Gdy James dotarł na szczyt, nie powodując przy tym żadnego hałasu,
cała trójka wydała okrzyk radości. Rogacz zgrabnie zjechał po
poręczy i z wielkim uśmiechem zaczął wychwalać Lupina.
—
Stworzyliście potwora — oznajmiła
Lily, wskazując na Remusa i z obrażoną miną weszła na górę.
Huncwoci roześmiali się serdecznie.
☆☆☆
Mam prośbę czy możecie, oczywiście
kto chce, zostawić pod tą notką adresy swoich blogów:)
Dziękuję za wszelkie opinie:)
Droga Rogato!
OdpowiedzUsuńRodział genialny. Dzisiaj co pół godziny w chodziłam na twojego bloga i sprawdzałam czy dodałas nowy rozdział. Mam nadzieje ze Lily i James w końcu będą razem, tak samo jak Dor i Syriusz. Jakoś nie przepadam za Rosario. Nawet nie Wiem czemu.
Życzę dużo weny i czekam na kolejny rozdział
Astoria. Tu link do mojego bloga: lost-in-dreamsss.blogspot.com
Bardzo mi miło, że czekałaś na Nowy rozdział: ) dziękuję za miłe słowa: )
UsuńBardzo fajny blog. Podoba mi się twój sposób pisania, bloga znalazłam niedawno i uznałam, że skomentuje jak wszystkie rozdziały zostaną przezemnie przeczytane, tak się właśnie stało i jestem nardzo z tego powodu szczęśliwa, ponieważ z każdym rozdziałem zakochiwałam się w tym blogu.
OdpowiedzUsuńChciałam również życzyć wszystkiego najlepszego(?) z okazji pierwszych urodzin bloga, jestem też bardzo zachwycona, że właśnie mój pierwszy komentarz został dodany w urodzinki bloga ;**** Wszystkiego dobrego weny ! Twoja nowa wierna fanka <333
http://dalszy-ciag-nastapi.blogspot.com Zapraszam ;)
UsuńBardzo dziękuję za pozytywne słowa i życzenia: )
UsuńRogata! Na początku chciałyśmy dołączyć się do życzeń, które już otrzymałaś od swoich bohaterów. Pisz nam jak najdłużej! Wszystkiego dobrego!
OdpowiedzUsuńA teraz odniesiemy do rozdziału... Jest cudowny. Cieszymy się, cała sytuacja z Dorcas się wyjaśniła. Dobrze jest mieć przyjaciół, którzy zawsze służą pomocą. Zemsta Huncwotów pokazuje, że lepiej im nie podpadać. Urocze było to, jak chłopacy próbowali dostać się do sypialni dziewcząt. I wbrew temu co mówi Lily, Remus wcale nie jest potworem. :)
Przy okazji zapraszamy do nas na kolejny rozdział naszej opowieści: http://mlodosc-huncwotow.blogspot.com/
~ Łapa i Rogacz
Bardzo dziękuje dziewczyny: ) myślę, że Lily powiedziała tak o Remusie pieszczotliwie: ) już czekam na Nowy rozdział u Was: )
Usuńsuper rozdział i gratuluję roku bloga bardzo fajny był pomysł z tym co składali Ci życzenia, a adres mojego bloga już znasz ale mogę go napisać huncwotko.blogspot.com
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Marcela
Ogromnie dzięki za życzenia i mile słowa: )
UsuńJej, wreszcie rozdział! Dosłownie kiedy wyszłam z twojego bloga to ty dodałaś nowiutki rozdział :D Gratuluje roku na blogu! Teraz przejdę do treści :
OdpowiedzUsuńTen Colin to ********** ****!!! Jak można tak dziewczynę krzywdzić! Lily pokazała, że jednak docenia możliwości Huncwotów, skoro ich poprosiła o pomoc. Bardzo dobrze temu debilowi za to co zrobił! Należał mu się ten cios od Łapy! Jeszcze takie rzeczy śmie mówić! To okropne! Snape powoli przychodzi na ciemną stronę mocy i nawet dobrze, już nie mogę się doczekać kiedy usunie się z drogi :D Remus mnie rozwalił z tymi zatyczkami do uszu :D Biedna Lily tyle się produkowała i nic. Chłopacy teraz bez problemu dostaną się do dziewczyn. Haha bójcie się laski XD Zwłaszcza ty Lily :P
W notce przed rozdziałem powaliły mnie teksty między Lily i Jamesem. 1000... Punktów za nie! Syriusz jest bezbłędny, po prostu idealny! Czekam na kolejny rozdział i życzę weny dużoooo! Przepraszam za jakieś błędy ale pisze ten komentarz na telefonie ;)
Pozdrawiam Panienka Livvi
A tu masz jeszcze linka do mnie :) www.burzliwa-milosc-lily-evans.blogspot.com
Dziękuje kochana: ) Taaa Colin okazał się dupkiem... ale Dor ma dziewczyny i Huncwotow, którzy mu pokazali, że nie warto z nimi zaczynać: ) też się cieszę, że powoli kończę wątek Snape'a myślę, że jeszcze dwa rozdziały i pożegnalny (w końcu) 5klasę: ) Remus radzi sobie w warunkach ekstremalnych, w końcu mieszka z Rogaczem i Łapa: ) cieszę, że moja notka przed rozdziałowa przypadła Ci do gustu: )
UsuńPozdrawiam
Droga Rogata!
OdpowiedzUsuńJak zwykle rozdział genialny!:D Choć ten dopiero co dodałaś, a ja go właśnie skończyłam czytać, już wyłażę ze skóry niecierpliwie czekając na następny.
Jak zwykle, huncwoci rozrabiają.:) A Remus i zatyczki - to było piękne. I Syriusz*.*
Syriusz zawsze, Syriusz wszędzie, Syriusz naszym królem będzie!:)
Po prostu brałabym.;)
Gratuluję rocznicy!!! Bardzo fajny pomysł z tymi odwiedzinami bohaterów twojego bloga. Nie mogę uwierzyć, że to co ja przeczytałam w tydzień, było owocem całorocznej pracy! Jakkolwiek, cieszę się, że znalazłam to opowiadanie, jest, muszę użyć tego słowa, GENIALNE! Nie ma chwili, żebym nie myślała o naszych kochanych bohaterach. I oczywiście o Syriuszu, rzecz jasna.;D
Życzę weny i szybkiego dodania nowej notki!
Ściskam
Teoretyczna
Ja też nie mogę uwierzyć, że udało mi się przetrwać rok! Obstawialam, że odpuszczę po kilku miesiącach ale cieszę się, że Tak się nie stało: ) dziękuję za pochwały:)
UsuńSyriusz rlz! :D
Rogata, kochana huncwotko, ja też Ci życzę dużo weny, niebanalnych pomysłów i jak najwięcej wolnego czasu!
OdpowiedzUsuńMiałaś świetny pomysł z tym początkiem, dawno żaden post mnie tak nie rozbawił. Dalej siedzę i szczerzę się do laptopa jak ostatnia kretynka. A James i Lily byli tacy słodcy... Te ich przekomarzania świadczą, że już bliżej niż dalej do kolejnego etapu ich znajomości. Nawet Peter mnie rozczulił z tym swoim jedzeniem, a raczej średnio za nim przepadam.
Dobrze, że Dorcas ma takich wspaniałych przyjaciół. Musisz jej teraz moja droga jakoś wynagrodzić te wszystkie krzywdy. Jakby coś tam było z Syriuszem to ja nie będę protestować ;) I ten fragment jak Lily wparowała do chłopaków był świetny. W sumie wcale się nie dziwię, że to właśnie ich poprosiła o pomoc. Jestem pewna, że nikt nie potrafi tak uprzykrzyć komuś życia jak huncwoci.
A jak już mowa o Syriuszu to był cudowny w tym rozdziale. Jak zawsze był rozbrajający, ale przede wszystkim taki opiekuńczy i widać, że strasznie przejął się sytuacją Dor. I bardzo dobrze, że jeszcze na koniec przywalił temu całemu Colinowi. Nikt tu nie będzie bezkarnie krzywdził gryfonki. Ogólnie Łapa jest dosłownie ideałem! Wspominałam już kiedyś, że go kocham? :D
Ps. Przefarbowałaś włosy? Też od jakiegoś czasu zastanawiam się czy nie zmienić mojego blondu na ciemny brąz ;)
Buziaki i życzę Ci jeszcze wiele lat prowadzenia bloga!
Dziękuję mój Ty owocku za życzenia: ) niech się spełniają! Powiem ,że sama cieszyłam się jak wariat pisząc przed notkę: ) taka ciekawa odskocznia: ) zadziwiający jest fakt, że i Ty dopatrzylas się czegoś między Dorcas a Syriuszem, kiedy ja nic nie planowała dla niech. Po prostu koledzy z roku, a tu coraz więcej osób im kibicuje i chyba muszę zmienić koncepcję, co Ty na to? Syriusz jest boski, choć ja wolę Jamesa ale kocham ich obu: )
UsuńTaa przefarbowałam się. Najpier z blondu na taki kolor wiśniowo- śliwkowy, a teraz mam bardziej wisnię. Przyznam, że już mi się odwidzialo. Zobaczyłam siebie na zdjęciu w blondzie i tym nowym kolorze i stwierdziłam, że chce swój stary: D jak to mówią kobieta zmienna jest: )
Pozdrawiam Cię!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCześć ! Na wstępie chciałabym pogratulować wytrwałości,doskonalenia bloga po każdym rozdziale,pracowitości punktualności i przede wszystkim odwagi ! Życzę kolejnych sukcesów w postaci każdego komentarza i wiernych czytelników , zdrowia małej liczby obowiązków , abyś miała dla Nas czas. Poprostu spełnienia marzeń. Co do komentarza : Osobiście na początku trochę się zdenerwowałam bo myślałam , że nie będzie notki na którą czekałam najbardziej :C. Czytam,czytam ... Znalazłam <3 Super , że rozdział kręcił się wokół Dorcas , polubiłam ją i może przestałam się łudzić , że Syriusz będzie z Alicją :) Dobrze , że przyjaciele wiedzą o jej problemach , i ten palant , puchon od siedmiu boleści , dostanie za swoje. Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału i Jamesa w dormitorium dziewcząt <3. Co do moich wcześniejszych pomysłów : Już żadnym się nie podziele. Co do butelki: nie czytałam żadnego innego bloga o Huncwotach , a mojej propozycji co do wakacji nie musisz wypełniać , nic mi nie obiecywałaś , naprawdę nie musisz się zamartwiać. Przepraszam, ale jestem trochę urażona , oczywiście masz prawo mnie krytykować. :D. Kocham bloga , rozdział świetny , jak zawsze.
OdpowiedzUsuń~Lunatyk
Witaj kochana Luniaczku:)
UsuńChciałam Ci ogromnie podziękować za życzenia, mam nadzieję, że wszystkie się spełnią:)
Jestem zadowolona, że spodobał Ci się rozdział i że polubiłaś moją biedną Dorcas:)
Jest mi przykro, że Cię uraziłam, bo nie miałam takiego zamiaru, a nawet przyznam szczerze, że nie wiem czym to spowodowałam. Twoje wyzwanie podnosi mi poprzeczkę, aczkolwiek nie ukrywam, że jest dla mnie trudne i wszystko co wymyślam uważam za słabe, a zależy mi żeby usłyszeć, zwłaszcza od Ciebie "Dobra robota!":) Weszłaś mi bardzo na ambicje i chcę podołać temu "wyzwaniu" jak to nazwałyśmy, a martwi mnie, że kiepsko mi na razie idzie:( Ale ostateczna ocena należy do Ciebie i innych czytelników:) Co do Twoich pomysłów, ten z cukierkami jest bardzo dobry, tylko nie pamiętam czy nie były one autorskim pomysłem Freda i Georga, trochę głupio by było oddać coś, co pojawi się 15 czy ileś tam lat później niż Huncwoci, dlatego żeby to wykorzystać najpierw muszę się upewnić czy mogę ich użyć:)
No ja czytam i czytałam mnóstwo blogów o Huncwotach i temat butelki tak mniej więcej wygląda, jak napisałam w poprzednim komentarzu:) Dlatego cukierki tak, pod warunkiem, że nie są wymysłem Weasleyów, butelka nie, bo oklepana:)
Jestem ogromnie Ci wdzięczna za pomysły i jeśli dalej będziesz je podrzucać to będzie mi bardzo miło, jeśli nie, zrozumiem, to Twój wybór:) Każdy ma prawo do swojego zdania, a ja Twoje bardzo szanuję:)
Pozdrawiam Cię i przesyłam buziaki i uściski:)
Jeeeah! Nowy rozdział :) Ja oczywiście również z całego serduszka gratuluję Roku Bloga i życzę, abyś doprowadziłą tę historię do końca, żebyś miał tony genialnych pomysłów i masę czytelników.
OdpowiedzUsuńJa osobiście nie mam bloga, więc nic nie podaję, ale na koniec dodam, że Twój blog jest w honorowej Trójce moich ulubionych o tematyce potterowskiej .
Ściskam i pozdrawiam,
#The Pursuit of Happyness
Bardzo dziękuję za życzenia i mile słowa motywujące do dalszej pracy :)
UsuńPozdrawiam
Sto lat ! Sto lat ! Wszystkiego najlepszego z okazji rocznicy bloga. Życzę ci dużo weny,pomysłów,jeszcze więcej wyświetleń oraz komentarzy. Rozdział fantastyczny. Huncwoci potrafią wymyślić genialna zemstę więc lepiej im nie popadać.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo: )
UsuńRogato życzę ci:
OdpowiedzUsuńDużo zdrowia i radości,
Niech cię Syriusz w domu gości.
Sporo weny i pomysłów,
Moc psikusów huncwockich urwisów
Peter'a pulchnego,
Remusa słodkiego,
Lily rozgniewanej,
I tak dalej, i tak dalej.
Tak wiem nie umiem pisać wierszy XD.
Fajny pomysł z tym spodkaniem Huncwotów w realu. Co daty urodzin Franka to sama mam urodziny 22.03 :). Wybryki Naszej Czwórki, jak zawsze mnie rozśmieszyły. Cóż tu dużo mówić (czy raczej pisać) rozdział genialny.
Jeszcze raz najlepszego
Pospolita
Wiersz cudowny, bardzo za niego dziękuję: ) cieszę się, że przed notka spodobała Ci się: )
UsuńPozdrawiam
Wreszcie nowy rozdział ;) Cudnie piszesz
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję: )
Usuńsuper że nowy rozdział, czekam na następny :p
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle rewelacja :D Już nie mogę się doczekać aż Lily i James będą razem... Dobrze tak temu Colinowi, ma za swoje. Nawet porządnie przeprosić nie umie. Świetny ten kawałek przed rozdziałem! Uwielbiam takie fragmenty! Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuje:)
UsuńDzień dobry!
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo przyjemny i dobrze się go czytało ;)
Od razu mówię, że nie umiem komentować, więc nie denerwuj się :P
Dzięki Bogu, że ją znaleźli! Biedna Dorcas :( I aby nikogo nie spotkało coś takiego. W sumie to dobrze, że nie poszli do dyrektora. Myślę, że Albi jednak uwierzyłby w opowieść swoich podopiecznych.
Na Ofajdane Gacie Merlina! Dość płaczącej Doris, bo mnie krew zaleje i wyrwę temu łajdakowi jądra! Nie żartuje!!! ¤
Wściekła Evans zawsze spoko xD Mogła kazać im go wykastrować. Byłoby tak fajnie ^^ Dlatego właśnie nie powinni mówić Dumbledore'owi. Huncwoci to najlepsza organizacja do uprzykrzania życia Hogwartczykom (o czym przekonała się Lily Evans).
Uwielbiam Alicję. Musi pięknie szkicować, że potrafi w kilka chwil narysować siebie. Tylko pozazdrościć ;) Jej! Jest ciocią! Dzielę radość z tobą, Alu! Neville... Hm. Dziewczyno ty nie wiesz z kim będziesz mieć tego Neville'a xD
Kurcze, Frank taki słodki w tamtym momencie... Alicjo, nie marnuj czasu na innych tylko idź do niego, bo ci ucieknie :D
Dobrze ci tak! Więcej nie zblizysz się do Dor! Piona, Huncwoci! Gratuluję udanej zemsty :)
Black, ty kupo niewykorzystywanych mięśni! Tylko raz go?! Trzeba było go tak przetrenowac, że mu wszystkie zęby wylecą!
Dziewczyny, strzeżcie się! Huncwoci nadciagaja! Koniec sielanki w dormitorium. Bułahuahua! Już się nie mogę doczekać ciągłych wizyt Jamesa u Lily... Tak,
będzie piękne ♥
Ja już kończę mój komentarz (jeśli można to nazwać komentarzem). Życzę weny, czasu, chęci, kolejnych lat współpracy z czytelnikami i śmiesznych pomysłów na nowe kawały!
Pozdrawiam,
Gabby
PS. Prosiłaś o adres: evansowna-lily.blogspot.com
Ogromnie dziękuję za komentarz, z ogromną przyjemnością go czytałam:)
UsuńPozdrawiam
Hejka! Bardzo podobało mi się początek notki ;) Uwielbiam jak ty piszesz i kocham ten blog <3 Notka cudna! Wszystkiego Najlepszego z okazji rocznicy założenia bloga :) Życzę weny! Proszę o więcej Lily i Jamesa.
OdpowiedzUsuńKsiężniczka Półkriw
Strasznie dziękuje:) bardzo się cieszę, że Ci się podoba:)
UsuńHejka!
OdpowiedzUsuńTwój blog jest genialny. Gdy zaczęłam go czytać (jakoś nie dawno) to od razu przeczytalam wszystkie rozdziały. Trudno jest się od niego oderwać.
Czekam na dalsze rozdziały :)
~Łapa
Ogromnie dziękuję:)
UsuńWitaj ponownie!
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia, co jeszcze cudpwnego mogłabym napisać o tym rozdziale, który notabene czytałam już trzy razy, ale za każdym razem, tak jak przy innych, po prostu się nim zachwycam.
Pora trochę późna, więc rozpisywać się nie będę.
Kiedy mogłabym się spodziewać następnego rozdzialiku? Nie chodzi mi o konkretną datę, ale tak mniej więcej, za tydzień, dwa? Bo wiesz, ja tu dosłownie sikam z podekscytowania:D
Uściski
Teoretyczna
Ps. Jakbyś mogła mnie w jakiś sposób powiadamiać o nowych notkach. Mail, gg, czy jak ci tam wygodnie, ok?:)
Ps. SYRIUSZ*.*
Jestem ogromnie zaskoczona, że tak Ci się spodobał rozdział:) Ale bardzo mnie to cieszy:) Rozdział nowy będzie... hmmm nie mam pojęcia, jeszcze nawet nie zaczęłam go pisać...
Usuńnie ma problemu, gg nie posiadam mogę meilowo jeśli podasz adres:)
Pozdrawiam Rogata
Witaj,
UsuńNie dziw się, że tak dużo razy to przeczytałam, za każdym razem, gdy tu zaglądam z nadzieją na coś nowego, nie mogę się oprzeć i czytam to pd początku. Razem z fragmentem o rocznicy. Drzwi przycinające Syriuszowi tyłek<3
Nie szkodzi, że nie zaczęłaś, i tak będę tu wchodzić codziennie:)
Mój email: teoretyczna01@gmail.com
Pozdrawiam;)
Teoretyczna
Czytam już od jakiegoś czasu i muszę Ci powiedzieć, że jestem pod ogromnym wrażeniem, twojego stylu pisania!
OdpowiedzUsuńNo, ale co najważniejsze Wszystkiego Najlepszego. Pomysł na początek świetny!
A co do wpisu, to dobrze, że Colin, dostał za swoje. Sama chyba tez wolałabym karę od Dumbledora, niż zemstę Huncwotów.
Masz naprawdę świetne poczucie humoru. Jak czytałam wszystkie wpisy, w niektórych momentach nie mogłam opanować śmiechu. To wszystko idealnie pasuje do naszych ukochanych chłopaków!
Pozdrowionka
Mroczna Kosiarka
http://harry-potter-nastepne-pokolenie.blogspot.com/
jeśli znajdziesz czas ;)
czekam na kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńps: gratuluję roku bloga :)
Hej :)
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do LBA, więcej informacji tutaj: evansowna-lily.blogspot.com
Pozdrawiam ;)
33 rozdziały w tym prolog w rok. To duże osiągnięcie, szczególnie, że sama nie wiem czy uda mi się dodać w rok 12 rozdzialo, a Ty 33! Prawdziwy podziw. Rozdział jak zwykle super. Normalnie już się nie mogę doczekać aż się zadzieje coś między Alicją i Frankiem. Lecę dalej!
OdpowiedzUsuńA nie wiem, czy czytałaś u mnie 5 rozdzial, więc może jednak powiem Ci, że on istnieje.
Pozdrawiam, puck
Elo elo joł
OdpowiedzUsuńPiszę mój pierwszy komentarz tutaj...
Nie wiem dlaczego to robie :'D powinnam milczeć.
Nie wyrażę tu całej recenzji co sądzę o tym fanfikszyn, ale wiedz, że jest naprawdę dobre
I brakuje mi tu Syriusza, naprawdę - takiego, który dorasta i znajduje swoją prawdziwą miłość
Taką prawdziwą XDDD
ale po co ja to piszę skoro mam jeszcze ponad 10 rozdziałów do nadrobienia XDDDDDDDDD
i masz o wiele rozdziałów w rok niż ja
Ty masz ponad 30, a ja 10... XDDDDDDDDD