Rozdział napisany w dwa
dni... chyba przypływ weny był, bo jestem nawet zadowolona z opisu
pełni, reszta ujdzie. Od razu przepraszam za wszelkie błędy, bo na
pewno będą, mimo tego, że starałam się uważnie sprawdzić:)
Sprawa druga.
PRZEPRASZAM! Mam ogromne zaległości na Waszych blogach, nie czytam,
nie komentuje, prosiłam o adresy i nie zajrzałam jeszcze, nie
odpisałam na komentarze pod poprzednim rozdziałem, okropna jestem:(
W dodatku zostałam nominowana do LBA chyba przez dwie albo i trzy
osoby, a nawet nie miałam chwili, żeby zerknąć na pytania...
Chciałam przeprosić
Łapę i Rogacza oraz Panienkę Livvi... Wasze blogi
już dawno miały być w linkach, bo są genialne, a nawet nie miałam
czasu zerknąć czy macie coś nowego:( Postaram się poprawić!
Teraz najprzyjemniejsze!
KOCHANI! Zdrowych,
radosnych, rodzinnych pełnych miłości i łask Bożych świąt!
Smacznego jajka, mokrego dyngusa i dużo, dużo słońca, bo u mnie
na tym podwarszaffskim zadupiu leży śnieg ;/
Wasza, stęskniona słońca,
wiosny i trampek, Rogata!
☆☆☆
Najprzystojniejszy z
Huncwotów, według niego samego, ale również większej części
populacji żeńskiej w Hogwarcie, właśnie wracał do wieży
Gryffindoru. Chwilę poflirtował z Grubą Damą, nie miał na to
zbytniej ochoty, jednak musiał zachować pozory. Nie każdy
wiedział, że kobieta przymyka oko na ich liczne spóźnienia i
późne powroty do wieży. Rozmowa z portretem, w mniemaniu Blacka,
przeciągała się niemiłosiernie, choć trwała zaledwie kilka
minut. Powodem mógł być fakt, iż młodzieniec umówił się z
nową dziewczyną. Nie chcąc się spóźnić, pożegnał zawiedzioną
Grubą Damę i udał się, swobodnym krokiem, w stronę dormitoriów
dziewcząt. Machnął różdżką, aby unieruchomić schody i
zadowolony niezmiernie z ich niedawnego odkrycia wszedł na pierwszy
stopień. Rozbrzmiał alarm, a Huncwot zjechał na tyłku po
ślizgawce, w którą zamieniły się schody. Rozejrzał się
zdezorientowany. Wśród śmiechów Gryfonów spróbował ponownie,
jednak kolejny raz mu się nie udało. Siedząc na podłodze u
podnóża wejścia do pokojów dla pań, myślał gorączkowo jak to
możliwe, wytężył pamięć i wygrzebał informację o szlabanie
otrzymanym przez jego najlepszego kumpla. Próbując sobie
przypomnieć, za co, ów kara jest, doszedł do wniosku, iż takiej
informacji od Jamesa nie otrzymał. Poderwał się i pobiegł w
stronę swojego pokoju, wpadł jak burza i wycelował w zaskoczonego
przyjaciela palec.
—
Ty! — zawołał z
oskarżycielską miną.
—
Ja? — zapytał
zdumiony Potter.
—
Co zrobiłeś ze schodami do dziewczyn?!
—
Tak jakby nic.
—
Tak
jakby? A jaśniej?
Rogacz już otwierał
usta, aby wytłumaczyć się, gdy do pokoju, jak zwykle bez pukania,
weszła Rosario.
—
Następnym razem jak będziesz mieć ochotę pogapić się
na Rudą, to nie zdejmuj peleryny —
stwierdziła Ros i rzuciła lekkim, prawie przezroczystym materiałem
w Pottera.
Syriusz przeniósł
zdezorientowany wzrok z Albertini na Jamesa.
— Rogacz no! W dupę
Merlina tyle lat pracy na marne —
burknął i wyszedł.
Rosa parsknęła
śmiechem.
★★★
Lunatyk chodził w tę i
z powrotem po pokoju tłumacząc, jak niebezpieczne są dla nich
pełnie, nawet pod postacią zwierząt. Prosił, żeby mu nie
towarzyszyli, gdyż nie chciał narażać ich zdrowia, a przede
wszystkim życia. Syriusz przestał słuchać Remusa, tuż po słowie:
pełnia i przyglądał się z nikłym zainteresowaniem kursującemu
po dormitorium przyjacielowi, który intensywnie gestykulował. James
przedrzeźniał Lupina za jego plecami, robiąc głupie miny i grożąc
pozostałej dwójce. Remus, kiedy spostrzegł
się, co wyczynia Potter, warknął i wyszedł, trzaskając drzwiami.
— Chodźmy
go przeprosić, bo zły, da nam popalić później —
westchnął
Black i podniósł się z łóżka. Jakie było jego zdziwienie, gdy
naciskając klamkę, drzwi nie ustąpiły.
— Zamknął
nas?! —
zbulwersował
się Potter.
— Na
to wygląda.
— Odsuń
się. —
James
wyszeptał kilka znanych im zaklęć otwierających, jednak żadne
nie pomogło.
— I
co teraz? —
zapytał
Peter.
— Jak
go spotkam, to połamię mu różdżkę na milion kawałeczków —
warknął
zirytowany Rogacz.
— Ja
się bardziej martwię, że przegapimy niezłą zabawę.
— O
czym ty mówisz? —
zainteresował
się James.
— Napuściłem
Smarka na Remusa —
odparł
dumny.
— Co
zrobiłeś?!
Syriusz
wzruszył ramionami i wsadził ręce do kieszeni.
— Tak
jakby powiedziałem mu, jak dostać się do Bijącej Wierzby —
mruknął
speszony, widząc strach w oczach przyjaciela.
— Zwariowałeś?!
Jak Remus mu zrobi krzywdę, to nie wybaczy nam tego! —
warknął
James i zaczął nerwowo rozglądać się po pokoju.
— To,
co teraz? —
spytał
spanikowany Black, do którego dotarła powaga sytuacji.
— Proś
Merlina, żebym zdążył.
Potter
otworzył okno, wskoczył na miotłę i niczym strzała wyleciał w
mrok nocy.
★★★
Ciemna
szata powiewała złowieszczo za wątłym chłopcem. Uważnie
obserwował korytarze, aby móc bez przeszkód przedostać się na
szkolne błonia. Słysząc wyraźne rozmowy, rzucił zaklęcie na
najbliżej stojącą zbroję, rozsypała się, powodując ogromny
raban, dzięki któremu odwrócił uwagę woźnego od swojej osoby.
Pomknął, najszybciej jak pozwalała mu jego kiepska kondycja, w
stronę wyjścia z zamku. Noc była ciemna, ale księżyc będący
prawie w pełni zalewał odbitym od słońca blaskiem przyległe
tereny, tafla jeziora połyskiwała. Przemknął koło szklarni i
stanął naprzeciw Bijącej Wierzby, złowieszczo wymachującej
swoimi konarami, miał wrażenie jakby go odganiała. Zgodnie z
otrzymanymi wskazówkami zaczął przyglądać się pieniu drzewa, w
poszukiwaniu pożądanego sęka. “Black miał rację.” mruknął,
gdy spostrzegł kawałek drewna, na pierwszy rzut oka nie różnił
się niczym od pozostałych, jednak dla wnikliwego obserwatora, jakim
niewątpliwie był Snape, miał kształt przypominający klamkę.
Wyciągnął z kieszeni zapałkę i magicznie powiększył ją do
rozmiarów dużego, długiego kija, bez problemu, dosięgnął sęka
unieruchamiając przeszkodę. Uśmiechnął się z satysfakcją i
wszedł do tunelu. Zapalił różdżkę, aby jej światłem oświetlić
sobie drogę w podziemiach, doszedł do klapy w podłodze, musiał
się ogromnie namęczyć, by ją podnieść. Zaczął zastanawiać
się, czy nie powinien poświęcić odrobinę swojego cennego czasu
na poprawienie tężyzny fizycznej, jednak jak szybko pojawił się
ten pomysł w jego głowie, tak szybko się go pozbył. Tłumacząc,
że nie ma czasu na bzdury. Mozolnie wgramolił się do małego
pomieszczenia, po którym rozejrzał się z ciekawością, jego wzrok
przykuło światło. Podszedł niepewnie, mocno ściskając różdżkę
w spoconej dłoni, zobaczył nagiego blondyna siedzącego do niego
tyłem, na podłodze w salonie.
★★★
Zeskoczył
z miotły i zaczął gorączkowo rozglądać się za patykiem, którym
mógłby unieruchomić drzewo, jednak nic takiego nie było w
pobliżu. Jego wzrok przykuł porzucony samotnie Zmiatacz, machnął
różdżką, a jego drążek wydłużył się do kilku stóp, nie
zwlekając, porwał go w ręce i dźgnął Bijącą Wierzbę. Kiedy
tylko gałęzie unieruchomiły się, wpadł do tunelu. Ile sił w
nogach biegł, prosząc w myślach Merlina, aby nie było za późno.
Zapominając o wystającym korzeniu, potknął się i upadł twarzą
na kamień, który boleśnie rozciął mu policzek. Szybkim ruchem
ręki, przetarł sączącą się z rany krew, podniósł się i nie
zważając na boleść w lewej kostce, pokuśtykał dalej. Pulsujący
ból utrudniał mu wejście po schodach do Wrzeszczącej Chaty, jego
poprzednik zostawił otwartą klapę, za co był niezmiernie
wdzięczny, bo obawiał się, że nie dałby rady jej podnieść.
Niezdarnie wdrapał się na górę, usłyszał wycie wilkołaka, nie
wiele myśląc, rzucił się w stronę pokoju, z którego dochodziły
groźne dźwięki. Zamarł widząc mroczniejszą postać Remusa
pochyloną nad Snape`m. Starał się szybko przekalkulować jak
uratować Ślizgona, wiedział, że większe szanse miałby, gdyby
był pod postacią jelenia, jednak nie mógł się ujawnić. Myśl,
James! Zaczął
zbliżać się do wilkołaka i jego ofiary, jednocześnie wyciągając
różdżkę w ich kierunku. Deska pod nogą chłopaka skrzypnęła,
co wychwycił wyostrzony zmysł słuchu zwierzęcia, odwróciło się
i warknęło osłaniając swoim cielskiem wystraszonego Snape`a,
dając do zrozumienia Jamesowi, że ta „zwierzyna” należy do
niego. Potter zaczął wycofywać się do drugiego pomieszczenia, w
tym wypadku, tego mającego być w zamyśle kuchnią i uspokajająco
przemawiał do przyjaciela. Starał się zainteresować go całą
swoją osobą, aby dać szansę na ucieczkę Severusowi. Zachęcał
Remusa do pójścia za nim, jednocześnie myśląc, jak uciec z
Wrzeszczącej Chaty. Kiedy odciągnął wilkołaka na odległość
umożliwiającą ratunek, skinął na Ślizgona, który zerwał się
do biegu. Tym zabiegiem rozwścieczył Lupina, który natychmiast
pognał za uciekinierem, James widząc, że Snape nie ma szansy
dobiec do klapy, wykrzyknął pierwsze zaklęcie, jakie przyszło mu
do głowy.
—
Bombarda!
Podłoga
pod łapami wilkołaka zarwała się, co spowodowało, że wylądował
on kilka stóp pod domem. Potter zajrzał do dziury, która powstała
po wybuchu i zaczął rozglądać się za Remusem, w obawie czy nie
zrobił zbytniej krzywdy przyjacielowi. Rozległo się kolejne wycie,
a po chwili Lupin próbował wydostać się z wyrwy, przeraźliwie
sapiąc oraz, co i rusz, warcząc. Gryfon nie zastanawiając się
dłużej pobiegł za Snape`m, znalazł go sapiącego przeraźliwie w
połowie tunelu.
— Kazałem
ci uciekać —
warknął
zirytowany.
Ślizgon
tylko prychnął.
— Ruszaj
się!
— Nie
będę robił tego, co mi każesz —
burknął.
—
Jak
chcesz. —
Potter
wzruszył ramionami i zaczął kuśtykać w kierunku wyjścia.
Za
nimi rozległ się przeraźliwy raban, mogący oznaczać, że
Lunatykowi udało wydostać się z pułapki. Rzucili się do
ucieczki. W zawrotnym tempie pokonali odcinek dzielący ich od
szkolnych błoni i wybiegli na otwartą przestrzeń, Snape pobiegł
prosto w kierunku szkoły, James początkowo chciał zrobić to samo,
ale pomyślał, że naraziłby wiele osób, umożliwiając wdarcie
się wilkołaka do zamku. Zanim zdecydował się na zwabienie Remusa
do Zakazanego Lasu, zobaczył postaci zmierzające w jego stronę.
— Dyrektorze!
Remus! —
krzyknął,
wskazując w stronę Bijącej Wierzby.
— Wiem,
James. Filiusie!
Flitwick
skierował różdżkę w stronę drzewa i machnął nią kilka razy
zawile. Wycie ustało. Dumbledore wysłał patronusa, w kształcie
feniksa, który pomknął w stronę chatki Hagrida.
—
Do
mojego gabinetu. —
zarządził
głosem nieznoszącym sprzeciwu.
James
i Severus posłusznie za nim podążyli.
Nikt
nie odzywał się całą drogę, pochód zaczynał sam dyrektor, za
nim kroczyli Gryfon i Ślizgon, następnie wzburzona McGonagall i
zaspany Slughorn, profesor od zaklęć został na błoniach. James
próbował kilka razy dopytać się co z Remusem, jednak dyrektor
uciszał go tylko gestem dłoni. Gdy drzwi gabinetu otworzyły się,
chłopcy zostali poproszeni, aby usiedli obok naburmuszonego Syriusza
oraz wystraszonego Petera. Sam Albus Dumbledore usiadł naprzeciw
nich w swoim wysłużonym fotelu i złożywszy dłonie, zmierzył
swoich gości wzrokiem znad okularów połówek.
— Jak
to się stało, Severusie, że znalazłeś się we Wrzeszczącej
Chacie?
— Poszedłem
według wskazówek Blacka.
— Gdybyś
nie wtykał swojego długiego nochala w nieswoje sprawy, to byś nie
poszedł! —
wybuchnął
Syriusz.
— Panie
Black! —
Minerwa
zganiła go.
— Szpieguje
nas —
odparł
oskarżycielskim tonem James, wiedząc, że musi jakoś uchronić
Syriusza przed wydaniem, że to przez niego Snape znalazł się w
tunelu.
— Spokojnie.
—
Dumbledore uciszył ich. —
Skąd
wiedzieliście, że Severus jest w tunelu?
James
i Syriusz spojrzeli na siebie.
— No,
bo... —
zaczął
ten drugi.
— Syriusz
zobaczył, jak nas podsłuchiwał, potem nam o tym powiedział, a ja
miałem dziwne przeczucie, że coś się zdarzy. —
Skłamał
gładko Potter.
— Severusie?
Ślizgon
tylko przytaknął.
— No
dobrze. —
Dyrektor
westchnął. —
Minus
dwadzieścia punktów, za każdego oraz dwutygodniowe szlabany.
— Nic
nie zrobiliśmy! —
zaprotestował
Syriusz.
— Doprawdy?
—
Albus zmierzył go spojrzeniem, po którym Gryfon spuścił z tonu.
— Severusie
zostań, a wy możecie iść.
Poczekał
aż Huncwoci opuszczą pomieszczenie i zwrócił się do Ślizgona.
— Chciałbym
cię prosić, aby tajemnica pana Lupina nią pozostała.
— W
szkole nie może uczyć się wilkołak, to niebezpieczne! —
zaprotestował.
— Tylko
wtedy, gdy ktoś świadomie narusza bariery ochronne —
wytłumaczył
spokojnie.
Ślizgon
zmieszał się.
—
Nic
nie powiem —
zdecydował
po chwili z ociąganiem.
— Możesz
iść.
Snape
również opuścił gabinet dyrektora.
★★★
Pędziła
przez korytarze, zawsze pomocna, uśmiechnięta, pierwsza krzyczała:
„Dzień dobry” oraz „Cześć”. Tym razem nie zwracała na
nikogo uwagi, potrącała uczniów, nie zaszczycając ich nawet
spojrzeniem. Warknęła na jakiegoś pierwszaka, który uciekł w
popłochu. Ktoś ją zaczepił, ale tylko zbyła go gestem dłoni i
pruła na przód. Jej myśli krążyły wokół chłopaka, któremu
zaufała, pozwoliła stać się dla niej przyjacielem, a on perfidnie
to wykorzystał. Pewnie miał z niej niezły ubaw. Była zbyt silna,
aby płakać, zresztą nie miała takiego zamiaru. Życie zbyt wiele
razy kopnęło ją w tyłek, przewrotny los zabrał ojca, w pewnym
sensie matkę, pozostawił jej tylko kochających dziadków. Nie
zwróciła uwagi, że zaczęła się transmutacja i dostanie kolejny
szlaban, w sumie i tak nie odrobiła zadań na dziś, Wskoczyła na
schody i przeskakując po dwa stopnie znalazła się niedaleko
wejścia do Pokoju Wspólnego Krukonów, już miała kogoś poprosić,
aby zawołał Jenkinsa, ale dziwnym zrządzeniem chłopak wyrósł
przed nią jak przysłowiowy królik z kapelusza. Uśmiechał się i
wciąż poprawiał szatę, gdyż miała za długie rękawy.
—
Cześć!
—
Jak
mogłeś?! —
zaczęła
z wyrzutem.
—
Słuchaj
nie będę robić za cheerleadera.
—
Co?
—
spytał
zdziwiona.
—
A
nie o to ci chodzi?
—
Nie
udawaj głupszego niż jesteś, Jenkins! Niezły miałeś ze mnie
ubaw, co? —
zapytała
jadowicie. —
Ufałam
ci, a to zrobiłeś ze mnie idiotkę!
—
Ros,
ale ja naprawdę nie mam pojęcia...
—
Zamilcz!
—
przerwała
mu —
Nie
będę tracić czasu na kogoś takiego.
—
Ale...-
Próbował ją zatrzymać, jednak zdeterminowana dziewczyna wyrwała
mu się i zostawiając samego na korytarzu odeszła, nawet się nie
oglądając.
★★★
—
A
może on faktycznie nie miał pojęcia?
—
Dor,
nie bądź naiwna, zaczepił ją sam z siebie i nie miał pojęcia? —
prychnęła
Alicja.
—
Może
mu się spodobała —
wtrąciła
Lily.
—
Guzik
prawda. Chciał mnie ośmieszyć. —
stwierdziła
Rosario z goryczą.
—
Kto
jak kto, ale Derek nie wygląda na takiego —
zauważyła
Meadowes.
—
Popieram
Dorcas.
—
Nie
znacie się —
fuknęła
Alicja.
—
Pogadaj
z nim szczerze, przecież ci zależy —
zwróciła
się do niej Dorcas. —
No
już, uśmiechnij się.
Na
twarzy Albertini pojawił się nikły uśmiech.
—
Za
dwa dni SUMy, może uda ci się spotkać z jego ojcem?
—
Powariowałyście!
Oszukał ją!
—
Och,
przestań! —
zganiła
ją Lily.
Bones
umilkła.
—
Głupio
mi, że tak na niego naskoczyłam, może faktycznie nie wiedział, to
wszystko jedno wielkie nieporozumienie.
—
Jak
chcesz, to się poświęcę i pójdę do chłopaków, żeby go
znaleźli, w końcu mają te swoje „huncwockie sposoby” —
dokończyła,
przedrzeźniając głosem Pottera.
Albertini
podziękowała za chęć pomocy i sama udała się do Huncwotów, aby
pomogli jej odnaleźć Dereka. Remus poinformował ją, że Krukon
jest na błoniach nad jeziorem. Cmoknęła go w policzek i wybiegła
jak strzała z zamku. Zobaczyła chłopaka jak nieudolnie puszcza
„kaczki” na wodzie, roześmiała się serdecznie, gdy się
potknął i wpadł do wody, po chwili wyłonił się cały
przemoczony, oblepiony wodorostami. Pomogła mu wyjść, Jenkins
zmierzył ją spojrzeniem, lecz nic nie powiedział, wyciągnął
różdżkę i zaczął się suszyć, po chwili jego szata zajęła
się ogniem Albertini ugasiła mały pożar i sama zajęła się
osuszaniem rzeczy przyjaciela.
—
Bałem
się, że przypalisz mi tyłek —
przyznał
—
przepraszam,
tylko nie wiem za co.
—
To
ja przepraszam, dowiedziałam się czegoś o ojcu —
wyznała.
—
Serio?
To wspaniale, opowiadaj! —
Autentycznie
się ucieszył i wskazał na większy głaz, który mógł im
posłużyć za ławkę. Zanim usiedli, Jenkins zaplątał się w
szatę i wylądował na ziemi. Rosario parsknęła śmiechem. Jak
mogła myśleć, że ją okłamał?
—
Opowiadaj
—
zarządził,
kiedy już bezpiecznie siedzieli.
—
Rozmawiałam
z Dumbledore`m, powiedział, że pamięta mojego tatę, wspominał,
że wykazywał ogromne zainteresowanie OPCM oraz miał zamiar szkolić
się na aurora. Przyjaźnił się z —
zawiesiła
głos, Derek wyczekiwał w napięciu —
z
Twoim ojcem.
—
To
cudownie!
—
Serio?
—
Zaraz
napiszę list do niego, na pewno się z tobą spotka. —
Uśmiechnął
się serdecznie.
—
Gniewasz
się?
—
Na
ciebie? No coś ty. —
Dał
jej kuksańca w żebra.
— Zrobiłam
z siebie idiotkę.
— Kolor
włosów zobowiązuje.
— Świnia.
Parsknął
i podniósł się z kamienia. Wyciągnął do niej rękę, chwyciła
ją i nim zrobili krok, wylądowali na ziemi. Echo ich śmiechu
rozniosło się po szkolnych błoniach.
—
Masz
za dużą szatę. —
Zauważyła
podnosząc się.
Jenkins
przyjrzał się swoim za dużym rękawom oraz tyłowi szkolnego
umundurowania, który ciągnął się po ziemi.
—
Chyba
wziąłem szatę Brandona.
—
Tego,
co ma ponad sześć stóp wzrostu?
Przytaknął.
—
Na
stanik Morgany! Jesteś od niego sporo niższy, jak można nie
zauważyć?
Wzruszył
ramionami, a Ros pokręciła głową z rozbawieniem.
☆☆☆
Z
niecierpliwością czekam na Wasze opinie:)
Hejka!
OdpowiedzUsuńRozdział jest prze cudowny, wspaniały po prostu fantastyczny :)) Będę to powtarzać w kółko, gdyż nie potrafię wyrazić mojego zachwytu w inny sposób.
Może zacznę od pełni, a bardziej od kłótni lub narzekań Remusa. Oj, niedobry Lunio, zamknął chłopaków w pokoju. Oh, tekst Jamesa mnie rozbroił :D Cóż Łapa nie pokazał w tym wypadku mądrego zachowania, lecz głupie. Najwyraźniej nie myślał jak mówił to wszystko Snape'owi. Rogacz pognał na ratunek wrogowi. Naprawdę Potter pokazał klasę swoim zachowaniem i tym, że uratował Wycierusowi skórę. Jednak Syriusz w tym co mówił u Dumbledora miał trochę racji. Po co Smarkerus pchał swój długi nochal w nie swoje sprawy. Czy on naprawdę myślał wtedy kiedy słuchał Blacka. Czy nie pomyślał, że go wkręca? Myśl Snape, myśl. Rusz głową, bo po to jest, żeby myśleć. Od tego głowa nie boli. Z jednej rzeczy ciesze się jak małe dziecko. U Ciebie juz za dwa dni SUMy. Czyli szykuje się długo wyczekiwana przeze mnie kłótnia Snape - Evans. Jednym słowem Wycierus usunie się z drogi. Normalnie skacze z radości :D Akcja z Rosario i Derekiem jest urocza. On taki niezdara i gapa. Taka słodka parka z nich by była *.* Jeju kiedy utworzy się jakaś parka z głównymi bohaterami, tak czekam i czekam. Oczywiście najbardziej na Jily, ale dla mnie będzie nawet cudownie jak będę ze sobą normalnie rozmawiać, no i może staną się przyjaciółmi. Oh, te marzenia XD
To chyba wszystko. Nie wiem czy w miarę długi komentarz wyszedł, ale na to liczę. Jak juz wspomniałam wyżej nie mogę wręcz doczekać się aż Lily pokłóci się ze Smarkerusem i oznajmi koniec przyjaźni. Oh, ja taka zła, źle życzę im, ale trudno taka już jestem :P
Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział i życzę mnóstwo weny oraz wesołych świąt wielkanocnych. Mówisz, że u Ciebie śnieg leży, u mnie natomiast świeci słoneczko i jest prawie bezchmurne niebo ;)
Pozdrawiam cieplutko Panienka Livvi :}
Dziękuję bardzo za miłe słowa:) Do pokojowych stosunków Lily i Jamesa jeszcze daleko:) Ros i Derek? Nie widzę tego, ale może:D
UsuńPozdrawiam i dziękuję za życzenia:)
Cześć!
OdpowiedzUsuńEh, bardzo zaniedbałam...właściwie wszystko. A w tym też czytanie i komentowanie Twojego bloga. Ach, co tu się dzieje, Severus już uratowany, czekam z niecierpliwością na reakcję Lily. Właściwie nie wiem, czego się spodziewam, bo on sam nie może jej powiedzieć w prost tego, co widział, nie będzie też się chwalił, że James go przed czymś uratował. Może dowie się od Huncwotów?
Do tego doszedł Derek. Bardzo mi się podoba ta postać, jest taka...urocza. Wspaniały przyjaciel, jak ja uwielbiam takich bohaterów!
Jak zwykle stworzyłaś super klimat, świetne dialogi Syriusz-James i Syriusz-Remus-James, ale i dziewczyny dobrze sobie radzą :D. Nie wiem dlaczego pałam taką sympatią do Twojej Alicji :)
Czas mnie goni, niestety. Pewnie bym coś tu jeszcze napisała, znając moje skłonności do gadulstwa i zbiegania z tematu, ale właściwie wszystko już wiesz :D.
Życzę radosnych świąt i, oczywiście, weny!
Nija
No troszkę Cię nie było, ale cudnie, że się pojawiłaś:) Ja również lubię Dereka i Alicję:) najbarwniejsze postacie, moim zdaniem, które wykreowałam:)
UsuńPozdrawiam!
Jak Derek mógłby kogokolwiek oszukać? Nie wiem czemu ale od początku go lubiłam :D Bardzo ciekawy, czekam na więcej! ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńHejka bardzo fajny rozdział czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Marcela
Dziękuję:)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHej Rogatko!
OdpowiedzUsuńOstatnio, mimo ferworu walki z kurzem i brudem, postanowiłam znaleźć czas i z nudów od nowa przeczytałam wszystkie rozdziały Twojego bloga! To nieprawdopodobne, jak historia, którą się już czytało i się zna, może zadziwiać, rozśmieszać, a czasem w niektórych momentach na nowo wzruszać. :)
A ten rozdział to jeden z lepszych. Nigdy nie potrafiłam sobie wyobrazić co mogło się dziać, gdy Snape odkrył tajemnicę Remusa, a Ty przedstawiłaś to w tak realistyczny i dopracowany sposób jakbyś osobiście tam była! Poza tym bardzo spodobała mi się pierwsza scena z rozmową huncwotów. Oburzenie Syriusza-bezcenne <3
Korzystając z okazji, że już piszę ten komentarz chciałabym (wiem, trochę późno;) ) życzyć Tobie, Rogata, ale również wszystkim odwiedzającym tego bloga zdrowych, radosnych, ciepłych, słonecznych i przede wszystkim bezśnieżnych świąt Wielkiej Nocy i mokrego Dyngusa! Mam nadzieję, że wszystkie moje słowa się w Waszym przypadku spełnią.
Uściski
Teoretyczna
Witaj!
UsuńJestem pod wrażeniem, że przetrwałaś po raz drugi czytanie mojego bloga:D Na prawdę szacun kochana! I ciesze się, że po razu drugi udało mi się wywołać u Ciebie zamierzone emocje. Uwierz mi, że czytając Twój komentarz popłakałam się. Nigdy nie pomyślałabym, że ktoś dla własnej przyjemności będzie wracać do początków mojej historii:`)
Ogromnie dziękuję za to, że jesteś:) mam nadzieję, że Twoje święta były równie wspaniałe jak moje!
Pozdrawiam i przesyłam wirtualne uściski:)
Witaj!
UsuńJak sama słusznie powiedziałaś, to była przyjemność, więc nie mów, że przetrwałam;)
A ja Ci dziękuję, że mimo tego, że na początku nie było łatwo nie poddałaś się, i dlatego dzisiaj mogę czytać Twoje opowiadanie. Z czystym sercem mogę powiedzieć, że ten blog jest nie tylko moim ulubionym, ale także prawdopodobnie najciekawszym, najlepiej pisanym, najbardziej poruszającym i najbardziej magicznym blogiem, na jaki trafiłam. Więcej chyba nie trzeba, żeby się zakochać, co? :)
Całusy
Teoretyczna
Strasznie Ci dziękuję: ) jesteś na czele moich motywatorów: ) skoro tam mówisz, to pewnie sama bym się w nim zakochała: D
UsuńUściski, buziaki!
Rogata
Twój najlepszy rozdział! Zdecydowanie! No dosłownie nie ma do czego się przyczepić.
OdpowiedzUsuńTylko zaczęłam czytać i od razu wielki uśmiech na twarzy.
Ostatnio pisałam, że Syriusz będzie zawiedziony i miałam rację. A on faktycznie był najprzystojniejszy, więc ma prawo tak o sobie mówić.
Lunatyk jaki cwany. W sumie rozumiem czemu to zrobił. Dla niego najważniejsze jest bezpieczeństwo przyjaciół.
I teraz przechodzę do takiej wisienki na torcie jakim jest opis pełni. Powiem Ci szczerze, że po ostatnim rozdziale byłam okropnie ciekawa jak to przedstawisz i ani trochę się nie zawiodłam. Miałaś na to świetny pomysł. Przy tej scenie cudownie oddałaś charakter Jamesa, Syriusza i Severusa. Będę się powtarzać ale to naprawdę był majstersztyk. No cud, miód i orzeszki.
I Derek jest przeuroczy. Nie da się go nie lubić. Ta jego niezdarność jest rozczulająca.
Już chyba za późno życzyć wesołych świąt, więc mam tylko nadzieję, że były udane ;)
Najlepszy? Też tak uważam, jestem bardzo zadowolona z tego jak opisałam ratunek Severus i zachowania Huncwotów:) Może trochę brzmi to nieskromnie ale wiem, że ty akurat się tym nie zrazisz:) mamy przecież podobne toki myślenia!
UsuńDerek powstał przypadkiem a podbija serca tłumów:) Ten to potrafi^^
Ogromnie dziękuję za życzenia! Przesyłam świąteczne, spóźnione ale szczere, uściski!
Twój blog jest cudowny. Masz wielki talent, który wykorzystujesz idealnie. Przeczytalam ten blog w dwie noce (niestety mam beznadziejny zwyczaj czytania nocami) i nie moglam się od niego oderwać. Było tak jak wtedy, gdy stwierdzisz, że jeszcze nie jesteś śpiąca, więc poczytasz chwilę i zasniesz. Jednak ksiazka jesttak wspaniała, że nie jesteś w stanie się oderwać i ani sie obejrzysz kiedy się okazuje, że do budzika zostało 30 min, więc juz nie opłaca się iść spać, wiec czyta się jeszcze te pół godziny, a potem wstajesz i możesz funkcjonowac i wogóle nie jestes zaspana. Tak mialam z twoim blogiem. Jest fenomenalny. Nie będę pisać co było w tym rozdziale, bo to nie ma sensu.
OdpowiedzUsuńMam jeszcze jedno pytanie do ogółu, czytam już kilk blogówz fanfickami o huncwotach, i zawsze jest to, że to Syriusz mówi Smarkerusowi o tym, aby przyszedł pod Bijaca Wierzbe. Pytanie brzmi nastepujaco:
Czy w książce HP jest o tym mowa, czy ludzie poprostu wyobrazaja sobie tak dlaczego Snape dowiedział się o Luniu?
Dziękuję ogromnie! Doskonale wiem o czym mówisz, sama kiedyś,czytałam blogi całymi nocami, a potem spałam do południa aby odespać ale ileż razy zarwało się noc, żeby doczytać a w szkole żyło od przerwy do przerwy:) Jest to dla mnie wyróżnienie, że poświęciłaś sen aby czytać moje wypociny:) Dziękuję:)
UsuńOdpowiem również na pytanie: W książce HP jest napisane, że Syriusz napuszcza Snape`a na Remusa, a James go ratuje. Opisu dokładnego nie było o ile dobrze pamiętam, więc przeczytałeś moje wyobrażenie na podstawie informacji z książki:)
Pozdrawiam!
Dopiero teraz mogę Ci podziękować za odpowiedź, internet zdecyowanie nie lubi ze mna współpracować. Nie jestem fanką HP, za to jestem wielka fanką fantasy, więc nie pamietam książek bardzo dobrze.
UsuńDziękuję za oświecenie nie na tej przyciemnionej drodze i pozwole sobie jeszcze raz bardzo pogratulować Ci talentu, wyobraźni i tego, że umiesz to złożyć w idealną całość.
(Visenna) (nie mam takiego konta, ale postanowiłam komentować twoj blog w pewien sposob jawnie :) )
Bardzo mi miło z tego powodu, dzięki temu mogę odróżnić czytelników:)
UsuńPozdrawiam!
Witam.
OdpowiedzUsuńNa Merlina, jak dawno tutaj nie byłam! Przeczytałam wszystko od nowa, żeby sobie przypomnieć, bo zauważyłam chyba z cztery nowe rozdziały. Przepraszam, ale kompletnie zapomniałam o tym blogu!
No nic, ważne, że ponownie tu jestem, nie? ;)
Jak zawsze, wszystko jest wspaniale napisane i nie mam żadnych uwag. Jeżeli to ci poprawi humor jesteś w pierwszej trójce, jeśli chodzi o moje ulubione rozdziały, a mam ich chyba z 50 ;)
Jak chodzi o 'styl pisania' (chyba tak to się nazywa) to Twój jest po prostu tak bardzo realistyczny i taki... hhmm prawdziwy (to przypadkiem nie to samo?). Po prostu piszesz tak, jak sobie wyobrażam jakby właśnie Huncwoci to powiedzieli (trochę zagmatwane, ale cóż).
Twój blog jest cudowny i tego nie da się ukryć ;). Życzę weny, pomysłów i żebyś dalej tak wspaniale pisała ;)
Witaj,
Usuńfaktycznie dawno Cię nie było, jednak ciesze się, że trafiłaś ponownie:) Przeczytałaś od nowa i przeżyłaś żeby napisać komentarz? WOW!:D czyli tak źle nie piszę:D
W trójce ulubionych rozdziałów?! Kurczaczki! Dziękuję:)
Brak słów. Naprawde!!!!!!! Uwierz mi nie czytałam jeszcze tak pięknego bloga(a czytam mnóstwo blogów) szacun. PS. życzę dalszych przypływów weny. PSS. Kiedy następny rozdiał?
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję: ) Chyba zyskałam nową czytelniczkę,co? :) wena się przyda, na pewno!
OdpowiedzUsuńNowy rozdział narazie formułuje się w mojej głowie, ponad to mam dylemat nad opisem sytuacji ze Snape'm, może pod koniec przyszłego tygodnia uda się dodać, ale to takie moje gdybanie: )
Pozdrawiam: )
Kochana!
OdpowiedzUsuńNie masz nas za co przepraszać, wcale się nie gniewamy. To my powinnyśmy prosić o wybaczenie, że komentujemy z takim opóźnieniem, ale ostatnio naprawdę brakuje nam czasu. :)
Twój Syriusz nas powalił. Ta jego huncwocka pewność siebie. W życiu nie wpadłybyśmy na to, że młody Black urządza sobie flirty z Grubą Damą. Ale czego to się nie zrobi, żeby zatuszować swoje grzeszki? :)
Lupin jak to Lupin. Jak zwykle martwi się o przyjaciół, boi się, że coś im zrobi, prawi morały i trochę dramatyzuje. Jest w tym taki realistyczny.
Potter nam zaimponował. To, co zrobił było niesamowite, ale też trochę głupie, am mógł zginąć, poleciał tam, nie zastanawiając się nawet, jak rozwiązać tą sytuację. Chociaż nie jesteśmy w stanie stwierdzić, kto popisał się tutaj największą głupotą. Syriusz, który o wszystkim powiedział Severusowi? Czy Snape, którego ciekawość i chęć przyłapania Huncwotów na czymś niedozwolonym niemal kosztowały życie? Pięknie poprowadziłaś tę sytuację, która jest niemalże kluczowa dla całej historii Jamesa, Lily, a później też Harry'ego. Teraz Snape jeszcze bardziej znienawidzi Pottera. Cieszymy się także, że już niedługo SUMy. Czekamy na kłotnię Snape'a z Evans. ;)
Ros i Derek są przeuroczy. A chłopak jest taką kochaną fajtłapą. Dobrze, że cała sytuacja między nimi się wyjaśniła i mamy nadzieję, że Rosario dowie się czegoś jeszcze o ojcu.
Jeżeli masz czas, to wpadnij do nas, zapraszamy serdecznie.
Pozdrawiamy i życzymy dużo weny! :)
~ Łapa i Rogacz
Mam, mam zaniedbuję czytanie innych blogów, między innymi waszego ale staram się to nadrobić:)
UsuńSame wiecie, Gruba Dama, że tak powiem to ciacho wśród obrazów:D Remus o wszystko i wszystkich się martwi, taki już jest kochany nasz futrzak:) James uratował Snap`a wg książki, nie mogłam tego za nic pominąć, a tutaj mogłam pokazać jego odwagę, bystrość, zaradność no i lekkomyślność, mam nadzieję, że się udało:)
Wpadnę na pewno!
Pozdrawiam!
Hej :D.
OdpowiedzUsuńZ góry przepraszam,że tak późno ! Żadne wytłumaczenie.... Poprostu dawno tu nie zaglądałam. Mocno się stęskniłam za Twoim małym arcydziełem :( Rozdział mnie zachwycił ! Naprawdę jeden z moich top5 rozdziałów z Twojego bloga. Czemu ? Przede wszystkim wspaniałe dialogi ! ... No i dużo Remusa :D <3 Mało Jamesa i Lily , co mnie zdziwiło , zaskoczyłaś mnie,bo rozdział tak mi się podoba,chociaż brakuje w nim wątków"umów się ze mną , Lily !" :D. Przejdę od końca do początku ... Więc Derek <3 Kocham takie fajtłapy<3 dwie lewe nogi,czerwone policzki i za duża szata. Przeurocze zestawienie :D. Fajnie ,że złożyłaś mu tę szatę Brandona. Roska (słowotwórstwo Luniaczki nie zna granic) nie ma się na co obrażać,chłopak jest delikatny,wyrozumiały i słodki <3 Przechodząc do bomby emocjonalnej,jaką wywołał u mnie... Wilkołak. Pełnia,pełnia,pełnia! Tyle na nią czekałam! Rem tak troszczy się o przyjaciół :') Załamie się jak się dowie co groziło Potterowi i Severusowi :c James ratuje nietoperza ? Ciekawe. Zamknęłaś w tym rozdziale moje dwie wątpliwości :
* Jak James uratował Severusa ? (książka o tym nie mówiła)
*Co takiego ma zamiar zrobić Syriusz ?
Bo tak naprawdę myślałam , że Lunatyka nie będzie w tej chacie i wytnom Sevowi jakiś głupi dowcip. Ale nie ! Syriusz mnie zawiódł. Nadal jest super przystojnym, super popularnym gościem w Hogwarcie ,ale to nie oznacza,że może sobie tak bezkarnie poprowadzić Seva na takie ryzyko. W pełni brakowało mi tylko tego , że nie zostało opisane jak czuje się Lupin podczas przemiany i jak wygląda po przemianie. Ale moja wyobraźnia nadrabia ;D. To naprawdę genialny rozdział ! Super <3 Te dialogi naprawdę mnie powaliły :D.
~Lunatyk
Zapomiałam o życzeniach ! Ale i tak chyba nie ma po co ich sobie składać. Za późno :p Więc tylko podziekuję i mam nadzieję,że Twoje święta była niesamowite i niezapomniane :)
UsuńWitaj, najpierw muszę Cię ogromnie przeprosić. Wiem, że nie odpowiedziałam na poprzednie komentarze i strasznie mi z tego powodu głupio. Usprawiedliwienia nic a nic nie dadzą:( Obiecałam, w przedmowie, że będę odpisywać na komentarze i taki był zamiar gorzej z czasem, zawsze coś wypadnie, no i czasem moje zdrowie też odmawia posłuszeństwa:( Mimo to cały czas pamiętałam żeby, zwłaszcza Tobie, ale też kilku osobom odpisać, mam nadzieję, że mi uwierzysz, bo taki zamiar miałam dziś wieczorem: odpisać czytelnikom i poczytać nowe rozdziały u innych:) Udało się i to, i to!
UsuńBardzo się cieszę, że podobał Ci się rozdział, ja również uważam, że jest jednym z lepszych, o ile nie najlepszy, jakie pojawiły się na blogu. Nie ma kłótni między Lily a Jamesem ale wydaje mi się, że nadrobiłam opisem pełni, z którego jestem dumna. Nie skupiłam się na Remusie, bo uważałam, że w tym wypadku ważniejszy jest Severus i James, ich relacje ale też poświęcenia Pottera aby uchronić Lupina przed skrzywdzeniem niewinnego człowieka:) Bardzo się cieszę, że książka nie opisała tego momentu, bo mogłam zrobić to ja i puścić swoje wodze fantazji:) Myślę, że emocjami i wyglądem Remusa w wilczej postaci zajmę się podczas spokojniejszej pełni:) Syriuszowi należy się za to przetrzepanie tyłka:D
Dereka kocham, jest postacią z przypadku ale mam dużo frajdy jak o nim piszę:)
Mam nadzieję, że święta były dla Ciebie również udane:)
Pozdrawiam i wysyłam wirtualne uściski jako przeprosiny!
Rogata
czekam na ciąg dalszy :) x
OdpowiedzUsuńJa też:D Może pod koniec tygodnia:)
UsuńRogata nie odpowiadasz na komentarze niektórych czytelniczek. Na moje od kilku rozdziałów :(
OdpowiedzUsuńJuż odpowiadam, staram się poprawiać!:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
James bohaterem!! Cudownie. Naprawdę to był jeden z Twoich najlepszych rozdziałów. Pełnią rzeczywiście wyszła Ci zjawiskowo i nawet nie wiem co powiedzieć. Po prostu ubóstwiam te cztery gryfonki. Nie muszę chyba mówić, że najbardziej Alicję. Dobra coraz mniej rozdziałów do nadgonienia! Lecę dalej!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, puck
Nie lubię tego niezdarnego kolesia!
OdpowiedzUsuń