środa, 26 marca 2014

Rozdział 3: " Mecz, pocałunek i whiskey."

Bardzo dziękuję za komentarze:)
Ciesze się, że przybyła nowa osoba komentująca SZCZYGIELKOWA PL:)
Mam nadzieję, że jest was więcej, więc się ujawnijcie:)
Ostatnią scenę dopisałam w przypływie weny, mam nadzieję, że się spodoba:)
Pozdrawiam i zachęcam do czytania i komentowania:)
Rogata
☆☆☆
Siedział w Pokoju Wspólnym i strasznie się nudził, podrzucał znicza, którego „pożyczył” po ostatnim treningu, gdy tylko go puszczał ten odlatywał na kilka cali a on łapał go w widowiskowy, jego zdaniem sposób. Był obserwowany przez dziewczęta nie tylko z młodszych roczników co bardzo mu schlebiało, jednak udawał, że nie widzi ich wpatrzonych w siebie spojrzeń. Leniwie obserwował co dzieje się w pomieszczeniu, w kominku wesoło trzaskał ogień, który dostarczał ciepła Gryfonom, uczniowie zgromadzeni w pokoju siedzieli na fotelach, kanapach lub przy stolikach i dorabiali prace domowe. On skończył swoje wypracowanie dziesięć minut temu i nie miał nic ciekawego do roboty. Przeniósł wzrok na siedzącego obok Syriusza, który również wydawał się nudzić, Remus czytał książkę o animagach, a Peter zawzięcie notował coś na pergaminie, co chwilę wykreślając i dopisując nowe wyrazy, wystawiał przy tym nieświadomie język i James już chciał wyczarować muchę żeby mu na niego usiadła, gdy jego uwagę przykuła rudowłosa osoba siedząca niedaleko w gronie przyjaciółek. Pochylała się nad pergaminem, co chwila zerkała w opasły tom, który leżał przed nią i dopisywała coś do swojego wypracowania. Uśmiechnął się i zupełnie stracił zainteresowanie Peterem i złotym zniczem, który odleciał.
★★★
Rdest ptasiroślina o magicznych właściwościach. Ma podłużne, cienkie i krótkie, zielone liście. Krótkie ale gęsto rosnące korzenie, które również są zielone, i małe, okrągłe przypominające kulki owoce w kolorze ciemnego fioletu. Jest ona jednym z głównych składników eliksiru wielosokowego. Można ją znaleźć w Zakazanym Lesie. Jest też wykorzystywana jako składnik miodu pitnego...
Lily przeczytała fragment książki i zmarszczyła brwi, wydawało jej się, że już to napisała. Przebiegła wzrokiem po swojej pracy i utwierdziła się w przekonaniu, że tak jest. Przewróciła kilka kartek i znalazła pożądany tekst, szybko go przeczytała i zaczęła dalej pisać. Po chwili spojrzała do książki i znów natrafiła na definicję rdestu, przeniosła wzrok na swoje przyjaciółki ale każda była pochłonięta swoim wypracowaniem, chwilę podejrzliwie przyjrzała się Alicji, gdy Bones poczuła na sobie wzrok, spojrzała pytająco na Lily, Ruda tylko uśmiechnęła się na co Alicja wróciła do przerwanego zajęcia, to utwierdziło Evans w przekonaniu, że jest niewinna. Rozejrzała się po pomieszczeniu ale nikt nie wyglądał na zainteresowanego jej osobą. Pottera i Blacka nie było, więc główni podejrzani musieli rozrabiać w innym miejscu. Znów powróciła do wypracowania i zagłębiła się w lekturze. Gdy przerwała czytać, książka zatrzasnęła się z hukiem, kilka osób w tym Dorcas, Alicja i Rosario spojrzały na Rudą, ona tylko posłała im przepraszające spojrzenie i zdziwiona otworzyła tom z powrotem. „Magiczne rośliny tom. 4” ponownie zamknął się z hukiem i o mały włos nie przytrzasnął nosa Lily. Evans wstała i rozejrzała się, za zasłonki nieopodal niej, dochodziły ciche chichoty a kotara nienaturalnie się trzęsła. Lily niewiele myśląc podeszła i sprawnym ruchem zerwała materiał. Jej oczom ukazała się para Huncwotów, której brakowało kilka chwile wcześniej, różdżka w ręku Pottera wskazywała jasno na sprawcę całego zamieszania.
-Potter co ty na brodę Merlina sobie myślisz?!- spytała siląc się na spokojny ton.
-Nie wiem o co ci chodzi.- odpowiedział z miną niewiniątka.
-Przestań mi dokuczać!
-A co dostanę w zamian?- spytał i wyprostował się, tak że teraz on patrzył na Lily z góry.
-W zamian?- krzyknęła- Masz dać mi spokój! Od pierwszej klasy mnie denerwujesz! Nawet nie mogę spokojnie się pouczyć!
-To ja ci dam spokój jak...- zawiesił głos i udał, że się zastanawia- o wiem!, jak się ze mną umówisz.- dokończył z huncwockim uśmiechem. Lily zagotowała się w środku, przez jej głowę przeleciał tysiąc myśli jak zamordować a potem wskrzesić i jeszcze raz zabić czarnowłosego.
-Nigdy się z Tobą nie umówię Potter!
-Daj spokój, już to słyszałem, po prostu boisz się.- odparł i oparł się z nonszalancją o regał koło, którego stali. Lily prychnęła Ona miałaby się bać, niby czego? Bo chyba nie tego nadętego głupka.
-Nie boję się ciebie- syknęła- nie mam ochoty dłużej z tobą rozmawiać.- odwróciła się z zamiarem odejścia, jednak James złapał ją za rękę. W Evans zawrzało, wyrwała dłoń i z całej siły zamachnęła się, odcisk jej ręki odbił się na policzku szukającego.
-Nigdy więcej mnie nie dotykaj!- krzyknęła, zebrała swoje rzeczy i wybiegła do dormitorium.
-Stary jak tak dalej pójdzie to cię rodzona matka nie pozna.- Syriusz podał wyczarowany przez siebie worek z lodem przyjacielowi. James z ulgą opadł na kanapę, na której siedział Remus.
-Przecież zakład już się skończył, po co proponujesz jej spotkanie?- spytał Lupin.
-Umówi się ze mną, mnie się nie odmawia.- odparł.
-Daruj sobie, po co ci to wszystko.- blondyn pokazał na policzek kumpla.
-Bo nikt bezkarnie nie będzie kpił z Jamesa Pottera!- odpowiedział z przekonaniem w głosie, pamiętając o przykrym incydencie sprzed kilku dni a piekący policzek utwierdził go w postanowieniu.
-O ile wcześniej trwale cię nie uszkodzi ta ruda wiedźma- mruknął Black jednak nie na tyle cicho żeby przyjaciele go nie usłyszeli.
★★★
-No nie płacz mała!- Rosario nie wiedziała jak uspokoić przyjaciółkę, Dorcas siedziała i przytulała Rudowłosą, Alicja grzebała w kufrze w poszukiwaniu chusteczek.
-No już, już.- Bones uśmiechnęła się do Lily, ta wydmuchała nos i rozejrzała się po przyjaciółkach zaczerwionymi oczami.
-Ale czemu ja? Na roku mamy z pięćdziesiąt dziewczyn, nie może uwziąć się na innej?!- rozgoryczenie i złość powoli opuszczały Lily.
-To dzieciak, popisuje się a ty się złościsz i to go jeszcze bardziej nakręca.- Meadows tłumaczyła Lily głosem matki zwracającej się do małego dziecka- zacznij go ignorować to się mu znudzi.
-Myślicie, że to coś da? -brązowowłosa zwróciła się do reszty.
-Nie pomagasz Bones.- warknęła Rosi. Alicja roześmiała się i uderzyła w Johnson poduszką.
-Nie miałam zamiaru pomagać- pokazała jej język- po prostu się z nim umów, to da ci spokój- wzruszyła ramionami i odchyliła się akurat w chwili gdy poduszka leciała w jej stronę, musnęła delikatnie ramię.
-Nie umówię się z nim!- Evans gwałtownie wstała.- Za nic w świecie! To tępy, irytujący, rozczochrany gumochłon i nie dam mu tej satysfakcji!
-Jesteś pewna?-spytała Dorcas -może Ala ma rację, umów się z nim to się odczepi...
-Nigdy!- odparła z mocą w głosie.
★★★
Marcowe słońce wychylało się zza horyzontu, zwiastując nowy dzień- sobotę. Jednak wyjątkowo na śniadaniu można było dostrzec prawie wszystkich uczniów, pośpiesznemu jedzeniu towarzyszyły podniecone szepty, zwłaszcza przy stołach Gryfonów i Krukonów. Gdy drużyna Ravenclawu opuszczała Wielką Salę rozległy się brawa i wiwaty, Gryfoni odczekali aż ostatni zawodnik przeciwników opuści pomieszczenie. Po chwili dało się słyszeć rytmiczne uderzanie pięściami o blat stołu, każdy oglądał się na boki w poszukiwaniu źródła dźwięku, Huncwoci widząc, że Syriusz robi hałas, przyłączyli się do niego, po chwili cały stół Gryffindoru wybijał rytm. James wskoczył na stół.
-Kto wygra mecz?!- krzyknął.
-GRYFFINDOR!- kibice zawyli.
-KTO?!- udał, że nie słyszy
-GRYFFINDOR! GRYFFINDOR! GRYFFINDOR! GRYFFINDOR! GRYFFINDOR!- zaczęli skandować, Potter zeskoczył i wraz z drużyną opuścił Wielką Salę. Byli pewni, że wygrają.
★★★
-Witam na pierwszym meczu w tym roku! Spójrzmy na tablicę wyników, na razie prowadzą Puchoni, mają na swoim koncie dwa zwycięstwa, zaraz za nimi Gryfoni z jedną wygraną, Ślizgoni i Krukoni bez punktów, jeśli Gryffindor dziś wygra ma szansę na puchar, jeśli nie decydować o finale będą punkty zdobyte podczas gry. Wychodzą na boisko! Krukoni obrońca John Abbot, ścigający Vanessa Pattinkton, Eva Shugar, Theodor Smith, pałkarze Clinton Murray, John Baker i szukająca Tina Allen, kolej na Gryffindor obrońca Nicole Lawrence , ścigający Earl Sistern, Nigel Philips i niezwykle utalentowana Sara Rue, pałkarze Robert Parker i Tim Hunt oraz szukający James Potter.- po słowach Penelopy Mendoza rozległy się wiwaty i brawa.- Ruszyli! Shugar przejęła kafla, podanie do Smitha i 10 do 0 dla Ravenclawu- Krukoni zawyli z radości, szanse, że ich drużyna wygra gigantycznie wzrosły gdy Mendoza ogłosiła, że kolejne 10 punktów zdobyła Vanessa. Nicole zdzierała gardło żeby pałkarze zaczęli atakować przeciwników, Sara dwoiła się i troiła lecz Nigel i Earl wcale jej nie pomagali, miała wrażenie, że specjalnie jej utrudniają, James nie wiedział co robić czy złapać znicza jak najszybciej czy liczyć, że jego drużyna zacznie grać lepiej, nie pamiętał wyniku meczu między Krukonami a Puchonami, nie myślał, że będzie mu kiedykolwiek potrzebny, był pewien, że wygrają. Spojrzał na Tinę, która rozglądała się za zniczem, wykorzystując moment, że nigdzie go nie widzieli podleciał do Philipsa.
-Co ty robisz! Pomagaj jej!
-Odwal się Potter.
-Pomóżcie jej!- Potter zmiażdżył spojrzeniem Earla i odleciał. Lawrence nie wiedziała co robić nigdy jej drużyna nie była taka do bani, zawsze się mobilizowali i grali zespołowo, musiała przyznać, że jedynie Rue grała bez zarzutu. Przeliczyła szybko w myślach, Puchoni wygrali 260 do 100, przegrywają 40 punktami, Potter musi złapać znicz przed kolejną stratą punktów inaczej koniec.
-Co za wspaniałe podanie Sisterna do Rue Sara wykorzystała to i zdobyła 10 punktów. Gra toczy się dalej! Ale zobaczcie! Oczom nie wierzę, kolejne 10 punktów dla Gryfonów, ta dziewczyna jest niesamowita!- Penelopa wychwalała Sare. Potter podleciał do wołającej go Nicole.
-Łap znicz! Chyba, że będą mieć nad nami przewagę 50 punktów to wtedy zwódź!- James zasalutował i odleciał.
-Kolejne punkty dla Gryffindoru! Czyżby drużyna lwa się obudziła? Nareszcie możemy zobaczyć pracę zespołową! Abbot ma pełne ręce roboty, gdyż Sara i Nigel atakują na zmianę, Sistern dzielnie im asystuje! Cóż za widowiskowe podanie! I kolejne punkty! Ale cóż to! Tak! Tak! James Potter złapał znicz! Gryffindor wygrywa 190 do 40! Tym samym zobaczymy ich w finale! Brawo!-
Cała ekipa wylądowała na murawie, kibice wiwatowali, wszyscy Gryfononi mieli uśmiechy na twarzy, ktoś krzyknął, że trzeba to uczcić, ktoś pogratulował Lawrence ciekawej i skutecznej taktyki, jakaś dziewczyna pocałowała w policzek Nigela, ktoś poklepał po plecach Boba, pośród tłumu przepchnęła się blondynka, która próbowała powstrzymać łzy, jej nie gratulowali mimo że zdobyła najwięcej punktów, pobiegła do szatni.
★★★
-Tu jesteś, nie płacz.-James usiadł koło Rue na podłodze w szatni i objął ją ramieniem. Blondynka pociągnęła nosem, Potter podał jej chusteczkę i wytarł kciukiem łzy z policzka.
-Mam dość, co bym nie zrobiła to i tak ona zbiera pochwały.
-W przyszłym roku pozbędziemy się jej.- puścił do niej oko a ona roześmiała się.
-Nie świętujesz?
-Nie ma całej drużyny.- podał jej kremowe piwo.
-Ty powinieneś być kapitanem.- powiedziała otwierając butelkę i biorąc łyk złocistego płynu.
-Może za dwa, trzy lata będę, jestem za młody.- mruknął i też się napił.
-E tam, jesteś sto razy lepszy od niej, ona nie potrafi nikogo zmotywować, Bob i Tim nawet nie wiedzą do czego służą pałki a Nigel jest złośliwy i chce pokazać, że jest najlepszy.- prychnęła.
-Nie ważne, wygraliśmy, jeszcze jeden mecz i puchar będzie nasz.- stuknęli się butelkami i napili.
-Jak na rozpieszczonego dzieciaka jesteś całkiem miły.
-A kto mówi, że jestem rozpieszczony?- udał oburzenie.
-Evans- jego wyraz twarzy się zaostrzył a mięśnie spięły, spojrzała na niego badawczo.
-To co innego, ona mnie nie zna i tyle.- odparł oschle.
-Zależy ci na niej?- spytała.
-Nie- odparł i pociągnął łyk piwa- a czemu pytasz?
-To dobrze.- odparła i zbliżyła swoją twarz, popatrzyła na jego usta, jednak on był bierny, przysunęła się i delikatnie, trochę nieudolnie go pocałowała, po chwili chciał się odsunąć ale mu nie pozwoliła. Kiedy się od siebie oderwali, Rue zarumieniła się i nie wiedziała co powiedzieć.
-Lepiej?-spytał, pokiwała głową w odpowiedzi-To chodź.- złapał ją za rękę i pociągnął do drzwi.
-Gdzie idziemy?
-Na imprezę, przecież bez nas by nie wygrali. - powiedział tonem jakby była to najbardziej oczywista rzecz na świecie. Sara uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością i wyszli z szatni, żadne z nich nie zaczęło rozmowy o pocałunku. Sara jednak od dawna czuła coś więcej, ale nie chciała się z tym zdradzić, gdyby powiedziała co czuje wiedziałaby że James natychmiast by się od niej odsunął aby jej nie ranić. Zdawała sobie sprawę z tego, że on nie odwzajemnia jej uczucia, a dzisiaj utwierdziła się w tym przekonaniu.
★★★
-Syriusz! Oddaj mi to!
-NIE!- krzyknął Black i potykając się zaczął uciekać. Wpadł na Jamesa i Sarę, wchodzących do Pokoju Wspólnego.
-Co jest?- spytał Potter widząc Lunatyka zmierzającego w ich stronę.
-On mi chce odebrać moją miłość!- czarnowłosy oskarżył przyjaciela i schował się za plecami Jamesa.
-Kogo?- spytał zdezorientowany.
-Ognistą- Black pomachał w połowie pustą butelką whiskey Jamesowi przed nosem.
-Łapo, dużo wypiłeś?- spytał, widząc, że Syriusz powoli zaczął tracić równowagę.
-Nie...hik..- czknął.
-Ledwo stoi.- westchnął Remus.
-To są kłamstwa i pomówienia! Zrobię kukułkę, żeby wam udowodnić!
-Chyba jaskółkę- mruknęła Rue i zostawiła Huncwotów samych sobie.
-No właśnie, masz rację! Kukułkę!- wykrzyknął za nią Syriusz i zaczął próbować ustać na jednej nodze z rozłożonymi rękami, butelka mu wypadła a on się przewrócił. Popatrzył na rozbite szkło.
-Ups.. hi hi hi- zachichotał jakby ktoś mu odpowiedział dobry dowcip i z zadziwiającą prędkością, jak na jego stan, pobiegł po nową butelkę.
-Wystarczy!- Lupin ruszył za nim.- Oddawaj Black!
-Nie!- niezgrabnie wgramolił się na stół.
-Złaź!- Remus pociągnął go za nogawkę.
-Zostaw mnie! Zostaw!- krzyknął piskliwym głosem- Bo powiem McGonagall, że mnie molestujesz! Rogacz świadkiem!- Gryfoni wybuchli śmiechem, Remus zawstydził się i westchnął zrezygnowany z nadzieją popatrzył na Jamesa ale ten już wchodził na stół aby dołączyć do kumpla. Lupin jęknął. Potter pociągnął łyk trunku i zaczął śpiewać.

Whisky moja żono, jednak Tyś najlepszą z dam!

Po chwili dołączył do niego Syriusz.

Już mnie nie opuścisz, nie, nie będę sam!
Mówią whisky to nie wszystko, można bez niej żyć!
Lecz nie wiedzą o tym,
Że najgorzej w życiu to,
-Wszyscy razem!- krzyknął Potter a cały Gryffindor zawył
To samotnym być! To samotnym być! To samotnym być!*

Impreza trwała do białego rana, główną jej atrakcją było karaoke zainicjowane przez Huncwotów.
☆☆☆

* Dżem- Whisky

13 komentarzy:

  1. Super;)
    Chociaz nie lubie czytac o 5 roku,to tutaj bede zagladac ;)
    Lilka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, bo nie mogłam sobie odmówić tej przyjemności pisania o ich kłótniach:)

      Usuń
  2. Mam wrażenie, że z każdym rozdziałem coraz lepiej Ci idzie. :) Zapis dialogów trochę kuleje, a czasem brakuje mi opisów, ale to wszystko jest do wypracowania. :) Lily jest trochę rozchwiana emocjonalnie, ale fajnie, że nie idealizujesz Jamesa na siłę.
    Pozdrawiam i powodzenia dalej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaa, i dostrzegła Tedzia Smitha pośród graczy! Na innej pozycji co prawda, ale fajnie go widzieć. ;)

      Usuń
    2. Trochę szkoda, bo to taki mój trochę ulubieniec. ;)

      Usuń
  3. Dopiero dziś znalazłam bloga, a tu rozdział! Jest fajnie i naprawdę możesz kontynuować pisanie. (Powtórzyłam się?) :)

    OdpowiedzUsuń
  4. znalazłam dziś twojego bloga i jest w porządku.Pisz dalej:)

    Evans ma rację co do Jamesa.

    OdpowiedzUsuń
  5. "Zrobię kukułkę" XDD
    Ogółem jest to świetny blog <3
    No i oczywiście świetna notka :*
    Czekam na NN :** . ! !
    Dodawaj szybko <3
    U mnie new . ZAPRASZAM :)
    http://historia-czarujacej-lilki-i-huncwotow.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy nowa notka hmm.?
    Już nie mg się doczekać <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Pomimo, że wkurza mnie to, że Potter tak denerwuje Evans, jednak ten żarcik z książką był śmieszny :D. Jeszcze niestety James jest zapatrzonym w siebie, rozpieszczonym dzieciakiem, który ma pstro w głowie i zachowuje się jak nadęty dupek, ale mam nadzieję, że z upływem czasu to się zmieni. Chociaż ma 15 lat, co go usprawiedliwia, bo chyba każdy w tym wieku był w jakimś stopniu głupi ;-).
    Za to dziwię się Lily, że aż tak ją to wszystko dotyka. W sensie, że tak emocjonalnie na to reaguje i aż płacze. Chociaż, z drugiej strony, kto by nie miał dość po kilku latach takiego szczeniackiego zachowania?
    Fajna scena, jak James wskoczył na stół w Wielkiej Sali i motywował drużynę :-).
    Mecz, jak mecz. Był słaby moment, ale była poprawa i wygrana Gryfonów. I znowu ta biedna Sara... Naprawdę mi jest jej cholernie szkoda. Dobrze, że chociaż komentująca dostrzegła jej dobrą grę. No, ale ta scena z Jamesem... Z jednej strony ładnie postąpił, że poszedł do niej i nie zostawił jej tam samej, że zauważył jej brak, ale z drugiej ten pocałunek. Dobrze, że przynajmniej zdała sobie sprawę z tego, że Potter się nią nie interesuje w ten sposób :-).
    Pijany Łapa to bardzo słodki Łapa :D. A Kukułka rozwaliła mnie na części pierwsze hahah :D. No i biedny Remus, który musi ich wszystkich przypilnować - co on się z nimi ma? :-).
    Przyznam Ci, że sam pomysł ze śpiewaniem piosenki i to, że tłum się przyłączył - super. Ale nie podobało mi się, że to była polska piosenka. W końcu oni żyją w Anglii, na dodatek to się dzieje w roku 75', a ta piosenka powstała w 79'. Wiem, że się czepiam, ale takie nieuzasadnione polskie akcenty w opowiadaniach, gdzie akcja toczy się w Wielkiej Brytanii (czy innym kraju), akurat mnie denerwują.
    Wiem, że piosenka idealnie wbijała się w klimat imprezy i pewnie dlatego wybrałaś właśnie ją :-).
    Ale generalnie rozdział był na Twoim poziomie, czyli był świetny :-)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. No, bo są szczeniakami. Zresztą facet ma chyba do końca życia w sobie coś z dziecka:) No dotyka, dotyka, uparł się na nią taki idiota i zbyć go nie można ani prośbą ani groźbą to się dziewczyna denerwuje:) Łapa w ogóle jest słodki:D kukułka, sama się śmiałam jak to pisałam:)
    Co do piosenki. To wiem, że nie ma prawa tu być, wiem ale to był akurat czas kiedy byłam w niej zakochana po uszy, słuchałam w koło na około do zarzygania 24h na dobę i musiałam ją dodać, a mi pasowała idealnie:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Blogerzy maja to do siebie, że każdy prędzej, czy pozniej troche zawala. Czy Ty tego nie potrafisz? Ale powaznie, czuje sie jakbym czytala jakas ksiazke. Myslalas o tym?
    Pozdrawiam, puck

    OdpowiedzUsuń
  10. Super blog😀
    Dawno się tak nie wciągnęłam w czytanie jakiegokolwiek bloga a tu jak kończe rozdział to w głowie cichy głos mówi mi 'jeszcze jeden rozdział'. Po przeczytaniu następnego 'jeszcze ostatni. Kończy się na tym że czytam 3 ostatnie rozdziały😊

    OdpowiedzUsuń