Skoro już leżę ledwo
żywa w łóżku mogę ten czas produktywnie wykorzystać. Oto nowa
notka:)
Dziękuję za komentarze:)
Wasza pociągająca nosem
Rogata:)
☆☆☆
Uczniowie wylegiwali się w
dormitoriach lub Pokoju Wspólnym, gdyż na dworze było jeszcze za
zimno ale niektórzy decydowali się na orzeźwiający spacer.
Profesor Bonnington właśnie kończył sprawdzać zadania, które
polegały na odczytaniu Starożytny Run, zadał je na poprzednich
zajęciach. Za niecałe pięć miesięcy odchodził na zasłużoną i
długo oczekiwaną emeryturę, uczniowie też pewnie na to czekali,
na sama myśl o tym uśmiechnął się. W tym samym czasie młoda i
surowa nauczycielka, która miała dopiero kilka lat nauczania na
swoim koncie Minerwa McGonagall siedziała sztywno w swoim gabinecie
i stawiała kolejne „N” na wypracowaniu piątoklasistów.
-Nieuki, a zaraz maja SUM-y- mruczała.
Zdjęła okulary i przetarła oczy, podeszła do okna, zobaczyła
kilkoro uczniów, którzy już nie mogli doczekać się wiosny i mimo
zimnego wiatru usiedli na brzegu jeziora. Martwiła się. Kiedy
zobaczyła pierwszy kawał nie wiedziała, że to zapowiadało
początek czegoś trwałego, teraz zdawała sobie sprawę, że
jeszcze przez następne dwa lat nie będzie spokojnie. Od świąt
Bożego Narodzenia nie było ich żadnego wygłupu, no może, Filch
przyszedł i choć nie miał dowodów uparcie twierdził, że to oni
zaatakowali go łajnobombami. Co chwilę dostawała wiadomości o
wybuchach, zalanych korytarzach czy po przewieszanych portretach,
które skarżyły się na zmianę miejsca, ale to były małe
przewinienia. To oczywiste, że coś planowali tylko ona nie mogła
ich w żaden sposób powstrzymać.
Istotnie James i Peter szli tajemnym
przejściem do lochów aby znaleźć się w Pokoju Wspólnym
Ślizgonów. Wszystko co potrzebne do ich nowego kawału mieli
obmyślone i teraz pozostało im tylko czekać na odpowiednią porę,
aby zakraść się do nich niepostrzeżenie.
★★★
Szybkim krokiem przemierzała korytarze
zamku, nie zwracała uwagę gdzie idzie, gdyż podświadomość
prowadziła ją z przyzwyczajenia do wieży. Jej myśli krążyły
wokół wydarzeń z urodzin. Dziewczyny były rozczarowane gdy zbyła
je tłumaczeniem, że się pokłócili i zerwali, nie chciała aby
ktoś znał prawdę. Do dziś budziła się w nocy zalana potem, do
dziś czuła na sobie jego dotyk choć spędziła wiele godzin na
szorowaniu ciała. Cały czas uczyła się albo czytała, robiła
wszystko aby odciągnąć myśli od felernego wieczoru. Jedyne z
czego mogła się cieszyć, że nie doszło do czegoś więcej.
Wzdrygnęła się i poruszyła głową jakby chciała wyrzucić z
głowy nieprzyjemne wspomnienia.
-Dorcas!
Zamarła. Ten głos poznałaby
wszędzie, prześladował ją co noc w koszmarach. Przyspieszyła
kroku, jednak słyszała, że on zrobił to samo. Prawie biegnąc
znalazła się przy schodach, które jak na złość postanowiły się
przemieścić. Rozejrzała się, ale nie było drogi ucieczki.
-Dorcas.
-Daj mi spokój!
-Chcę porozmawiać.
-Nie mamy o czym, idź stąd, bo zacznę
krzyczeć!- ostrzegła.
-Daj wytłumaczyć.
-Wynoś się! Jeśli jeszcze raz
zbliżysz się choć na stopę wszystko powiem Dumbledorowi-
zagroziła. Jej serce waliło jak oszalałe, była wystraszona i
marzyła żeby znaleźć się w dormitorium.
-Nie masz serduszka- zauważył.
Natychmiast zakryła ręką szyję w obawie, że zachęci go do
czegokolwiek.
-Wyrzuciłam.
Pokiwał głową jakby wszystko
rozumiał.
-Wybaczysz mi kiedyś?
-Nie- odparła z mocą.
-Jakiś problem?
Odetchnęła z ulgą.
-Nie wtrącaj się, Black- mruknął
Colin i wbił spojrzenie w Dorcas.
-Wszystko w porządku?- zignorował
blondyna i podszedł do Meadowes. Wiedział, że zerwali. Nie znał
szczegółów ale nie były istotne, przynajmniej dla niego. A
dziewczyna wyglądała jakby nie miała ochoty rozmawiać z Puchonem
i zaraz miałaby się rozpłakać choć udawała, że jest inaczej.
-Tak.
-Idziemy do wieży?- Pokiwała głową
i odeszła z brunetem. Nie rozmawiali po drodze, ale czuł, ze nie
chce zostać sama, że potrzebuje kogoś kto odprowadzi ją do samego
dormitorium. Więc trwał przy niej aż przeszli przez portret Grubej
Damy. Wyszeptała ciche podziękowania i zniknęła. Syriusz odszedł
do swojego dormitorium, chwycił Mapę i wraz z Remusem poszli w
umówione miejsce. Mieli kawał do wywinięcia.
★★★
-Peter! Zostaw mój rękaw.
-Ale to nie ja.
-Cichooooo.
-Dobra Remusku.
-Jim nie jestem Remuskiem.
-A ja nie jestem Jimem.
-Zamknąć się.
-Sam się zamknij, Black.
-Czemu wkładasz mi palec do nosa?
-Weź ten łokieć.
-Zaraz zgubie okulary!
-Żebyś rozumu nie zgubił.
-Ciiiiii.
-Nie cichaj na mnie.
-Chłopaki tam.
-Nie ziewaj, mamy misję.- James trącił
łokciem Remusa myśląc, że to Peter.
-Jeszcze nas połknie- roześmiał się
Syriusz.
Uwijali się jak najszybciej i
starannie żeby niczego nie pominąć, a eliksir słodkiego snu
bardzo pomógł im w wykonaniu zadania. Całą czwórką zgromadzili
się w Pokoju Wspólnym Ślizgonów.
-Wszystkie?
-Tak.
-Na pewno?
-Tak, Luniu.
-To spadamy.
Narzucili na siebie pelerynę niewidkę
i odeszli.
*
Na śniadanie uczniowie przychodzili
większymi lub mniejszymi grupkami. Każdy zajmował swoje stałe
miejsce aby posilić się przed dnie pełnym zajęć. Można było
usłyszeć ciche rozmowy lub głośne przekomarzania, tego dnia uwagę
wszystkich przykuwała ogromna ilość wszelkiego rodzaju bielizny
zarówno damskiej jak i męskiej wiszącej pod sufitem w Wielkiej
Sali. Profesor Slughorn przyglądał się z niepokojem na stół
domu, którego był wychowawcą i spojrzał na zegarek. Szybko
domyślił się, że ubrania pochodzą z szaf jego podopiecznych.
Dojadł ostatnie kęsy pancakesa z syropem klonowym i żwawym krokiem
skierował się w stronę lochów. Albus Dumbledore odprowadził
wzrokiem Horacego, potem przeniósł spojrzenie na stół, przy
którym zasiadała czwórka chłopców. Jak zwykle śmiali się
najgłośniej a otoczeni byli wianuszkiem dziewcząt i kilkoma
chłopcami. Był pewien, że to ich sprawka, zastanawiał się tylko
jak udało im się dostać do komnat Ślizgonów. Przeczesał
zakamarki swojej pamięci ale nie przypomniał sobie żadnego
tajemnego przejścia, Salazar Slytherin bardzo bronił prywatności
swoich domowników. Chcąc nie chcąc dopił poranną kawę i machnął
różdżką, bielizna zniknęła. Usłyszał jęk zawodu, nie mógł
pozwolić aby sprawcy nie zostali ukarani, domyślał się, że
zarówno Horacy jak i jego wychowankowie będą domagać się kary
dla sprawcy całego zamieszania. Kiedy już wybierał się do
Huncwotów, zobaczył jak Minerwa szybki krokiem zmierza w stronę
stołu Gryfonów. Ukaranie żartownisiów zostawił swojej prawej
ręce i powolnym krokiem poszedł do Pokoju Wspólnego Ślizgonów
aby sprawdzić jak idzie Slughornowi.
★★★
-Po dwadzieścia punktów, za każdego
z was. I dwutygodniowy szlaban.- Odwróciła się z zamiarem
odejścia.
-Ale nie ma Pani dowodów, że to my-
zaprotestował Potter. Mruknęła z niezadowoleniem.
-Jeśli przyprowadzicie osobę
odpowiedzialną za ten dowcip anuluje wam karę, a teraz na zajęcia!
Huncwoci westchnęli ze zrezygnowaniem,
wiadomo było, że nikt nie zgodzi się na odbębnienie za nich
szlabanu, jednak stwierdzili, że warto. Mieli pewne zdjęcia, które
mogły im się przydać.
★★★
Dorcas siedziała w Pokoju Wspólnym i
starała się przetransmutować książkę w krzesło. Ta dziedzina
magii nigdy nie była dla niej łatwa a przemiana mniejszych
przedmiotów w większe była trudniejsza niż odwrotnie.
-Inkense meditum- wypowiedziała i
wykonała skomplikowany ruch ręką. Jednak na podłodze dalej leżała
książka do transmutacji. Westchnęła i spróbowała ponownie.
Przyglądał się jej poczynaniom z zaciekawieniem, bawiła go
determinacja dziewczyny.
-Źle ruszasz ręką- powiedział
siadając koło niej.
-Wielkie dzięki za cenną radę-
prychnęła.
-Oj nie złość się. Złość
piękności szkodzi a Tobie niewiele jej zostało.
-Bujaj się, Black- fuknęła, chwyciła
książkę i skierowała w stronę schodów.
-Nie gniewaj się! Wróć, pomogę Ci.
-Obejdzie się, poproszę Jamesa.
-Ma trening.
-To Remusa.
-Ma korepetycje z trzecioklasistą. A
McGonagall będzie to sprawdzać jutro.- Uśmiechnął się
złośliwie.
-To pójdę do Lily.
-Evans jest dobra w zaklęciach i
eliksirach. Wiesz dobrze, że tylko JA mogę Ci pomóc.
-Wolę już Trolla.
-Nie dopuści Cię do SUMów-
stwierdził i poklepał miejsce na kanapie obok siebie.
-A nie będziesz się ze mnie
wyśmiewał?
-Nie.
-No dobra- mruknęła i usiadła
naprzeciwko niego. Położyła książkę na podłodze i spojrzała
na Blacka, zachęcił ją gestem. Wypowiedziała zaklęcie i machnęła
różdżką, nic się nie wydarzyło. Pokazał jej ruch i ponownie
powtórzyła. Książka ani drgnęła. Syriusz wykonał ruch ręką z
magicznym patykiem i w miejscu książki pojawiło się piękne
krzesło.
-Miałeś pomóc a nie się popisywać-
burknęła z zazdrością.
-No już, już.- Pokazał jej ponownie
ruch różdżką, powtórzyła.- Spróbuj.
Machnęła jednak nic się nie
wydarzyło, westchnęła z rezygnacją. Pokręcił głową i złapał
jej rękę, którą czarowała. Dziewczyna zesztywniała i spięła
się, zauważył to, jednak nie puścił jej i delikatnie poprowadził
jej dłoń. Nie wytrzymała jego dotyku i wyrwała się. Szybko
poderwała się z kanapy i chwyciła książkę leżącą na dywanie.
-Dziękuje, muszę iść- odparła i
potykając się z pośpiechu wbiegła po schodach. Syriusz przyglądał
się temu ze zdziwieniem. Obejrzał swoją rękę ale nie wyglądała
jakoś inaczej.
-Co robisz?
-Dotknij mnie.
-Co?!- krzyknął zaszokowany James.
Black niewiele myśląc złapał go za dłoń.
-Słuchaj, jak potrzebujesz dotyku, to
załatwimy Ci jakąś panienkę.
-Poczułeś coś?- Potter przecząco
pokręcił głową. Syriusz zamyślił się i popatrzył na schody do
dormitoriów dziewcząt. Co Ci jest, Meadowes? Przemknęło
mu przez myśl.
★★★
-Wstawaj!- Słodki głosik Alicji
obudził ją. Rudowłosa otworzyła oczy i zobaczyła szatynkę,
która siedziała na niej okrakiem. Z wielkim uśmiechem na twarzy
obdarowała ją soczystym buziakiem w policzek i wszystkie trzy
zaśpiewały jej „Sto lat”.
-Łazienka jest dla Ciebie.- Rosario
skłoniła się w nadwornym geście, Lily roześmiała się i
poprosiła aby na nią zaczekały. Po śniadaniu udały się na
zielarstwo, Profesor Sprout opowiadała im o skrzelozielu. Lily wraz
z przyjaciółkami popatrzyły po sobie na ohydnie wyglądającą
roślinę. Żadna z nich nie chciałaby tego zjeść.
-Skrzeloziele pozwala przybywać około
60 minut pod wodą, po jego spożyciu za uszami człowieka pojawiają
się skrzela a między palcami rośnie błona- dyktowała profesor.
Lekcje mijały zadziwiająco szybko i
bez problemów co bardzo zdziwiło panią prefekt. Ostatnie były
zaklęcia, uczniowie weszli do sali, która wyglądem przypominała
mugolską aulę, w związku z tym, że znajdowała się w jednej z
mniejszych wież zamku miała kształt kolisty. Lily, Dorcas i Remus
usiedli na samym dole bardzo blisko katedry nauczyciela, natomiast
Rosario i Alicja nieco wyżej aby nie kusić profesora Flitwicka,
James i Syriusz wybrali najwyższy rząd najdalej od nauczyciela.
-Miałeś o niej zapomnieć.- Syriusz
szturchnął przyjaciela, który od dobrych dwudziestu minut
wpatrywał się w Lily.
-Miało mi samo przejść, tak mówił
Remus- zauważył Potter.
-Ale jakoś nie widzę abyś ty się
starał, żeby Ci przeszło.
-Bo tak sobie pomyślałem, że jak się
tak na nią napatrzę na zaś to potem już nie będę patrzył.
Syriusz zamyślił się i przyznał
rację szukającemu, to miało sens. Pozwolił pogapić się jeszcze
brunetowi piętnaście minut na Evans, potem zaczęło mu się
zwyczajnie nudzić i postanowił, że Jamesowi starczy tego dobrego i
zajął go rozmową. Żartowali i śmiali się co nie umknęło
uwadze Lily, która zmierzyła ich surowym spojrzeniem. Filius
Flitwick obwieścił wyczekiwany koniec zajęć i zarządził
napisanie eseju jako pracę domową.
Evans siedziała na kolacji i nerwowo
rozglądała się po całej sali, jednak nic nie wskazywało na to,
że ma coś się wydarzyć. Spojrzała po twarzach uczniów, którzy
w spokoju jedli. Odetchnęła i uśmiechnęła się pod nosem. W
końcu Potter zapomniał o jej urodzinach, jednak....
-Szanowni koledzy i koleżanki.- Głos
Jamesa Pottera rozniósł się po Wielkiej Sali, Lily zesztywniała.-
Mam zaszczyt ogłosić, że dziś szesnaście lat kończy nasza
ulubiona Pani Prefekt Lily Evans.
Wszystkie głowy zwróciły się w
stronę Gryfonki, na której policzkach wykwitły dorodne rumieńce.
-A teraz wszyscy razem! Sto lat, Sto
lat- zaintonował rozczochraniec. Wszyscy zaczęli śpiewać, no może
oprócz Ślizgonów, którzy nie tolerowali osób pokroju Lily. Nawet
McGonagall śpiewała a Slughorn podszedł i osoboscie złożył
życzenia swojej ulubionej uczennicy.
-No Evans, dmuchaj.- Brunet podetknął
jej pod nos tort z szesnastoma świeczkami w kształcie różdżek.
Popatrzyła po przyjaciółkach i pomyślała, że chciałaby żeby
ich przyjaźń przetrwała wszystko. Potem przeniosła wzrok na
szczerzącego się Pottera z ciastem w rękach.
Zdmuchnęła świeczki.
★★★
CZYTAM=KOMENTUJĘ
Haahahaha, super. Zapomniał, zapomniał a jednak nie. :D Rozdział super, czekam na następny i życzę zdrówka! :D
OdpowiedzUsuńDziękuje, życzenia się przydały, bo już jestem wyleczona, zwarta i gotowa do pisania tylko moja wena jeszcze się kiepsko czuje....
UsuńPozdrawiam
Super rozdział.
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Madows :'(
OdpowiedzUsuńHej hej to ja twoja nowa obserwatorka XD
OdpowiedzUsuńJak wczoraj znalazłam twojego bloga to nie mogłam się normalnie oderwać. Chyba do pierwszej czytałam, a od śmiechu to momentami powstrzymać to się nie mogłam!!
Liczę, że jak najszybciej dodasz kolejny rozdział bo już nie umiem się doczekać twoich nowych pomysłów :)
PS. A jeśli mogła bym coś zasugerować... Mogła byś poświęcić trochę więcej uwagi Syriuszowi?? Oczywiście jeśli to nie problem... Ale było by na prawdę super
Pozdrawiam Chica Mala
Hej, Hej:)
UsuńWłaśnie zauważyłam, że zdobiłam nowego obserwatora, także witam Cię serdecznie:)
Bardzo się cieszę, że spodobały Ci się moje bazgroły:) Co do nowego rozdziału hmmm nie mam pojęcia kiedy będzie:( mam zaczęty ale czegoś brakuje...
Syriusz.... moja pięta achillesowa..... W tym rozdziale jest go aż za nadto:D Ale naprawdę staram się żeby go nie pomijać tak jak Petera:)
Pozdrawiam:)
Nie no spoko. Rozumiem, że nie każdemu wychodzi pisanie o każdym XD mam dokładnie to samo, ale i tak dobrze, że go ni pomijasz. A gdybyś znała jakiś blog, który jest podobny do twojego tylko właśnie o Blacku to mogła byś mi podać link?? Z góry dziękuję i z niecierpliwością czekam na następny :)
UsuńHaha urodziny Lily najlepsze! Tylko Potter mógł by coś takiego zrobić. :D
OdpowiedzUsuńHaha :D Super rozdział :D James ,jak zwykł , zrobił wszystko , co mógłby zrobić najkochańszy chłopak na świecie :D Ciekawe. co to za zdjęcia :) Tylko nie Severusa,błagam :( Wprawiłaś mnie w dobry nastrój :* Zdrowia życzę Rogatej ;) Naprawdę genialny rozdział :) Co będzie pomiędzy szkolnym amantem a Dorą ? Ten to zawsze wie kiedy się pojawić :)
OdpowiedzUsuń~Lunatyk
Hej, jestem nowa... Od kilku dni nałogowo czytam Twoje rozdziały... Są świetne, przy każdym jest powód do śmiania się... Nie ma to jak kochany James , który dla Lily zrobi wszystko... Pozdrawiam lece czytać następny rozdział :)
OdpowiedzUsuń~ Łapa
"-Co robisz?
OdpowiedzUsuń-Dotknij mnie.
-Co?!- krzyknął zaszokowany James. Black niewiele myśląc złapał go za dłoń.
-Słuchaj, jak potrzebujesz dotyku, to załatwimy Ci jakąś panienkę." mimo okoliczności zaczęłam się śmiać jak głupia XDDD ~d